4/06/2025

Niezwykła "Bibliotekarka na froncie" Janet Skeslien Charles

Niezwykła "Bibliotekarka na froncie" Janet Skeslien Charles


Mam wrażenie, że pierwsza wojna światowa nie została właściwie przedstawiona, że kolejne pokolenia zapomniały o niej pod wpływem wydarzeń, które miały miejsce dwadzieścia lat później. A przecież przez cztery lata przez Europę przetoczył się ogrom bólu, śmierci i zniszczeń. To wojna, w której używano niezwykle brutalnych technik walki, zakazanych w przyszłości. Zginęło tak wielu żołnierzy, jeszcze więcej do końca życia zostało kalekami. A los cywilów? Śmierć, głód i niebezpieczeństwo towarzyszące na każdym kroku. I to właśnie w tym czasie osadzona jest "Bibliotekarka na froncie", we Francji, w strefie zniszczonej całkowicie przez działania wojenne, bardzo blisko działań wojennych. To tam trafia pewna kobieta, która chce przynieść ukojenie mieszkańcom dzięki literaturze.

Jessie Carson decyduje się na dołączenie do korpusu CADR, czyli kobiet należących do Amerykańskiej Komisji ds. Zniszczonej Francji, które pomagają mieszkańcom zniszczonej przez wojnie Francji. Ma pomóc odbudować bibliotekę i nieść pocieszenie dla najmłodszych, ale trafia do miejsca, gdzie nawet mury nie są pewne. To tam, w zniszczonej przez wojnie strefie, gdzie mieszkańcy często koczują w ziemiankach, a z odległego frontu słychać wystrzały, bohaterka stara się pomóc zniszczonym przez wojnę na ciele i duszy mieszkańcom. Wraz z innymi kobietami dostarcza niezbędne środki pierwszej potrzeby, ale również wraca wiarę w przyszłość. Książki, które przywozi stają się początkiem nowej biblioteki, godziny czytania, jakie organizuje dla dzieci, niosą radość i zapomnienie, a bibliobusy dają możliwość dotarcia do odległych miejsc.

Wyobraź sobie zniszczony świat, gdzie na horyzoncie zostały kikuty drzew, ruiny domów i spalona ziemia, gdzie w powietrzu nadal wyczuć można gaz musztardowy - ta czerwona strefa do dziś stanowi tzw. "Zone rouge", miejsce zamknięte do mieszkania. W najbliższej odległości pod koniec wojny znajdowały się miejscowości, w których żyli ludzie. To właśnie tam dociera Jessie Carson, aby dołączyć do korpusu CARD. Kobieta nie spodziewa się widoków, które zobaczy, bo nikt nie może być na nie przygotowany. Jednak pomoc ludziom, którzy często nie mają gdzie mieszkać, nie mają jedzenia, ale, co jeszcze gorsze, stracili też nadzieje na przyszłość tracąc w tej wojnie całe rodziny, staje się priorytetem. Autorka przedstawia grupę kilkunastu kobiet, które robią wszystko żeby pomóc innym w potrzebie.

CARD to inicjatywa założona przez bogate kobiety, które własnymi środkami postanowiły pomóc podczas wojny. Dzięki licznym składkom możliwy był zakup żywności i innych artykułów. Cardki same też ruszyły do Francji, aby pomagać innym. To kobiety, które często wyrywały się z okowów konwenansów, z ojcowskiej pieczy, z nieudanych małżeństw, aby żyć inaczej. Jessie nie była jedną z tych bogatych pań, pochodziła z ubogiej rodziny, żyła zarabiając na własne utrzymanie. Dzięki pomocy finansowej stowarzyszenia mogła odbyć drogą podróż przez ocean, a za swoją pracę w szeregach CARD otrzymywała pensję.

Autorka osadziła akcje powieści na dwóch liniach czasowych, pod koniec I wojny oraz w latach '80 w Nowym Jorku. To tam aspirująca pisarka przypadkowo znalazła zapiski o organizacji i postanowiła oddać cześć kobietom z CARD. To był ciekawy zabieg, który dał możliwość spotkania ostatniej żyjącej kobiety z tej organizacji. Sama historia Wendy, która pokazuje zupełnie inny świat, również wciąga. I choć oba czasy dzieli 80' lat to łączy je niezwykła miłość do literatury.

Budynek to przecież nie to samo co społeczność. To tylko ciało, nie dusza. Przez te ostatnie kilka tygodni prowadziliśmy niezliczone godziny wspólnego czytania, wypożyczaliśmy książki podczas objazdów okolicy, podsuwałyśmy opowieści po cichu, tajnie, niczym matka dodająca tran do mleka. W końcu odbudowa kiedyś się zakończy, a w tym czasie nauczę Marcelle wszystkiego, co sama wiem, i znajdę inne, nowe sposoby na zgromadzenie społeczności wokół książek.

Jessie pokazuje, że literatura może przynieść ulgę, pomóc w niezwykle trudnych chwilach, dać nadzieję, zapomnienie choć na moment. Świat książek pozwala odciąć się od brutalności dnia codziennego. Jej działania, które zapewniają dostęp mieszkańców zniszczonych terenów do książek, pokazują z jednej strony jej poświęcenie sprawie, a z drugiej radość z każdej przeczytanej strony. Wendy dzięki literaturze odkrywa przeszłość, wycinki z prasy, listy i zapiski uczestniczek tamtych wydarzeń, to wszystko staje się punktem zapalnym do jej poszukiwań. Autorka w tej historii wielokrotnie korzysta z cytatów znanych książek, którymi posiłkuje się bohaterka.

Historia kobiet, które zdecydowały się na wyjazd do Francji jest niezwykle różnorodna. W tej historii pojawiają się zarówno prawdziwe postacie, jak również te inspirowane żyjącymi członkiniami. Historia jest fikcją literacką, ale posiada wiele punktów wspólnych z prawdziwymi wydarzeniami, które miały miejsce w tamtym czasie.

Miałam nadzieję, że literatura zbliży Jenne i Henriego, że wydobędzie Sidonie z jej odosobnienia, że dzięki objazdowym godzinom czytania przyniesie dzieciom wytchnienie, że obdarzy Marcelle równowagą i pewnością siebie. Po tym, co wycierpieli, zasłużyli na szczęście, na to, by wreszcie być bohaterami własnych opowieści - w życiu i w powieściach.

Muszę przyznać, że ta historia bardzo mocno podziałała na moją wyobraźnię, a po skończonej lekturze przyniosła mi wiele przemyśleń i dalszych poszukiwań. To jedna z tych historii, które nie kończą się po przeczytaniu ostatniej strony, a pozwalają odkryć mniej znane, trochę zapomniane motywy przeszłości, które mogą nas nauczyć, w jaki sposób postępować. "Bibliotekarka na froncie" to lektura, która wciąga, przytłacza i zmusza do przemyśleń. Autorka oddaje plastycznie czasy, w którym przyszło żyć bohaterkom i to, z czym przyszło się im zmagać. Czułam zarówno przerażający czas wojny, jak i ten trudno uchwytny obraz lat '80. Lektura zdecydowanie warta uwagi, którą polecam.  



  • Autor: Charles Janet Skeslien
  • Tytuł: Bibliotekarka na froncie
  • Tytuł oryginalny: Miss Morgan's Book Brigade
  • Tłumaczenie: Agnieszka Szmatoła
  • Wydawnictwo: Mando
  • Liczba stron: 376
  • Premiera: 12 marzec 2025



3/30/2025

Kim jest "Podejrzany X. Pochodnia zbrodni" Keigo Higashino

Kim jest "Podejrzany X. Pochodnia zbrodni" Keigo Higashino


Po raz kolejny zaznaczę, że po kryminały sięgam rzadko, świat zbrodni mnie nie pociąga. Zdarzają się jednak pozycje, dla których robię wyjątki i bardzo często te właśnie tytuły zapadają mi na dłużej w pamięć. W wypadku "Podejrzanego X" powodem, dla którego zdecydowałam się na tę lekturę był kraj pochodzenia autora. Nigdy nie miałam do czynienia z japońskim kryminałem więc byłam podwójnie ciekawa, jak ta książka wypadnie i czy będzie nam po drodze.

Matka samotnie wychowująca dziecko, jej nastoletnia córka, cichy sąsiad zza ściany, nękający były mąż i zabójstwo. Kiedy zostaje znalezione niezidentyfikowane ciało tokijska policja robi wszystko, żeby wskazać winnego. Detektyw Kusanagi dostaje tę sprawę, swoje właśnie śledztwo prowadzi również fizyk Yukawa, który jest znany jako profesor Galileo. Jak potoczą się losy bohaterów i kto naprawdę jest winny w tej sprawie?

Autor stworzył historię, w której na początku dochodzi do zabójstwa, potem trzeba tylko odkryć motywy i sprawcę. Jako czytelnik od początku wiedziałam, kto zabił i z jakiego powodu, dlatego wydawać by się mogło, że to nie będzie porywająca lektura. Nic bardziej mylnego. Obserwujemy działania policji, tropy jakimi podążają i próby ustalenia winnego. A na końcu autor zaskakuje plot twistem, który każe od nowa poukładać sobie wszystkie wydarzenia.

To kryminał w stylu Agathe Christe czy Sherlocka Holmsa, nie ma tu ociekających krwią szczątków, nie ma dyszącego zabójcy, nie ma detektywa, który ściga się z czasem. Są zagadki logiczne, jest pokazany spokojny świat tokijskiej ulicy i sąsiedzkie relacje. Duże znaczenie mają tu sami bohaterowie, ich przemyślenia, powody działań, których dokonują, często drugie dno zachowań do których dochodzi. 

Autor zaskoczył mnie kilkukrotnie wydarzeniami, do jakich dochodziło. Na przestrzeni czasu toczyła się pewnego rodzaju gra logiczna między profesorem Galileo i jego antagonistą, próby wygrania walki, której nagrodą miała być wolność i spokój niektórych postaci. Co zaskakujące, w tej historii wielu bohaterów zyskuje sympatię, również ci, którzy doprowadzili do zabójstwa. Ich motywy sprawiają, że nie można ich jednoznacznie oceniać. 

"Podejrzany X" to kryminał detektywistyczny, przy którym świetnie się bawiłam. Podczas lektury kibicowałam bohaterom, miałam nadzieję, że uda im się wygrać tę potyczkę, a jednocześnie byłam ciekawa pewnych wydarzeń niedopowiedzianych. Autor zaskoczył mnie również zwrotem akcji, który sprawił, że niektóre sytuacje stały się o wiele bardziej zrozumiałe. To była świetna lektura, dzięki której przekonałam się, że dzięki tego typu kryminałom, mogłabym częściej sięgać po ten gatunek. 
 



  • Autor: Keigo Higashino
  • Tytuł: Podejrzany X. Pochodnia zbrodni
  • Tytuł oryginalny: 容疑者Xの献身 [Yōgi-sha X no Kenshin]
  • Tłumaczenie: Klaudia Ciurka
  • Wydawnictwo: Relacja
  • Liczba stron: 384
  • Premiera: 12 marzec 2025


3/16/2025

Kim jest "Starsza pani z nożem" Gu Byeong-Mo

Kim jest "Starsza pani z nożem" Gu Byeong-Mo


Autorka ma na swoim koncie kilkanaście bardzo różnych gatunkowo książek. "Starsza pani z nożem" to druga powieść pisarki przetłumaczona na język polski, swoją premierę w Korei miała w roku 2013. Książka zaliczona do kryminału i thrillera, porusza kwestie problematyczne w koreańskim społeczeństwie, a jednocześnie poprowadzenie akcji sprawia, że do końca czyta się ją z zainteresowaniem.
 
Róższpona od kilkudziesięciu lat jest zabójczynią na zlecenie. I choć teraz, w wieku sześćdziesięciu-pięciu lat, fizyczne zaczyna odczuwać różne dolegliwości, to nadal potrafi wyeliminować szkodniki, na które dostaje zlecenia. Jednak kolejna akcja natrafia na problem, z którego wynikają większe kłopoty. Kobieta trafia do lekarza, z czasem poznaje jego rodzinę, co grozi niebezpieczeństwem zarówno jednej jak i drugiej stronie. Tym bardziej, że na Rógszponę zaczyna się polowanie. 

Bez względu na to, jaki kto ma zawód, po pięćdziesiątce można jednego dnia zarządzać personelem, a następnego zostać zmuszonym do przejścia na emeryturę.
Autorka tworzy nietypową główną bohaterkę, już sam jej zawód sprawia, że staje się dwuznaczna moralnie. A jednak podczas lektury powoli zyskuje sympatię. Rógszpona jest postacią, która nie wyróżnia się w tłumie, na pierwszy rzut oka jedna z wieku starszych pań, które niezauważenie przemieszczają się w przestrzeni publicznej. Ten wiek, o którym sama bohaterka wielokrotnie myśli, jest jednym z ważniejszych motywów tej książki. Autorka zwraca uwagę na starzenie się, miejsce osoby starszej w społeczeństwie, brak poszanowania, pozostawienie osób w pewnym wieku samym sobie. Doskonałym przykładem jest pewien starzy mężczyzna, który zbiera makulaturę, aby zarobić, a który przez inne osoby w przestrzeni publicznej jest traktowany jak zło konieczne.

Wraz z rozwojem akcji bohaterka wspomina swoje życie, szczególnie młode lata, najpierw te dziecięce, potem trochę starsze, pokazując że od zawsze musiała sama starać się przetrwać. Wybór zawodu również został zdeterminowany przez innych. Obecnie od lat żyje sama, nie przywiązując się do nikogo, co też potraktowane jest przeżyciami z przeszłości. Przeszłość upomina się o nią również w postaci Osiłka, który coraz bardziej zbliża się do bohaterki i chce wymóc na niej pewne zachowania. Autorka oprócz bieżących wydarzeń cofa się w czasie, przez retrospekcje pokazując życie Rógszpony, ale również innych bohaterów, co pozwala odkryć motywy ich działania.

Rzadko czytam kryminały i thrillery, więc ciężko mi określi jak ten tytuł plasuje się na tle innych z gatunku. Osobiście historia mi się podobała, choć przyczepiłabym się trochę do zakończenia. Z chęcią przeczytałabym jeszcze kilka stron, tego co zadziało się po decydującej scenie, ale zdaje sobie sprawię, że w ten sposób często kończą się książki pisane przez koreańskich pisarzy.

"Starsza pani z nożem" przyciąga nietypowym zajęciem głównej bohaterki, ale porusza głębsze problemy, które pojawiają się w kulturze koreańskiej, a może i na całym świecie. Wątek osoby starszej, która staje się zbędna dla społeczeństwa i zostaje zostawiona sama sobie, jak również kwestia samotności, nieprzywiązywania się do innych, w obawie o stratę kogoś bliskiego. Ta książka porusza wiele tematów, ma więcej niż jedno dno i myślę, że właśnie dla tych motywów warto po nią sięgnąć.



  • Autor: Gu Byeong-Mo
  • Tytuł: Starsza pani z nożem
  • Tytuł oryginalny: 파과 (pagwa)
  • Tłumaczenie: Anna Dinejko-Wąs
  • Wydawnictwo: Mova
  • Liczba stron: 240
  • Premiera: 11 październik 2023



3/12/2025

Gdzie znajduje się "Pralnia serc Marigold" Yun Yungeun

Gdzie znajduje się "Pralnia serc Marigold" Yun Yungeun



To pierwsza książka autorki wydana w Polsce, swoją premierę w Korei miała niedawno, bo w 2023 roku. Zaliczana do comfort book, łączy ze sobą opowieść magiczną z codziennymi życiowymi problemami bohaterów. Może przynieść pocieszenie i nadzieję na przyszłość. 

Dawno, dawno temu w pewnej magicznej mieścinie urodziła się dziewczynka, żyjąc w szczęściu razem z rodzicami i innymi mieszkańcami miasteczka. Miejsce to było dobre, ludzie wzajemnie sobie życzliwi, panowały tam tylko dwie pory roku, a wielu mieszkańców posiadało różne zdolności magiczne. To właśnie te zdolności sprawiły, że bohaterka obudziła się w świecie bez bliskich, i choć przeżywała wiele żyć, nigdy nie była w stanie odnaleźć rodziców. Smutek i żal sprawiły, że wycofała się z życia, aż którym istnieniu trafia do miasteczka Marigold i otwiera tam Pralnię Serc. Miejsce, które ma ukoić ból, wyprać bolesne tematy z wnętrza i ruszyć dalej z czystym sercem przez życie.

Dni upływające w tej krainie to czysta sielanka. Klimat pod niebem o barwie chłodnego błękitu nie jest ani przesadnie upalny, ani zimny. Jedzenia tam pod dostatkiem, śmiechom nie ma końca. Ludzie o ciepłych spojrzeniach i dobrych sercach żyją wspólnie, nie znając takich uczuć jak nienawiść, ból czy smutek. Nikt nie rani innych słowami, dlatego nieustannie panuje tam spokój. 

Książka zaczyna się bardzo pozytywnie, przenosi do fantastycznego świata, jednak autorka dość szybko z niego ucieka. Bohaterka wspomina swoje wspaniałe dzieciństwo i rodziców i chce zrobić wszystko, żeby te minione dni wróciły. Choć na przestrzeni stuleci pomaga różnym ludziom w odnalezieniu spokoju i szczęścia, to sama nie może znaleźć go dla siebie. Nie nawiązuje bliższych relacji, żyje w ciągłym zawieszeniu. Dopiero dotarcie do Marigold, pobyt tam i poznanie bohaterów, którzy trochę wchodzą z butami w jej życie, sprawia, że bohaterka zaczyna dostrzegać piękno dnia dzisiejszego. 

Mam wrażenie, że historię można podzielić na trzy główne człony, pierwszy to magiczne dzieciństwo, drugi to okres zawieszenia, a w końcu poznanie innych bohaterów i powolne wychodzenie do nich. Zaczęłam ten tytuł jeszcze w zeszłym roku i mniej więcej w połowie odłożyłam go na półkę, na rzecz czegoś innego. Środkowa część historii, w której bohaterka jest w okresie zawieszenia, choć jednocześnie pomaga innym, była dla mnie na tyle nużąca, że musiałam zrobić sobie przerwę. 

Ludzkie serce jest pierwotnie miękkie i gładkie jak pupa niemowlęcia, lecz w miarę życia, w wyniku zranień i przyjmowanych ciosów, pojawiają się w nim kolejne zabrudzenia. Plamy z czasem się nawarstwiają; bywa i tak, że tu i ówdzie coś się zagniecie. Niektóre z tych skaz stopniowo zanikają lub ulegają samoistnemu wygładzeniu. Plamy dające człowiekowi silę, by dalej żyć, przyjmują postać obrastających serce słojów, ale im więcej ich zostaje, tym częściej zaczynają uwierać i przynosić ból. 

Na przestrzeni historii w Pralni pojawiają się różni bohaterowie, którzy chcieliby oczyścić swoje serca z różnych trudów życia. Autorka przedstawia trudne tematy społeczne, jak bieda, prześladowanie społeczne, kwestie rodzinne, zdrady. W tym wszystkim jednak na pierwszy plan wysuwa się cały czas Ju-eun. Po lekturze niezbyt pamiętam historię odwiedzających Pralnię ludzi, za to został ze mną smutek i żal bohaterki za tym co minęło. 

Lektura tej książki ma przynieść ukojenie i nadzieję na przyszłość i gdzieś na kartach powieści można to znaleźć, jednocześnie jednak nie jest to pozycja, która zostanie w mojej głowie na dłużej. Sama akcja jest leniwa i niewiele dzieje się przez większość książki, może właśnie to sprawia, że ciężko mi ją jednoznacznie ocenić. 

Prowadząc Pralnię Serc, Ju-eun zdała sobie sprawę, że dzisiaj jest najbardziej wyjątkowym prezentem, jaki dostaje człowiek. Nieważne, ile byśmy żałowali, wczoraj już przeminęło, a jutro, które nie nadeszło, wciąż pozostaje odległą przyszłością. Dlatego musimy żyć dniem obecnym. To właśnie on jest magicznym darem, który każdy z nas otrzymał po równo. 

"Pralnia serc Marigold" to pozycja z gatunku comfort book, która przynosi pozytywne emocje podczas lektury, ma dać pokrzepienie i wiarę w lepsze jutro. Jednocześnie prawie całkowity brak akcji sprawia, że to lektura nie dla każdego. 



  • Autor: Yun Yung-eun
  • Tytuł: Pralna serc Marigold
  • Tytuł oryginalny: 메리골드 마음 세탁소 (meligoldeu ma-eum setagso)
  • Tłumaczenie: Dominika Chybowska-Jang
  • Wydawnictwo: Mova
  • Liczba stron: 272
  • Premiera: 19 czerwiec 2024



3/08/2025

Czy nadal będą "Zaplątani w konwenanse" Urszula Gajdowska

Czy nadal będą "Zaplątani w konwenanse" Urszula Gajdowska


Po historii Fryderyka oraz Zadara przyszła pora na trzeciego z braci - Oskara. Bo choć ta historia nie jest oficjalnie w żadnym cyklu, to jednak przygody poszczególnych braci łączą się ze sobą, w każdym kolejnym tomie pojawiają się postacie poznane w poprzednich wydarzeniach, które w ten sposób ubarwiają tę aktualną powieść. Ale o czym opowiada historia najmłodszego brata z prawowitego łoża? I czy czyta się ją z taką samą przyjemnością jak poprzednie? 

Oskar Foglar przeżył wielki zawód miłosny, kiedy jego narzeczona nagle zerwała zaręczyny twierdząc, że pokochała innego mężczyznę. Od tej pory bohater z romantycznego chłopaka zmienił się w cynicznego bawidamka, który stał się sławny w damskich kręgach. Czy jednak w głębi duszy nie został nadal tamtym skrzywdzonym mężczyzną? Genevieve Sinclar przed kilku laty z ciężkim sercem wybrała poświęcenie rodzinie, zamiast wspaniałej miłości i małżeństwa. Opieka nad chorymi siostrami i ojcem w depresji przyniosła jej spełnienie, ale czy w głębi serca nie marzy o tych chwilach, które minęły? Wszystko zmienia się, kiedy drogi Oskara i Genevieve ponownie się przecinają, a wspólne śledztwo, jak również niebezpieczeństwo zmusza ich, żeby znów się do siebie zbliżyli. Czy dawne uczucia odżyją? A może nigdy nie wygasły? I czy zrabowane klejnoty, wraz z tymi, które są w ich posiadaniu, doprowadzą ich do dawno zapomnianego skarbu? 

Przyszła pora na trzeciego braci i jego historię. Autorka bardzo zgrabnie wprowadza nowe postacie, które pokazują dobrze nam znane choroby i mutacje, które w tamtym świecie były nieakceptowalne. Dzieci, jak też i dorosłych, którzy mieli nieszczęście urodzić się innymi, rodziny bardzo często odsyłały do zamkniętych ośrodków, w których miały zostać wyleczone, a w większości wypadków umierały w przeciągi kilku lat. Osoby naznaczone tego typu przypadłościami, w tych rodzinach, które je akceptowały, były często nie pokazywane poza gronem rodzinnym, żeby je chronić. Tak dzieje się w przypadku Genevieve i jej sióstr, które żyją szczęśliwe w mniejszej lub większej niewiedzy na temat swojej odmienności. I te postacie okazują się ważnymi elementami historii, którą stworzyła autorka. 

Historia kojarzy mi się trochę z powieścią drogi, gdyż spora część wydarzeń ma miejsce podczas podróży bohaterów do babki Oskara. Wzajemne animozje, nieporozumienia z przeszłości, ale również uczucia, które często biorą górę nad rozumiem sprawiają, że ta podróż nie będzie łatwa. Dodatkowo na bohaterów czyhają niebezpieczeństwa, z którymi muszą sobie poradzić, a w tym wszystkim liczy się czas, aby zdobyć elementy układanki przed innymi, ale jednocześnie, żeby mieć atut w ręku przed porywaczami. 

W tej części pojawia się naprawdę sporo postaci z poprzedniego tomu, gdyż historia poszukiwań skarbu jest kontynuacją tego, co działo się pod koniec "Zagubionego w mroku". Pojawiają się więc piraci, złodzieje i wszelkiej maści rzezimieszki, ale również bracia głównego bohatera, którzy w różnym stopniu biorą udział w wydarzeniach. Wróci na chwilę Evie, pojawia się młody William, który będzie miał całkiem sporą rolę do odegrania. Złotobrody i jego żona, szczególnie ona, odegrają tu też niebagatelną rolę. Ale równie ważne postacie, które znajdą swoje pięć minut to dwie najmłodsze siostry Geneviev - Alisson oraz Hattie. 

Autorka po raz kolejny idealnie łączy ze sobą romans, odrobinę erotyki, wielką przygodę i tajemnicę, ale w tle nie brakuje również ważnych wątków społecznych bohaterów z chorobami nieakceptowalnymi w konserwatywnym społeczeństwie XIX-wiecznej Anglii, gdzie konwenanse zawsze stawia się na pierwszym miejscu. Po raz kolejny była to lektura, którą pochłonęłam w jeden dzień, a która przyniosła mi zarówno wiele radości, jak również przemyślenia na temat problemów, które są w niej poruszone. 








  • Autor: Gajdowska Urszula
  • Tytuł: Zaplątani w konwenanse
  • Wydawnictwo: Lucky
  • Liczba stron: 416
  • Premiera: 10 styczeń 2025


3/05/2025

Jak wygląda "Uzdrawiająca moc ceramiki" Yeon Somin

Jak wygląda "Uzdrawiająca moc ceramiki" Yeon Somin


Pierwsza książka pisarki wydana w Polsce swoją premierę w Korei miała niewiele wcześniej, bo w roku 2023. Autorka, mimo młodego wieku, dość szybko zdobyła uznanie, a jej powieść została przetłumaczona na kilkanaście języków. Historia czerpie w dużym stopniu z życia Somin, gdyż pisarka sama pracowała jako scenarzystka i uwielbia spędzać czas tworząc ceramikę. Swoją pasję przeniosła na papier chcąc podzielić się nią z czytelnikami.

Wypalanie ceramiki jest jak wypalanie serca. Im dłużej kształtujesz grudkowatą, brzydką glinę i patrzysz na nią oczami przepełnionymi miłością, tym bardziej pięknieje i staje ci się droższa. 
Jeongmin przechodzi poważny kryzys i to z tego powodu przeprowadza się na osiedle o wdzięcznej nazwie Wioski Kasztanowych Kolców. Robi przerwę w pracy, która doprowadza ją do depresji, odcina się od dotychczasowego życia i po prostu trwa. Do czasu, kiedy podczas spaceru trafia na warsztat garncarski. Początkowo dziewczyna zagląda tam przypadkowo, myśląc że to kawiarnia. Ale już pierwsze spotkanie budzi jej ciekawość, a serdeczność spotkanych w środku osób sprawia, że zaczyna zaglądać częściej, poznaje glinę i uczy się pracy z nią. Jednocześnie powoli odkrywa swoje problemy i próbuje zmienić spojrzenie na świat. 

To jedna z koreańskich comfort book, które w ostatnim czasie pojawiają w dużych ilościach na polskim rynku. Książka, która ma poprawiać humor, otulać, przynosić wytchnienie i pokazywać własną drogę w niełatwym świecie. Autorka pokazała, że zmiana postrzegania świata jest powolna, wiele zależy od miejsca i ludzi, z którymi przyjdzie nam spędzać czas. Grupa, do której trafiła Jeongmin sprawiła, że nie tylko udało jej się powoli otworzyć, ale również poznać problemy innych ludzi. 

Jeongmin nie bała się zostać sama, bo wiedziała, że podczas lepienia może pozwolić sobie na błędy. Poza tym nie była profesjonalistką, więc nie musiała tworzyć wymyślnych przedmiotów. Wystarczyło jej popracować na tyle, żeby nie określać tego szumnie lepieniem ceramiki, tylko po prostu dotykaniem gliny. Chciała jedynie stworzyć praktyczne naczynie, w którym mogłaby umieścić jedzenie. 

Widać wielką pasję do ceramiki, którą autorka przenosi na karty powieści. Historia głównej bohaterki jest ściśle związana z warsztatem, to on staje się początkiem tej historii i również warsztat garncarski zmyka tę historię, choć bohaterka jest już w zupełnie innym miejscu w życiu. Lepienie gliny, jej wypalanie, praca na stole garncarskim, te wszystkie elementy przewijają się ciągle, widać różne sposoby na tworzenie, różne style poszczególnych bohaterów. 

Jednocześnie grupa osób, do których dołącza główna bohaterka również ma swoją historie. Autorka ukazuje ludzi w różnym wieku, na różnych etapach życia, po różnych mniej lub bardziej trudnych momentach. Praca z gliną ich spaja i sprawia, że tworzą różne relacje. Podczas lektury jedne z postaci dają poznać się bardziej, inne mniej, ale wraz z Jeongmin powoli poznajemy poszczególne osoby i relacje, jakie bohaterka z nimi nawiązuje. 

Jeongmin parsknęła w duchu, widząc optymizm Gisika, który wierzył, żę może odnieść sukces, zmieniając zawód po trzydziestce. Jednocześnie jednak poczuła zazdrość. Z powodu jego gotowości do podjęcia wyzwania i odwagi potrzebnej do dokonania takiego wyboru. Pomimo że sama miała o trzy lata mniej, nie była wystarczająco pewna siebie, żeby podjąć taką decyzję. Gisik odznaczał się determinacją, której jej brakowało. 
Podoba mi się brak elementów magicznych, które często występują w tego typu książkach. Tutaj bohaterka trafia do miejsca zwykłego, powoli odkrywa w sobie pasje, a jednocześnie to zainteresowanie sprawia, że zbliża się do ludzi o podobnych upodobaniach i nawiązuje nowe relacje. 

Mimo, wydawać by się mogło, przyjemnej, ciepłej historii, mam problem z tą książką. Długo zajęło mi jej przeczytanie, a jeszcze dłużej zbierałam się do napisania recenzji. Nie do końca jestem w stanie oddać wrażenia po lekturze, bo choć książka nie jest zła, to nie wywołała u mnie również jakiś większych emocji. Jest letnia, a to w moim wypadku najgorszy możliwy scenariusz. Lubię książki, które coś wnoszą w moje życie, które dają do myślenia, albo takie, z którymi z jakiegoś powodu mi nie pod drodze, bo w obu wypadkach mogę porozmawiać o lekturze i wyrazić swoją opinię. W tym wypadku nie mogę napisać, że to zła książka, ale chyba po prostu nie trafiła w mój gust. A może po prostu nie był to właściwy moment w życiu na tę lekturę.

Wypalając ceramikę w warsztacie Soyo, odzyskiwała poczucie czasu, a gdy obserwowała zmieniające się stroje członków grupy w pracowni, wróciła do niej świadomość mijających pór roku. 
"Uzdrawiająca moc ceramiki" to książka z gatunku comfort book, w której autorka oddaje swoją miłość do tworzenia z gliny, pokazując powolną przemianę bohaterki. Jej przypadkowe wstąpienie w progi warsztatu garncarstwa sprawia, że udaje jej się powoli wyjść ze skorupy, zbliżyć się do innych bohaterów i znaleźć sposób na przyszłe życie. Lekka, przyjemna, ale jednak we mnie nie wywołała większych emocji. Zdecydowanie za "letnia".




  • Autor: Yeon Somin
  • Tytuł: Uzdrawiająca moc ceramiki
  • Tytuł oryginalny: 공방의 계절 (gongbang-ui gyejeol)
  • Tłumaczenie: Zuzanna Olszewska
  • Wydawnictwo: Sonia Draga
  • Liczba stron: 296
  • Premiera: 09 październik 2024


3/02/2025

Kim jest "March" Geraldine Brooks

Kim jest "March" Geraldine Brooks

Klasyka ma to do siebie, że nie pokazuje wszystkich elementów historii, zostawiając czytelnika z mnóstwem pytań i wątpliwości. Małe kobietki to pozycja, która od lat znajduje się w kanonie klasyki, pokazując trudne losy sióstr w czasie wojny secesyjnej. Poznajemy Meg, Jo, Beth i Amy, panią March i ich sąsiadów, a gdzieś w tle tej historii jest ojciec rodziny, który wyruszył na wojnę. Ta tajemnicza postać przez większość powieści jest nieobecna w życiu młodych kobiet, a podczas lektury pojawiają się różne pytanie o jego osobę. I właśnie książka Geraldine Brooks uzupełnia tą wiedzę, pokazuje drugą stronę medalu i losy ojca rodziny.

Kapitan March pisze z frontu listy do swojej żony i córek. Oglądając przerażające sceny z bitew, cofając się przed armią konfederatów, stara się oszczędzić tych tragicznych obrazów swoim bliskim. Jednocześnie sam wspomina swoją młodość i późniejsze czasy, kiedy to zdobywał doświadczenie na południu stanów i wrócił w rodzinne strony, aby założyć rodzinę. Jego obecne starania, jako kapelana, sprowadzają się do ulżeniu żołnierzom, ale również na nauce czarnoskórych, którzy zostali uwolnieni przez żołnierzy unii. 

Obiecałem jej, że będę pisał codziennie, ale zauważyłem, że zbieram się do spełnienia tego przyrzeczenia akurat wtedy, gdy jestem w najgorszym nastroju. Bo wtedy jest trochę tak, jakby przez chwilę tu ze mną była, a jej kochająca dłoń spoczywała na moim ramieniu. Ale w istocie wdzięczny jestem, że jej tu n i e m a, że nie widzi tego, co ja tu muszę oglądać, że nie wie tego, czego ja się dowiaduję. Dlatego nie czynię sobie wyrzutów z powodu autocenzury: nigdy przecież nie obiecywałem, że będę pisał prawdę

Autorka pokusiła się o historię pana Marcha, a obraz, który wyłania się z książki pokazuje człowieka wielowymiarowego. Jego codzienność na polu bitew, w obozach żołnierzy Unii, a potem na plantacji bawełny zmusza go do różnych wyborów i decyzji. Jednocześnie wspomnienia pokazują, jaki był jako młody chłopak, z czym się zetknął i jak go to ukształtowało. Jego wiara w niesprawiedliwość, chęć niesienia pomocy czarnoskórym, myślenie o równości - wielokrotnie zderza się z murem. Wraz z rozwojem historii, podczas różnorodnych wydarzeń bohater ma do siebie coraz więcej żalu i poddaje się samokrytyce za własne czyny. 

Książka, choć pisana współczesnym językiem, zazębia się z wydarzeniami, które miały miejsce w Małych Kobietkach. Pojawiają się wspomnienia bogatego domu, który March stworzył ze swoją żoną, ale również wydarzeń, które doprowadziły do utraty majątku. A także jego choroba i pobyt w szpitalu, które sprowadzają panią March do Waszyngtonu. To wszystko sprawia, że ta historia staje się tak bardzo prawdopodobnym uzupełnieniem klasycznej powieści. 

O kim powiedzieć można, że jest odważny? O kimś kto nie czuje lęku? Jeśli tak, to męstwo należy uznać za eufemizm skrywający brak wyobraźni u racjonalnego myślenia. Człowiek odważny, prawdziwy bohater, drży z przerażenia, poci się, czuje niepokój we wszystkich wnętrznościach, a mimo to idzie naprzód, by osiągnąć to, co postanowił. 

Podczas lektury powoli zmienia się obraz głównego bohatera. Początkowo wydaje się on mężczyzną wierzącym w ideały, działającym na przekór przeciwnościom, ale wraz z rozwojem akcji pewne wydarzenia pokazują inną jego stronę. Autorka daje też głos Marmee, która przybliża swój punkt widzenia na wydarzenia i zachowanie męża. Ten moment jest bardzo ważny i ponowne burzy pewien obraz, który wcześniejsza lektura ukształtowała w głowie czytelnika. 

Postać kapitana Marcha została zainspirowana przez ojca autorki Małych Kobietek. Czerpała ona z dzienników pana Alcotta, który był bardzo nietuzinkową postacią i wiele cech jego charakteru, czy sposobów na życie zaszczepiła swojemu bohaterowi. Jego ideały dotyczące wyzwolenia czarnoskórych niewolników, ale także kwestie odżywania, które w tamtych czasach z pewnością uchodziły za niezwykłe i nie zawsze spotykały się ze zrozumieniem, to tylko nieliczne z cech, którymi charakteryzuje się bohater. 

Pozwoliłam mu na to, co mężczyźni zawsze robią kobietom: mógł pomaszerować po tę próżną chwałę i pusty aplauz. A kobiety muszą zostawać z tym całym bałaganem: ze zburzonymi miastami, spalonymi stodołami, poranionymi zwierzętami i martwymi ciałami synów i mężów.

Obraz pani March, który wyłania w Małych Kobietkach, wydaje się ideałem żony i matki. Tutaj autorka dała szanse bohaterce na pokazanie drugiej twarzy. Z jednej strony główny bohater pokazuje jej zachowania i nie zawsze spokojny charakter w swoich wspomnieniach, ale jeszcze więcej ma do powiedzenia sama bohaterka, która podczas pobytu w Waszyngtonie staje się przez chwilę narratorką powieści. 

Historia, która ma miejsce podczas wojny secesyjnej, ale również lata przed jej wybuchem, przedstawia jednocześnie trudny dla nas do przyjęcia obraz tamtych czasów, czyli kwestie niewolników i obchodzenia się z czarnoskórymi przez białych ludzi z południa. Autorka pokazuje różne sceny na plantacjach, podczas targów, ale wspomina również o "kolei podziemnej" i abolicjonistach, którzy w różny sposób pomagają zbiegom. 

Proszę cię tylko o to, żebyś zrozumiał, że kiedy upadamy, możemy zrobić tylko jedno: powstać i iść dalej przez życie. A przy tym próbować robić jak najwięcej dobra dla innych, których spotykamy na naszej drodze. Możliwości mamy ograniczone, ale jednak coś da się zrobić nawet naszymi słabymi rękami. 

"March" to powieść, która z jednej strony pokazuje obraz nieobecnego w Małych Kobietkach ojca rodziny, kreuje postać idealisty walczącego w słusznej sprawie, który jednocześnie ma swoje za uszami. Autorka w ten sposób uzupełnia historię Małych Kobietek, ale ten tytuł można czytać niezależnie. To historia pokazująca trudne czasy wojny secesyjnej i dylematy moralne, które nie są obce bohaterom. Napisana współczesnym językiem, jest łatwiejsza do strawienia niż klasyka gatunku pisana ponad 150-lat temu. 




  • Autor: Brooks Beraldine
  • Tytuł: March
  • Tytuł oryginalny: March
  • Tłumaczenie: Jarosław Skowroński
  • Wydawnictwo: Relacja
  • Liczba stron: 320
  • Premiera: 26 luty 2025



2/23/2025

Jak prezentuje się "Osiedle sielskiej przyszłości" Gu Byeong-Mo

Jak prezentuje się "Osiedle sielskiej przyszłości" Gu Byeong-Mo


"Osiedle sielskiej przyszłości" to trzecia książka autorki wydana w Polsce. Swoją premierę w Korei Południowej miała w 2018 roku, poruszając temat kryzysu demograficznego, pomysłów państwa na walkę z tym problemem, ale również tego, jak młode rodziny radzą sobie w nowym środowisku, próbując znaleźć złoty środek między macierzyństwem, pracą i społecznością. Choć niezbyt obszerna niesie ze sobą wiele kwestii do przemyśleń. 

Projekt państwowy ma sprawdzić, czy korzystne warunki będą sprzyjały dzietności młodych Koreańczyków. Na niewielkie osiedle gdzieś na rubieżach miasta sprowadza się nowa rodzina - Jeon Eun-o, Seo Jo-jin i ich pięcioletnia córka. Żeby wziąć udział w projekcie i dostać mieszkanie musieli spełnić szereg bardzo rygorystycznych założeń, ale najważniejsze jest zobowiązanie, że w przyszłości spełnią najważniejszy warunek - czyli posiadanie co najmniej trójki dzieci. W nowym, niewielkim środowisku nie da się być anonimowym, mieszkańcy osiedla tworzą wspólnotę, która w wielu kwestiach działa razem. Tylko czy możliwa jest wspólna koegzystencja różnych rodzin, w dobrej współpracy? 

Niewielkie bloki składające się łącznie z dwunastu mieszkań zostały wybudowane nieco ponad dekadę wcześniej, w czasie mody na podobne konstrukcje. Znajdowały się w górskim zaciszu, daleko od innych terenów mieszkalnych, bez jednego nawet sklepu czy przydatnej placówki w pobliżu. Na pierwszy rzut oka można było odnieść wrażenie, że na tym kompletnym pustkowiu tuż obok wyschniętego strumyka postawiono jakiś pensjonat. W każdym razie rząd przygotował osiedle z wyjątkową starannością, więc mieszkania były schludne, miały dobry rozkład pomieszczeń i odpowiedni metraż, największą ich zaletę stanowił zaś fakt, że wynajmującym było państwo, a nie osoba prywatna. 
Niewielka objętościowo książka skrywa w sobie wiele tematów do rozważenia. Projekt rządowy daje możliwość na lepsze życie, a jednocześnie tworzy zamknięte środowisko, które musi na sobie polegać. Początkowo miałam problem z zapamiętaniem poszczególnych bohaterów, musiałam zrobić sobie małą ściągę, kto jest kim dzięki czemu czytanie poszło mi o wiele łatwiej. Okazało się również, że każda z rodzin jest bardzo charakterystyczna i oddaje współcześnie znane nam "wzorce". To, że każdy był inny powodowało też wiele konfliktów, które nawarstwiając się prowadziły do dużych problemów. 

Podoba mi się polskie tłumaczenie tytułu, które nie jest kalką z koreańskiego, a jednak idealnie oddaje temat tej historii. Tytułowe osiedle ma być idealnym miejscem dla młodych ludzi, ma dawać dużo swobody, być miejscem, gdzie będzie dużo dzieci i radości. Wraz z lekturą wychodzi na wierzch ciemna strona tego miejsca i jego mieszkańców. Jednocześnie koreański tytuł jest równie ciekawy, bo wspomina o stole, a ten jest klamrą tej historii. Wielki, drewniany stół, który ma zebrać wszystkich mieszkańców osiedla, pokazuje w jakim kierunku powinna podążyć ich relacja. 

Dzieci ruszały się, przemieszczały i robiły gwar. Za każdym razem, gdy wybuchały płaczem lub śmiechem, uderzywszy się o coś lub potknąwszy, bądź kiedy doskwierało im pragnienie lub ciałka zraszał pot, szukały swoich mam. "Mamo!", wołały, choć nie było to podyktowane fizyczną potrzebą. Krzyki te czasem wyrywały im się przypadkowo, determinowane wewnętrznym instynktem lub głęboko zakorzenionym przez naturę odruchem bliskim biciu serca. 

Autorka bardzo ciekawie oddaje charaktery i relacje poszczególnych rodzin. Pokazuje różne układy, bo są pracujący ojcowie, są również matki, które zarabiają na życie. Jedna z bohaterek pracuje z domu. Wraz z rozwojem tej historii odkrywamy również charaktery poszczególnych postaci, które nie do końca są w stanie się porozumieć. 

Czym więcej myślę o tej książce, tym więcej tematów i problemów, które sygnalizuje autorka, do mnie wraca. Zamknięte hermetyczne środowisko sprawia, że opieka nad dziećmi spada na całą wspólnotę, a że każdy ma inne podejście do wychowania, rodzą się problemy. To matki są pokazane na pierwszym tle, bo one z zasady zajmują się dziećmi, nawet Yo-jin, która dojeżdża do pracy do miasta, myśli o córce którą zostawia w domu, czuje, że nie spędza z nią wystarczająco dużo czasu i martwi się, że z tego powodu jej córka nie jest właściwie zaopiekowania. A nie każda bohaterka jest spełnioną matką, nie każda czuje się w tej dziedzinie jak ryba w wodzie. 

Jakiś miesiąc później jej biorytm niczym się nie różnił od większości aktywnych zawodowo matek łączących pracę i opiekę nad dziećmi oraz przyrządzających jeszcze w przerwach kimchi ze szczypiorku. Ogarniało ją głębokie zmęczenie. Bez przerwy czuła się spięta, a że dzieci doglądane były w mieszkaniu kogoś innego, nie mogła spokojnie wyciągnąć nóg ani walnąć się całym ciałem na kanapę. 

Istotnym problemem, który wypływa w tej historii są relacje damsko-męskie i granice, których nie powinno się przekraczać. Ale również brak szczerej rozmowy między małżonkami. Jedna z bohaterek zastanawia się, czy to że przedstawi swój problem mężowi nie sprawi, że będzie on źle na nią patrzył i dopowie sobie jakąś historię. Trzymanie w sobie emocji i problemów znów powoduje ich nawarstwianie i grozi wybuchem w najmniej odpowiednim momencie. 

Lektura zamyka się na niewielu stronach, co sprawia, że wiele problemów autorka tylko zaznacza, nie rozwijając ich. Czytelnik musi sobie często dopowiedzieć dalsze elementy, albo uzupełnić co też działo się pomiędzy. Niektórzy bohaterowie są bardziej zarysowani i to im poświęca się więcej uwagi, inni natomiast przesuwają się właściwie niezauważeni w tej historii oscylując gdzieś na jej granicy. 

Człowiek dorośleje, dopiero gdy pojawi się dziecko. Ślub i życie we dwoje to tylko zabawa w dom. 

"Osiedle sielskiej przyszłości" choć niewielka objętościowo, to ciekawa lektura, która niesie ze sobą wiele tematów do przemyśleń. Autorka wskazuje pewne tematy, problemy społeczne, zachowania, które przenosi na nowy grunt, łącząc bohaterów z zupełnie innych światów i próbując pokazać, co stanie się kiedy będą musieli razem żyć. Problem dzietności, problemy mieszkaniowe i nowa społeczność, która musi współpracować, to tylko najważniejsze zauważalne kwestie poruszane w tym tytule. 




  • Autor: Gu Byeong-Mo
  • Tytuł: Osiedle sielskiej przyszłości
  • Tytuł oryginalny: 네 이웃의 식탁 (ne ius-ui teibeul)
  • Tłumaczenie: Dominika Chybowska-Jang
  • Wydawnictwo: Mova
  • Liczba stron: 176
  • Premiera: 12 luty 2025


2/19/2025

Naprawdę "Kocham cię, życie" Magdalena Kordel

Naprawdę "Kocham cię, życie" Magdalena Kordel


Czas na przerwę od codziennych spraw, od zabiegania, pracy, problemów... pora wyjechać w Bieszczady. Kierunek od dłuższego czasu promowany w polskiej literaturze, z różnym skutkiem. Jak więc wypadnie na tym tle książka jednej z bardziej lubianych przeze mnie polskich pisarek. Pora ruszyć za bohaterami i przekonać się podczas lektury. 

Paulinka, choć pracuje w biurze turystycznym, od lat nie była na urlopie, pora więc na zmianę. Planuje upojny weekend w Bieszczadach z ukochanym... który się nie zjawia, ale dość szybko okazuje się, że spędza ten czas w ramionach innej kobiety. Paulina stawia na terapię alkoholową, co staje się początkiem jej przygody, która pozwoli jej odkryć piękno Bieszczad, piękno życia, a być może również przeżyć coś nowego. 

Autorka dała do rąk czytelników przyjemną historię, która przynosi wiele ciepła podczas lektury. Historia Paulinki pokazuje, że życie można zmienić, że każdego dnia może spotkać nas coś dobrego, ale najważniejsze jest kochanie samego siebie. Wyjazd do Bieszczad, odkrycie prawdy o Waldemarze i próba poradzenia sobie ze zdradą to początek przygody. I choć cała historia trwa zaledwie kilka dni, to przynosi uśmiech na usta i pozytywne emocje. 

W tej historii znaleźć można elementy rozpoznawalne w twórczości Magdy Kordel - nowy początek, sympatycznych bohaterów, wygadane dziecko, ale również pewne przeszkody, które trzeba pokonać. Jeden wątek zmroził mi krew w żyłach i na długo pozostał w głowie. Pokazuje on jak niewiele trzeba do tragedii i że w pewnych warunkach każdemu może przytrafić się coś niezwykle mrocznego, co pozostawia na duszy ślad do końca życia. 

Jednocześnie z dużą przyjemnością czytałam o Wilczej Jamie i jej właścicielach. Tutaj autorka pokazała miejsce niesamowicie życzliwe, sympatyczne i roztaczające pełną opiekę. Swój pierwowzór ma w prawdziwym świecie i myślę, że niejedna osoba po skończonej lekturze pomyśli o wypadzie w Bieszczady właśnie w tamte okolice. 

Żeby nie było za różowo przez większość książki drażniła mnie jedna kwestia, czyli zdrobnienie imienia głównej bohaterki. Mimo najszczerszych chęci nie mogłam się przekonać do dorosłej Paulinki, która wszystkim każe tak do siebie mówić. No nie, ten wątek mi zupełnie nie zagrał. Ale mimo to książka przyniosła mi wiele miłych chwil. Dzieje się całkiem sporo podczas tych kilku dni, wydarzenia, które przeżywa główna bohaterka, te dobre, te trochę gorsze, te śmieszne i te przerażające sprawiają, że nie da się nudzić podczas lektury. 

"Kocham cię, Życie" to książka, którą czyta się szybko i większości z uśmiechem na ustach. Lekka i przyjemna, pokazuje, że w każdej chwili można zacząć od nowa, że wiele sytuacji w życiu pozwala nam na nowo odkryć radość z małych rzeczy i cieszyć się z dnia codziennego. Przygody bohaterki sprawiają, że cały czas coś się dzieje i nigdy nie jest nudno, a mnogość bardzo różnorodnych postaci jeszcze bardziej ubarwia historię. Dla mnie idealny tytuł na relaksującą weekendową lekturę.
 




  • Autor: Kordel Magdalena
  • Tytuł: Kocham cię, życie
  • Wydawnictwo: Literackie
  • Liczba stron: 291
  • Premiera: 29 styczeń 2025



2/16/2025

Jaki naprawdę jest "Tajwan. Herbata na beczce prochu" Marcin Jacoby

Jaki naprawdę jest "Tajwan. Herbata na beczce prochu" Marcin Jacoby


Tajwan, niewielka wyspa, która ma powierzchnię około 1/10 Polski jest w solą w oku Chin kontynentalnych, jest również dużym problemem dla wielu państw na świecie. Lektura książki Marcina Jacoby pozwoliła mi z jednej strony zrozumieć ogrom własnej ignorancji, z drugiej przybliżyła mi kulturowo, historycznie i politycznie tę część świata. Po raz kolejny potwierdziłam, że autor ma świetne pióro i łatwość w przekazywaniu informacji nawet największemu laikowi. 

Tajwan, niewielka wyspa na wschodnim wybrzeżu Chin, to górzysty kraj, w którym mieszkańcy zasiadają do rozmowy nad czarką oolunga, są największym producentem mikroczipów na świecie, państwo posiada prezydenta, własną flagę i oficjalnie nazywa się Republiką Chińską. Większość krajów świata (pod naciskiem Chińskiej Republiki Ludowej) nie uznaje odrębności Tajwanu, co nie zmienia faktu, że większość z nich ma również doskonałe kontakty gospodarcze z tym państwem. Jaka jest historia wyspy, kim czują się jej mieszkańcy i co zajmuje ich myśli w codziennym życiu? 

Nigdy nie interesowałam się szczególnie Tajwanem, choć gdzieś w wiadomościach pojawiał się co jakiś czas komunikat, że Chiny planują zbrojny napad, to gdzieś w swojej naiwności myślałam, że to sytuacja podoba do Tybetu. Dlatego cieszę się, że zdecydowałam się na lekturę książki Marcina Jacoby, bo dzięki niej udało mi się poznać zawiłą historię wyspy, jej powiązania z ChRL, ale również to jak identyfikują się jej współcześni mieszkańcy. 

Autor w przystępny sposób przedstawia wiele aspektów tego kraju, który od 1949 roku istnieje jako Republika Chińska. Duża część mieszkańców wyspy to etniczni Chińczycy, choć z różnych rejonów chin kontynentalnych i przybyłych na wsypę w różnym czasie, a na wyspie znajduje się również rdzenna ludność. Rząd, który stworzył Republikę Chińską, był opozycją Chińskiej Republiki Ludowej i jest to jedna z przyczyn, przez które wyspa odcina się od kontynentalnych Chin. A mieszkańcy? Współczesne młode pokolenie nazywa siebie po prostu Tajwańczykami. 

Tajwan to nie Japonia, gdzie nikt nikogo nie widzi w tłumie i gdzie wszystko ma być w nienagannym porządku. Nie Korea Południowa, gdzie wszyscy mają być eleganccy  i perfekcyjnie modni. I nie Chiny kontynentalne, gdzie każdy próbuje wygrać z bezwzględną konkurencją, zarobić dużo pieniędzy i wyjechać. Tajwan idzie sobie spokojnie do przodu, a Tajwańczycy najlepiej czują się wtedy, gdy nic się nie zmienia, gdy jest tak, jak było. Bo było dobrze. 

Oprócz wielkiej polityki książka przesiąknięta jest codziennością Tajwanu, autor przybliża klimat tego miejsca, zarówno ten meteorologiczny jak i społeczny, przestawia lokalną społeczność, nocne targi, różnorodne jedzenie, codzienność Tajwańczyków, co w różny sposób łączy się też z polityką lokalną. Na kartkach książki znaleźć można również temat wierzeń, a także grup społecznych, kwestii językowych i tożsamościowych. 

W tym wszystkim jest równie dużo autora, jego przygód i historii z pobytu na Tajwanie, zarówno tych dawnych, kiedy jako młody student trafił na wyspę (karaluchy będą mi się śnić po nocach), jak i tych bardziej współczesnych, podczas licznych wizyt i spotkań, również tych, które miały przyczynić się do powstania tej książki. To wszystko sprawia, że książka staje się bliższa podczas lektury, pomimo dalekowschodniego klimatu czuć również odrobinę dobrze znanego nam świata. 

"Tajwan. Herbata na beczce prochu" to znakomite kompendium wiedzy o Tajwanie, świetny przewodnik po kraju, w którym autor przedstawia bardzo szeroko kraj, jego mieszkańców, kulturę, historię, politykę i gospodarkę, a wszystko to napisane jest lekkim piórem, bardzo przystępnie, dzięki czemu czyta się z dużą przyjemnością. To lektura dla każdego, kto chciałby dowiedzieć się więcej o tamtym rejonie świata, kto interesuje się Tajwanem, albo właśnie do tej pory miał mgliste pojęcie o wyspie. Marcin Jacoby sprawi, że Republika Chińska stanie się zdecydowanie bliższa podczas lektury. 




  • Autor: Jacoby Marcin
  • Tytuł: Tajwan. Herbatka na beczce prochu
  • Seria: Spektrum Poleca
  • Wydawnictwo: Muza
  • Liczba stron: 352
  • Premiera: 29 styczeń 2025




2/12/2025

Kim jest "Zielarka z Doliny Pustelnika" Edyta Świętek

Kim jest "Zielarka z Doliny Pustelnika" Edyta Świętek

Po emocjonującym zakończeniu pierwszego tomu, który urywał się w bardzo ważnym momencie, na szczęście autora nie kazała długo czekać na kontynuacje. A dalsze losy bohaterów, zarówno tych poznanych w pierwszym tomie, jaki i zupełnie nowych, wzbudzają wiele nowych emocji i pokazują świat, który rządzi się prawem silniejszego. Lektura była znów bardzo emocjonująca.

Po zaginięciu Eustachego Alina nie może znaleźć sobie miejsca. Kobieta martwi się o męża, przeszukuje okoliczne wzgórza, uświadamiając sobie, że jej uczucia do mężczyzny się zmieniły. Tymczasem Eustachy budzi się w posiadłości hrabiego Orszanda, który ma dla niego nietypową propozycję. W domu Małgorzaty Marcysia przechodzi trudny poród, który zagraża życiu jej i dziecka. To Alina okazuje się wielką pomocą, gdy za pomocą ziół pomaga dojść do siebie położnicy. Pomaga również Michałowi, który nieprzytomny po pobiciu walczy o życie. Nad bohaterami zbierają się chmury w postaci bandy Ryżego, która planuje zdobyć skarb Eustachego. Tymczasem Łopian zostaje trafiony strzałą Amora i planuje zacząć uczciwe życie. 

Po raz kolejny autorka wciągnęła mnie w świat przez siebie stworzony od pierwszej strony, wywołując wiele emocji i przynosząc zapomnienie od codzienności. Losy Eustachego, Alicji, Marcjanny oraz innych bohaterów przeplatają się, tworząc barwną mozaikę. Każdy z bohaterów jest ważny i zajmuje swoje miejsce w tej powieści, żaden nie wysuwa się na pierwszy plan, tworząc bardzo różnorodną historię. 

Autorka pokazuje różne spojrzenie na świat, różne sytuacje życiowe, różne marzenia. Znani już z pierwszego tomu bohaterowie rozwijają się, poznają coraz bardziej własne uczucia, postanawiają walczyć o lepszy los dla siebie i najbliższych, przełamują uprzedzenia lub się w nich utwierdzają, planują lepszy los dla innych, lub stwarzają sytuacje bardzo niebezpieczne. Nowe postacie pokazują zaś jeszcze większy obraz życia w tamtych czasach, a jednocześnie doświadczają sytuacji niezwykle trudnych i bolesnych. 

Żyje w okresie dwudziestolecia międzywojennego, kilka lat po I wojnie światowej oraz wojnie bolszewickiej to trudny czas dla zwykłego zjadacza chleba, co autorka bardzo wyraźnie pokazuje. Duże bezrobocie sprawiało, że niejeden wolał w łatwiejszy sposób zarobić na życie. Kobiety miały bardzo mało do powiedzenia w sprawie własnego życia, choć właśnie zdobyły prawa wyborcze. Marcysia musi mierzyć się z ostracyzmem społecznym, jako samotna panna z dzieckiem, a jej syn zostaje okrzyknięty bękartem. Jest jej niezwykle ciężko, pomimo kilku osób, które wbrew powszechnej dezaprobacie, starają się jej pomóc. Alina coraz bardziej zagłębia się w świat ziół, poznaje nowe sposoby na leczenie, dzięki czemu pomoże niejednej osobie wśród bliższych i dalszych mieszkańców Sandomierza. Autorka nie szczędzi też brutalnych momentów gwałtu, a także związanych z nim dalszych wydarzeń. Poszkodowana dziewczyna, nie potrafiąca poradzić sobie zarówno z bolesnymi przeżyciami jak i społeczną obmową, to niezwykle trudny temat. 

Mam wrażenie, że z tego tomu to właśnie kobiety wysuwają się na pierwszy plan, pokazując, jak bardzo trudno było im żyć w męskim świcie. Zazwyczaj zależne od ojców, braci lub mężów, osadzone w konkretnych rolach, zawsze winne wszelkich niecnych męskich zachowań. Alina, Marcysia ale również Stefania przełamują w różny sposób stereotypy, pokazując, że mogą żyć inaczej niż nakazuje to świat. Pomagać ludziom, samotnie wychowywać dzieci lub przełamywać normy społeczne. Każda z kobiet jest inna, a jednak czułam, że coś je ze sobą łączy. 

"Zielarka z Doliny Pustelnika" pozwala poznać dalsze losy osób poznanych w pierwszym tomie cyklu "Sandomierskie wzgórza", rozwija pewne postacie, wprowadza nowych bohaterów, dzięki czemu ciężko się znów oderwać od lektury. Świat przedstawiony przez Edytę Świętek jest różnorodny, bardzo realistyczny, często brutalny i nieprzyjemny, a mimo wszystko chce się czytać dalej, poznając dalsze losy bohaterów. Doskonała kontynuacja, która znów zostawia czytelnika w bardzo emocjonującym momencie. 


  • Autor: Świętek Edyta
  • Tytuł: Zielarka z Doliny Pustelnika
  • Seria: Sandomierskie wzgórza #02
  • Wydawnictwo: Mando
  • Liczba stron: 386
  • Premiera: 15 styczeń 2025


2/08/2025

Jak zmieniła się "Rilla ze Złotych Iskier" Lucy Maud Montgomery

Jak zmieniła się "Rilla ze Złotych Iskier" Lucy Maud Montgomery


Przyszła pora na ostatni tom cyklu o Anne Shriley, choć można się zastanawiać, czy to przyporządkowanie jest właściwe, gdyż Ani tu niewiele. Rilla, najmłodszą z dzieci doktorowej Anne Blythe, staje się tu pierwszoplanową postacią, a pozostałe rodzeństwo równie mocno wchodzi w pierwszy plan. Ta historia jest jednocześnie najbardziej smutna i trzymająca za serce, a to z powodu czasów, w którym przyszło żyć bohaterom - Wielkiej Wojny, czyli I wojny światowej. 

Rilla Blythe, najmłodsza córka Anne i Gilberta, cieszy się chwilą. Jej największym zmartwieniem w wieku piętnastu lat, jest wygląd, chłopcy i zabawa. Rozpieszczona przez rodzinę, nie przejawia aspiracji do nauki. Gdzieś w dalekiej Europie dochodzi do zamachu na arcyksięcia Franciszka, co bagatelizuje większość mieszkańców, ale to właśnie to wydarzenie zmieni życie wszystkich mieszkańców Złotych Iskier, zatoki Four Winds oraz całej Kanady. Synowie, bracia, ukochani... wszyscy kanadyjscy chłopcy idą na wojnę, żeby wspomóc Koronę. Wyprawa do odległej Europy dla wielu jawi się jako wielka przygoda, dla innych jako obowiązek. Kobiety zostają, żeby czekać. Rilla przez cztery najbliższe lata z roztrzepanego podlotka zmieni się w kobietę, a to, co po drodze przeżyje, pozwoli jej odpowiednio dorosnąć.

(...) No, to już wszystkie Notatki, więcej nic ciekawego w tej gazecie nie ma. Wiadomości zza granicy nigdy mnie nie interesowały. Co to za arcyksiążę, co go zamordowano? 
- A co nas to obchodzi? - spytała panna Cornelia, nieświadoma, jak straszną odpowiedź na to pytanie szykuje przeznaczenie - W tych bałkańskich krajach ciągle kogoś mordują. U nich to normalne i doprawdy nasze gazety nie powinny drukować tego typu sensacji.

Cykl ośmiu tytułów przygód o rudowłosej Anne dobiegł końca. Czytałam go nie raz i przez lata wyłoniłam faworytów wśród tytułów z tego cyklu, dwa tomy, które z zupełnie innych powodów trafiały do mojego serca. Jednym z nich jest "Anne na Uniwersytecie", drugim natomiast właśnie "Rilla ze Złotych Iskier" (Rilla ze Złotego Brzegu w poprzednich tłumaczeniach). To historia pokazująca dojrzewanie młodej dziewczyny, które przypada w trudnych, bolesnych czasach. A jednocześnie obraz wojny, odległej a jednocześnie bliskiej, czas oczekiwania i strachu 0 najbliższych. 

Podczas lektury przypomniałam sobie, jaką trzpiotką była Rilla na początku, a jednocześnie jeszcze bardziej dobitnie zrozumiałam ogrom niepewności i oczekiwania na wyspie podczas tych trudnych czterech lat. Nowe tłumaczenie odświeża tę historię, ale nie są to wielkie zmiany w przypadku tego tomu. Może dlatego, że nie pojawiają się nowe postacie, wydarzenia skupiają się na drobnych wydarzeniach oraz na wiadomościach z dalekiej Europy. Dodatkowo można znaleźć tu wiersz Waltera, którego nie było w oryginale, a który autorka umieściła w swojej książce "Ania z Wyspy Księcia Edwarda", a tłumaczka postanowiła dodać przy tym tłumaczeniu. 

Historia Rilli, która na początku pokazuje swoją radość z drobnych przyjemności, oczekiwanie na zabawę taneczną, czy romantyczne chwile z chłopcem, z czasem staje się poważniejsza. Wychowanie "wojennego dziecka", udział w spotkaniach Czerwonego Krzyża, szycie bielizny dla żołnierzy, oczekiwanie na wiadomości z frontu, ciągła niepewność, a także wielki smutek, który nie ominął mieszkańców Złotych Iskier. 

Nie mogę nie wspomnieć również o Piątku, a ten wątek zawsze łamie mi serce, nieważne który raz wracam do tej historii. Wierny pies, który czeka na swojego pana, choć mijają lata i nie do końca wiadomo, czy doczeka się szczęśliwego zakończenia. 
W tym tomie pojawia się również historia miłosna, choć ze względu na okoliczności jest ona bardzo mocno naznaczona wojną. Nieliczne spotkania podczas historii, liczne listy, niepewność, wiara w szczęśliwy powrót, ale również oczekiwania na spotkanie, które pokaże, czy uczucia przetrwały czasy konfliktu. 

"Rilla ze Złotych Iskier" to ostatni tom cyklu o Anne Shirley, w nowym tłumaczeniu Anny Bańkowskiej. Książka przedstawia trudne wojenne czasy, które pokazane są przez pryzmat młodych bohaterów, tutaj Rilla wysuwa się na pierwszy plan i pokazuje, że trudne czasy potrafią zmienić człowieka, pozwalają mu dorosnąć w szybkim tempie i postawić na nowe priorytety. Autorka pokazuje również, że nikt z tych wojennych czasów nie wyszedł taki sam, zarówno ci którzy cztery lata spędzili w okopach, jak ci, którzy ze ściśniętym sercem czekali w domu. To historia zdecydowanie warta uwagi. 
 


  • Autor: Montgomery Lucy Maud
  • Tytuł: Rilla ze Złotych Iskier
  • Tytuł oryginalny:
  • Rilla of Ingleside
  • Tłumaczenie: Anna Bańkowska
  • Wydawnictwo: Marginesy
  • Liczba stron: 392
  • Premiera: 22 styczeń 2025



Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger