Po raz kolejny zimową porą zaglądamy do Miasteczka, gdzie znani już mieszkańcy borykają się z codziennością. Tym razem jednak autorka stawia na pierwszym planie nową bohaterkę, która znajduje się na zakręcie i która nie potrafi posklejać życia, stanąć na nogi i ruszyć na przód. Przychodzi jednak świąteczny czas, kiedy dzieją się małe cuda, gdzie ludzka pomoc może sprawić, że świat stanie się lepszy. "Światełko w oknie" pokazuje, że pomoc ze strony drugiego człowieka nie raz może uratować ludzkie życie.
Świąteczny czas nie każdemu dobrze się kojarzy. Kornelia jest doskonałym przykładem na to, że traumy właśnie w tym radosnym i rodzinnym momencie, wracają z większą mocą, sprawiając, że kobieta nie potrafi poradzić sobie nie tylko z domem i córkami, ale również z samą sobą. Gdyby nie Basia, która od dłuższego czasu wyręcza matkę w opiece nad rodziną, ciężko byłoby utrzymać się razem. W końcu jednak coraz więcej osób zaczyna zwracać uwagę, że coś niedobrego dzieje się w tym domu i że jedynie zmiany mogą sprawić, że znów będzie radośnie i szczęśliwie. Wyjazd do Miasteczka stanie się okazją do zmiany nie tylko dla Kornelii i jej córek, ale również pomoże Klementynie, którą opuściła magia pieczenia pierników.
Jestem skłonna do wzruszeń i nie raz ronię łzy podczas czytania książek czy oglądania filmów, rzadko się jednak zdarza, żeby dany tytuł wywoływał taką nadprodukcję łez. "Światełko w oknie" to książka, z którą najlepiej zaszyć się w domowym zaciszu, otulić w ciepły koc i powoli poznawać historię bohaterów. Początkowo jest trudno, smutno i trochę depresyjnie. To, co wydarzyło się w rodzinie Kornelii kilka lat wcześniej, wywarło wielkie piętno na całej rodzinie. Matka nie potrafi dojść do siebie, cały czas wspomina życie sprzed wydarzeń, które miały miejsce i nie potrafi stanąć na nogi. Basia, która do niedawna była beztroską nastolatką, stara się sama dopilnować domu i zająć się małymi siostrami. Dopiero jednak nowe osoby, które wchodzą w życie rodziny, a potem drastyczne wydarzenia, zmuszają Kornelię do obudzenia się z marazmu. Kobieta musi zacząć od nowa, żeby nie stracić córek.
Przeprowadzka do Miasteczka staje się początkiem zmian, to tam też wszyscy powoli odkrywają piękno okresu przedświątecznego, radość z kontaktu z drugim człowiekiem. Kornelia zaś powoli przechodzi zmianę, która wiąże się nie tylko z chęciami, ale również z metodą małych kroków i sympatii i pomocy otoczenia.
Czytając, powoli doznaje się szczęścia i radości, które znajduje się w różowej kamienicy. Pomimo codziennych kłopotów, mieszkańcy potrafią znaleźć pozytywne emocje i cieszą się z małych radości, a dzięki mnogości bohaterów i ich różnorodnym charakterom, u Klementyny nie ma miejsca na nudę.
"Światełko w oknie" to piękna świąteczna lektura, która pokazuje miłość i przyjaźń, ale pozwala też na odkrycie powolnego wyjścia z ciemności. Początkowo jest trudno i depresyjnie, a jednak z każdą kolejną kartką widać światło, które przyciąga i pozwala mieć nadzieję na szczęśliwe zakończenie. Autorka pokazuje piękną historię, daje nadzieję na szczęście nawet tam, gdzie pierwotnie wydawałoby się, że święta zwiastują tylko coś tragicznego. Po raz kolejny świąteczna powieść autorki dodaje otuchy i otula pozytywnymi emocjami, które zostają po zakończeniu lektury.