Kiedy w domu pojawia się zwierzę, zazwyczaj trzeba zmienić przyzwyczajenia. Kiedy tym zwierzęciem jest pies, życie przewraca się o 180 stopni. Ale spacery bladym świtem i pamiętanie o posiłkach rekompensuje wielka miłość, która pojawia się wraz z czworonogiem. Pies staje się przyjacielem jedynym w swoim rodzaju i zmienia nasze życie na lepsze. Kiedy więc pojawia się książka, która pokazuje miłość między człowiekiem a jego czworonożnym przyjacielem oraz nieustępliwe próby poszukiwania zaginionego psa, nie mogłam się oprzeć lekturze.
Kate to kobieta przed pięćdziesiątką, która prowadzi bardzo mało stabilne życie. Pracuje jako wolny strzelec pisząc artykuły na zlecenie, spędza niezwykle wiele czasu na imprezach, gdzie pije i się narkotyzuje, ma też luźny związek z mężczyzną, który jest jej całkowitym przeciwieństwem w sposobie spędzaniu czasu. Kobieta ma świadomość, że powinna coś zmienić i nadzieję widzi w przygarnięciu czworonoga, co jest dla niej również dużym wyzwaniem. Bohaterka nigdy nie miała psa, więc uczy się opieki nad nowym członkiem rodziny. Bardzo szybko Kate nie potrafi wyobrazić sobie życia bez Wolfy'ego i kiedy pies pewnego dnia gubi się w mieście, kobieta robi wszystko, żeby odnaleźć przyjaciela. Niezwykle szeroka kampania społeczna, uruchomienie wszelkich znajomości i łapanie się każdego skrawka nadziei dają nadzieję na szczęśliwe zakończenie. Ale czy w tak wielkim mieście jak Londyn można odnaleźć zagubionego psa?
"Oczami duszy omiatam Londyn z lotu ptaka i nagle uderza mnie ogrom miasta, ogrom prawie niemożliwego zadania, jakim jest znalezienie w nim psa. Czuję, jak nadzieja opuszcza moje ciało, jest to tak dojmujące, że aż kręci mi się w głowie. Londyn to nie kameralna wioska. Jest olbrzymi.Jest w nim miliard ukrytych miejsc i osiem milionów ludzi, których zainteresowanie psem będzie albo zerowe, albo mordercze, albo złodziejskie. Z jaką prędkością musi jechać samochód, żeby zabić psa, a z jaką tylko go poturbuje? (...)"
Bardzo trudno było mi się wgryźć w tę książkę, a to za sprawą głównej bohaterki, której sposób na życie zupełnie mi nie pasował. Jej ciągłe imprezowanie, wracanie po pijaku do domu, a szczególnie branie narkotyków, sprawiło, że nie byłam w stanie się z nią w żaden sposób utożsamić. Szczerze powiedziawszy dziwiło mnie, jak to jej możliwe, że przy tym trybie życia tworzy związek z mężczyzną, który stanowi jej całkowite przeciwieństwo - jest pracowity, punktualny, a wolny czas spędza w domu. Wiedząc, że to powieść autobiograficzna, było mi również żal autorki, która wybrała takie życie dla siebie.
Z pewnością ciężko wyrwać się z takiego błędnego koła i bohaterka jest tego świadoma. Postanawia więc na drastyczną zmianę życia i wraz z partnerem decydują się na adopcję psa. Tak właśnie w życiu Kate pojawia się Wolfy, który niezwykle szybko staje się jej oczkiem w głowie. Kobieta zabiera go wszędzie ze sobą, pokonuje swoje nocne trasy wraz z psem i to sprawia, że nie wchodzi do klubów, gdzie nie wpuszczają zwierząt, a picie i narkotyki ogranicza w znacznym stopniu. Wolfy miał byś terapią, szybko stał się jednak najlepszym przyjacielem, członkiem rodziny, dzieckiem.
Kiedy więc przez zbieg nieszczęśliwych wypadków pies znajduje się sam na ulicy Kate robi wszystko, żeby odnaleźć czworonoga. Kobieta jest w stanie poświęcić wszystko, nie poddaje się do końca, nawet wtedy kiedy inni stwierdzają, że nie ma sensu szukać dalej. Najmniejszy sygnał, że Wolfy znajduje się w danym miejscu, czy od prawdziwie pomocnych ludzi czy od żartownisiów, powoduje, że w środku nocy jedzie i szuka. Wyobraża sobie, co przeżywa samotny i przeraźliwie przestraszony pies.
"Pies i ja" to książka, która pokazuje niezwykłą przemianę człowieka pod wpływem psa, niezwykłą miłość i przywiązanie, które jest dwustronne i którego nie da się oddać nie doświadczając go osobiście. Miłośnicy psów, ale również innych czworonogów zrozumieją, autorkę, wraz z nią będą przeżywać cały ogrom cierpienia i niepewności jaka opanowała pisarkę i wraz z nią do końca będą mieli nadzieję, na szczęśliwe odnalezienie Wolfy'ego.
"- Nie rozumiem tego, tato. Skąd bierze się cała ta moja miłość do Wolfy'ego? Czy to jakieś szaleństwo we mnie? Czy tylko oksytocyna?(...)- Jestem pewny, że naukowcy próbują to wyjaśnić. Ale nie wiem, kochanie, chyba jeszcze nikt zadowalająco nie wytłumaczył więzi między człowiekiem i psem. To jedna z wielkich tajemnic."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.