W czerwcu na polskim rynku pojawiła się kolejna część nowego przekładu historii o Ani Shirley, którego podjęła się Anna Bańkowska. Po raz kolejny wydanie przyciąga wzrok - kolorem, twardą oprawą, wyklejką i wszystkimi tymi szczegółami, które zachwycają przy pierwszym kontakcie. Czy można było znaleźć tu coś odkrywczego znając już historię Anne?
Anne i Gilbert w końcu biorą upragniony ślub i zaczynają wspólne życie. Avonlea zostaje za nimi, bo przeprowadzają się w inną część wyspy - nad zatokę Four Winds. Tam, w małym, uroczym, domku zaczynają życie jako młode małżeństwo. To spokojny czas w ich życiu, niewiele się dzieje (prócz niemożliwych do przewidzenia trudnych sytuacji życiowych) i na pierwszy plan wysuwają sie historię sąsiadów, których poznają. Panna Cornelia, która wspomaga lokalną społeczność na wiele sposobów, kapitan Jim, mieszkający i pracujący w latarni morskiej, oraz tajemnicza Leslie, u której trudno zaskarbić sobie sympatię.
Po raz kolejny sięgnęłam po lekturę z ciekawością, jak bardzo zmieni się jej odbiór przy nowym przekładzie. Byłam świadoma, że nie dotrę do zatoki Czterech Wiatrów, nie spotkam też Ewy i Ryszarda, a jednak nie tylko to w tym tomie pokazało wyraźną różnicę między wcześniejszymi wydaniami, z którymi miałam do czynienia. Przede wszystkim zmienił się kapitan Jim. Ten stary żeglarz, strażnik światła w latarni morskiej, stał się bardziej swojski. Tutaj można poczuć, że kapitan porzucił szkołę w młodym wieku, że uciekł w morze nie zdobywając pełnej edukacji. Jego sposób wypowiadania się jest zdecydowanie różny od reszty bohaterów, bardziej prosty. Choć oczywiście nadal nie brakuje w nim wiele ciepła, serdeczności i życiowej mądrości.
Ten tom opowiada o pierwszym roku wspólnego życia Ani i Gilberta, ale same relacje między bohaterami są raczej zepchnięte na dalszy plan. Czuć od nich wzajemną miłość i przywiązanie, jednak autorka bardziej skupia się na nowo odkrytych bohaterach, nowych relacjach, oraz wspomnieniach niektórych z nich. Ten tom zawiera dramatyczną historię, ciężkie życie jednej z bohaterek, które sprawia, że nie jest jej łatwo się otworzyć przed innymi. Choć Ania, sobie znanymi sposobami, powoli do niej dociera. A ostatecznie złącza ich wielka tragedia, co pozwala zrozumieć się bardziej.
Miejsce, w jakim osadzona jest akcja, również pokazuje inny obraz Wyspy Księcia Edwarda. Avonlea zawsze kojarzyło mi się ze spokojną wioską, z dala od morza, tutaj natomiast morze gra jedną z głównych ról, jest wszechobecne i nierozerwalne z wydarzeniami.
"Wymarzony dom Anne" to część, w której Ania jest żoną i matką, a jednocześnie ostatnia, w której nadal jest główną bohaterką. Nowe tłumaczenie Anny Bańkowskiej odświeża codzienne życie Ani i innych bohaterów, wyciągając z nich cechy charakterystyczne. Kolejne świetne wydanie przyciąga wzrok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.