"Osiedle sielskiej przyszłości" to trzecia książka autorki wydana w Polsce. Swoją premierę w Korei Południowej miała w 2018 roku, poruszając temat kryzysu demograficznego, pomysłów państwa na walkę z tym problemem, ale również tego, jak młode rodziny radzą sobie w nowym środowisku, próbując znaleźć złoty środek między macierzyństwem, pracą i społecznością. Choć niezbyt obszerna niesie ze sobą wiele kwestii do przemyśleń.
Projekt państwowy ma sprawdzić, czy korzystne warunki będą sprzyjały dzietności młodych Koreańczyków. Na niewielkie osiedle gdzieś na rubieżach miasta sprowadza się nowa rodzina - Jeon Eun-o, Seo Jo-jin i ich pięcioletnia córka. Żeby wziąć udział w projekcie i dostać mieszkanie musieli spełnić szereg bardzo rygorystycznych założeń, ale najważniejsze jest zobowiązanie, że w przyszłości spełnią najważniejszy warunek - czyli posiadanie co najmniej trójki dzieci. W nowym, niewielkim środowisku nie da się być anonimowym, mieszkańcy osiedla tworzą wspólnotę, która w wielu kwestiach działa razem. Tylko czy możliwa jest wspólna koegzystencja różnych rodzin, w dobrej współpracy?
Niewielkie bloki składające się łącznie z dwunastu mieszkań zostały wybudowane nieco ponad dekadę wcześniej, w czasie mody na podobne konstrukcje. Znajdowały się w górskim zaciszu, daleko od innych terenów mieszkalnych, bez jednego nawet sklepu czy przydatnej placówki w pobliżu. Na pierwszy rzut oka można było odnieść wrażenie, że na tym kompletnym pustkowiu tuż obok wyschniętego strumyka postawiono jakiś pensjonat. W każdym razie rząd przygotował osiedle z wyjątkową starannością, więc mieszkania były schludne, miały dobry rozkład pomieszczeń i odpowiedni metraż, największą ich zaletę stanowił zaś fakt, że wynajmującym było państwo, a nie osoba prywatna.
Niewielka objętościowo książka skrywa w sobie wiele tematów do rozważenia. Projekt rządowy daje możliwość na lepsze życie, a jednocześnie tworzy zamknięte środowisko, które musi na sobie polegać. Początkowo miałam problem z zapamiętaniem poszczególnych bohaterów, musiałam zrobić sobie małą ściągę, kto jest kim dzięki czemu czytanie poszło mi o wiele łatwiej. Okazało się również, że każda z rodzin jest bardzo charakterystyczna i oddaje współcześnie znane nam "wzorce". To, że każdy był inny powodowało też wiele konfliktów, które nawarstwiając się prowadziły do dużych problemów.
Podoba mi się polskie tłumaczenie tytułu, które nie jest kalką z koreańskiego, a jednak idealnie oddaje temat tej historii. Tytułowe osiedle ma być idealnym miejscem dla młodych ludzi, ma dawać dużo swobody, być miejscem, gdzie będzie dużo dzieci i radości. Wraz z lekturą wychodzi na wierzch ciemna strona tego miejsca i jego mieszkańców. Jednocześnie koreański tytuł jest równie ciekawy, bo wspomina o stole, a ten jest klamrą tej historii. Wielki, drewniany stół, który ma zebrać wszystkich mieszkańców osiedla, pokazuje w jakim kierunku powinna podążyć ich relacja.
Dzieci ruszały się, przemieszczały i robiły gwar. Za każdym razem, gdy wybuchały płaczem lub śmiechem, uderzywszy się o coś lub potknąwszy, bądź kiedy doskwierało im pragnienie lub ciałka zraszał pot, szukały swoich mam. "Mamo!", wołały, choć nie było to podyktowane fizyczną potrzebą. Krzyki te czasem wyrywały im się przypadkowo, determinowane wewnętrznym instynktem lub głęboko zakorzenionym przez naturę odruchem bliskim biciu serca.
Autorka bardzo ciekawie oddaje charaktery i relacje poszczególnych rodzin. Pokazuje różne układy, bo są pracujący ojcowie, są również matki, które zarabiają na życie. Jedna z bohaterek pracuje z domu. Wraz z rozwojem tej historii odkrywamy również charaktery poszczególnych postaci, które nie do końca są w stanie się porozumieć.
Czym więcej myślę o tej książce, tym więcej tematów i problemów, które sygnalizuje autorka, do mnie wraca. Zamknięte hermetyczne środowisko sprawia, że opieka nad dziećmi spada na całą wspólnotę, a że każdy ma inne podejście do wychowania, rodzą się problemy. To matki są pokazane na pierwszym tle, bo one z zasady zajmują się dziećmi, nawet Yo-jin, która dojeżdża do pracy do miasta, myśli o córce którą zostawia w domu, czuje, że nie spędza z nią wystarczająco dużo czasu i martwi się, że z tego powodu jej córka nie jest właściwie zaopiekowania. A nie każda bohaterka jest spełnioną matką, nie każda czuje się w tej dziedzinie jak ryba w wodzie.
Jakiś miesiąc później jej biorytm niczym się nie różnił od większości aktywnych zawodowo matek łączących pracę i opiekę nad dziećmi oraz przyrządzających jeszcze w przerwach kimchi ze szczypiorku. Ogarniało ją głębokie zmęczenie. Bez przerwy czuła się spięta, a że dzieci doglądane były w mieszkaniu kogoś innego, nie mogła spokojnie wyciągnąć nóg ani walnąć się całym ciałem na kanapę.
Istotnym problemem, który wypływa w tej historii są relacje damsko-męskie i granice, których nie powinno się przekraczać. Ale również brak szczerej rozmowy między małżonkami. Jedna z bohaterek zastanawia się, czy to że przedstawi swój problem mężowi nie sprawi, że będzie on źle na nią patrzył i dopowie sobie jakąś historię. Trzymanie w sobie emocji i problemów znów powoduje ich nawarstwianie i grozi wybuchem w najmniej odpowiednim momencie.
Lektura zamyka się na niewielu stronach, co sprawia, że wiele problemów autorka tylko zaznacza, nie rozwijając ich. Czytelnik musi sobie często dopowiedzieć dalsze elementy, albo uzupełnić co też działo się pomiędzy. Niektórzy bohaterowie są bardziej zarysowani i to im poświęca się więcej uwagi, inni natomiast przesuwają się właściwie niezauważeni w tej historii oscylując gdzieś na jej granicy.
Człowiek dorośleje, dopiero gdy pojawi się dziecko. Ślub i życie we dwoje to tylko zabawa w dom.
"Osiedle sielskiej przyszłości" choć niewielka objętościowo, to ciekawa lektura, która niesie ze sobą wiele tematów do przemyśleń. Autorka wskazuje pewne tematy, problemy społeczne, zachowania, które przenosi na nowy grunt, łącząc bohaterów z zupełnie innych światów i próbując pokazać, co stanie się kiedy będą musieli razem żyć. Problem dzietności, problemy mieszkaniowe i nowa społeczność, która musi współpracować, to tylko najważniejsze zauważalne kwestie poruszane w tym tytule.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.