To już ostatni powrót do kamienicy na ulicy Gnieźnieńskiej, w której żyją bohaterowie poznani w poprzednich tomach. Byłam ciekawa gdzie przeniesie czytelnika autorka i w jaki sposób pokieruje losami bohaterów, jakie zmiany na świecie pokaże i czy lektura wciągnie mnie równie mocno jak dwa poprzednie tomy. Ta część wydana pod logiem Wydawnictwa Kobiecego, pozwala zakończyć losy bohaterów, choć już po lekturze wiem, że z chęcią czytałabym dalej.
Rok 1943. Stefania w nocy zostaje wyprowadzona przez Gestapo i ślad po niej ginie. Helena, obecnie zdegradowana do roli stróża kamienicy, drży o najbliższych, ale jednocześnie angażuje się w walkę z okupantem jako łączniczka AK. Ryfka, która od początku wojny żyje pod zmienionym imieniem, w Poznaniu pracuje w fabryce cukierków, ale również ona włącza się w działalność podziemną. Trzy kobiety i ich najbliżsi robią wszystko, żeby przeżyć, żeby znów móc żyć razem w spokoju bez Niemców za drzwiami.
Autorka znów przenosi wydarzenia kilka lat do przodu, kiedy wojna trwa już na tyle długo, że właściwie każdy stracił kogoś bliskiego, a strach jest na porządku dziennym. W takich wojennych warunkach w Kraju Warty, tym razem na zniemczonej Gnesenstrasse pod numerem 12 żyją bohaterowie, starsi i o wiele bardziej doświadczeni przez życie. Helena wraz z mężem, córką, teściową i babką, zostali przeniesieni do dawnego mieszkania po żydowskich mieszkańcach i muszą poradzić sobie na niewielkiej przestrzeni. Feliks, dzięki dużej dawce szczęścia, pracuje w szpitalu i tylko to daje mu jako taką ochronę. Helena dowiaduje się o swoim krewnym, dziesięcioletnim Heniu, który jako jedyny przeżył łapankę i potrzebuje nowego domu, a że jej działania już obecnie są niezwykle niebezpieczne, kobieta postanawia zaopiekować się młodym chłopcem. Ryfka przeżywa piekło w duszy, a Stefania to prawdziwe, najpierw na torturach, potem w obozach, między innymi w Auschwitz.
Pogłaskała męża po policzku, po czym truchtem wybiegła poza teren szpitala, myśląc, jaką próżną trzeba być, żeby w czasie wojny, gdy dokoła giną ludzie, ciocia Stefania jest Bóg wie gdzie, Gellertów zabrali, a Ryfka musi ukrywać się niczym szczur, myśleć o łączniku, który ją skomplementował, i czuć zazdrość o pielęgniarkę, która pracuje z jej mężem.
O ile dwa poprzednie tomy, choć miały smutne momenty, to wywoływały wiele uczuć i tych pozytywnych i negatywnych, to czasy II wojny i świat w którym przyszło obecnie żyć bohaterom, nie napawał nawet odrobiną radości. Nawet te drobne elementy, które w normalnych realiach mogłyby wzbudzać uśmiech, tam były chichotem losu, który za chwilę mógł się odwrócić. A jednocześnie bohaterowie czepiają się każdej dobrej chwili, mimo trudnych wojennych doświadczeń, nadal odczuwają zwykłe ludzkie uczucia, drobne słabości, jak również chwile odwagi.
Każda z bohaterek żyła w trochę innych realiach, każda z nich doświadczyła wiele trudnych chwil. Stefania, zdecydowanie najbardziej doświadczona, przeszła piekło obozu, a autorka bardzo wyraźnie pokazała, że silna psychika nie złamała tej bohaterki, jednak fizycznie niewiele przypominała siebie sprzed kilkunastu miesięcy.
Niemyjska zrzuciła pasiak i pochyliła się nad miednicą. W odbiciu widziała tylko wychudzone ciało, pogryzione przez szczury i wszy, obleczone w brudną skórę. Pomyślała, że jej człowieczeństwo zniknęło w momencie aresztowania na Gnieźnieńskiej i teraz jest tylko zwierzęciem walczącym o przetrwanie. Nawet jej nie było wstyd obnażać się przed obcą osobą, to już nie miało żadnego znaczenia.
Czy można stopniować bestialstwo i terror, jaki przeżywa człowiek podczas wojny, takie pytanie pojawia się czytając o losach Ryfki. To, przez co musi przejść dziewczyna, aby nie zdradzić siebie i innych w konspiracji, daje do myślenia, a jednocześnie myślę, że każdy trochę na innym poziomie odbierze siłę tych wydarzeń.
- Ci, którzy jeszcze zostali, muszą sobie nawzajem pomagać. - Wstała, poprawiła płaszczyk i zasalutowała. - Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy, pani sierżant!Tym razem Ryfka się zaśmiała. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Zwizualizowała sobie tę scenę - oto dziewczyna z warkoczami w precle i buzią gimnazjalistki salutuje jej, brudnej, wychudzonej, w zgrzebnej sukienczynie, zapomnianej niemal, w ubogim mieszkaniu konspiracyjnym, do którego nikt całe dnie nie zaglądał, bo też nikogo już prawie nie było, wszyscy zabici albo aresztowani. Poczuła jednocześnie dumę i groteskę sytuacyjną, niemal jakby była to zabawa w wojsko, zabawa, którą człowiek traktuje śmiertelnie poważnie.
Trudno czytało się o wojennych losach bohaterów, choć sięgając po ten tom i wiedząc, że będzie miał miejsce w tych czasach, można z góry nastawić się na dramatyczne sceny. Autorka po raz kolejny posiłkowała się historycznymi dokumentami i oddała te czasy z dużą dokładnością. Pojawia się sporo autentycznych postaci, z którymi stykają się bohaterowie, wiele wydarzeń może nam się w dzisiejszych czasach wydać niewyobrażalnych, a brawura i poświęcenie może być wzięte za skrajną głupotę. Ale czy dziś nie żyjemy w wolnym państwie właśnie dzięki tym szaleńcom?
"Czas pokory" to trzeci to cyklu "Dziewczyna z kamienicy", którego akcja osadzona jest w trudnych czasach wojennych. Trzy główne bohaterki - Helena, Ryfka i Stefania, w zupełnie różny sposób przeżywają swoje historie, ale wszystkie łączą doświadczenia strachu, bólu i nadziej na przetrwanie. Autorka po raz kolejny świetnie oddaje tło historyczne i pokazuje wiele różnych twarzy tamtego czasu. Z ciekawością przeczytałabym o powojennych losach bohaterów.
Dziewczyna z kamienicy:
Czas nadzei | Czas wyboru | Czas pokory
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.