David Farrier, profesor literatury, zastanawia się nad śladami, które zostawi ludzka cywilizacja za milion lat. Podróże po świecie, spotkania z naukowcami, analizy, i porównania literackie. Czy tak dobrze nam znana plastikowa butelka będzie przyszłą skamieliną, co z drogami asfaltowymi i szklano-metalowymi konstrukcjami wielkich miast. Czy odpady jądrowe po takim czasie nadal będą szkodliwe i jak oznaczyć je dla kogoś, kto stworzy być może całkowicie różną cywilizację? Autor zadaje wiele pytań i zmusza nas do refleksji nad naszym dzisiejszym postępowaniem.
Z wielką ciekawością zabrałam się za tę lekturę, zastanawiając się jak autor podejdzie do podjętego tematu i jakie wnioski wysnuje. Każdy z rozdziałów porusza inny temat, a niektóre były zaskakujące, bo raczej o nich nie myślimy. O ile plastik w ostatnich latach stał się bardzo głośnym problemem, to niewiele osób myśli np. o odpadach atomowych oraz o tym, w jaki sposób je przechowywać, żeby nie zagrażały nie tylko przyszłym pokoleniom, ale również mieszkańcom Ziemi, za tysiące i miliony lat. Ale w tej książce można przeczytać również o Wielkiej Rafie Koralowej i jej wymieraniu, o lądolodach i tym, co są w stanie przekazać, o meduzach i mikroorganizmach.
Jedne tematy bardzo mnie zaciekawiły, inne nie do końca. Chyba najbardziej dotknął mnie rozdział o butelce i jej drodze przez setki, tysiące, miliony lat. O tym, w jaki sposób jako odpad przemierza świat. Wyrazisty obraz, który pokazuje, jak bardzo wpływamy na środowisko. Równie interesujące były podróże autora do USA oraz do Finlandii, żeby poznać sposób, na zabezpieczenie niezwykle niebezpiecznych odpadów nuklearnych. Oba państwa mają na to zupełnie inny sposób, ale w obu wypadkach zapala się w głowie czerwona lampka - jak to co teraz robimy, w jaki sposób dostarczamy energię, zostanie z nami na tysiąclecia a może nawet miliony lat. Autor przywołuje badania nad bombą atomową, ale również codzienną pracę w elektrowniach atomowych, które stały się czymś zwyczajnym.
Czytając o przyszłych pozostałościach miast, widziałam oczami wyobraźni szkielety szklanych budynków wśród roślinności, ale to przecież może stać się za setki lat, a za miliony? Jeśli coś się zachowa, to tylko odrobina podstawy, która zostanie zasypana przez przyszłe osady. Tylko to zostanie nie narażone na wiatr, słońce i inne czynniki atmosferyczne. I może właśnie te drobne elementy odkryją kiedyś mieszkańcy ziemi, tak jak współcześni archeolodzy odkrywają życie sprzed tysięcy lat.
Nie wszystko było jednak tak interesujące, niektóre rozdziały nie do końca do mnie przemawiały i czytałam je bez większej refleksji. Miałam również drugi problem, czyli sposób przedstawiania niektórych kwestii przez autora. David Farrier jest profesorem literatury, co wyraźnie widać w tej książce. W większości tematów, oprócz rozmów z naukowcami czy przemyśleniami, pojawiają się również porównania literackie. Nie zawsze się w nich odnajdywałam. Kiedy podczas rozdziału o odpadach nuklearnych pojawiały się strony opisujące historie z mitologii greckiej - choć rozumiem, co autor chciał przekazać, mnie ten wątek nie wciągnął, a wręcz dystansowałam się w tym momencie od głównego problemu. W każdym rozdziale pojawiają się literackie porównania autora. Na pewno znajdą się osoby, które świetnie się w tym odnajdą, ale ja nie jestem jedną z nich.
"Za milion lat od dzisiaj" Favida Farriera to ciekawa pozycja, która pozwala po raz kolejny zastanowić się, jak nasze współczesne działania jako społeczeństwa, wpłyną na planetę i co zostawimy po sobie za miliony lat. Autor potrafi poruszyć czytelnika, choć nie cała książka jest równie wciągająca, a wtrącenia literackie powodowały, że odsuwałam się od głównego problemu, który w danym momencie był poruszany. Każdy musi sam ocenić tę książkę, dla mnie plasuje się gdzieś pośrodku skali.
- Autor: Farrier David
- Tytuł: Za milion lat od dzisiaj
- Tytuł oryginalny: Footprints: In Search of Future Fossils
- Wydawnictwo: bo.wiem (Wydawnictwo UJ)
- Liczba stron: 304
- Premiera: 12 październik 2021