Poniżej znajdą się opinie o książkach, które przeczytałam w roku 2020, ale które nie doczekały się pełnych recenzji. Wpisy te można znaleźć również na fanpage Książkowych Wyliczanek na FB.
"Zakochany Święty Mikołaj" Witkiewicz, Misiołek, Wilczyńska, Kieres, Jeż, Niemczynow, Olejnik
Od kilku lat wydawnictwo Filia przygotowuje na święta antologie opowiadań polskich autorów. W tym roku opowiadania łączy postać Świętego Mikołaja, albo osoby, która w tę postać się wciela. Opowiadania są różne, tak samo jak autorzy, którzy je napisali. Mają różny ciężar emocjonalny, każdy miał trochę inny pomysł na pokazanie osoby, która w jakiś sposób oddaje cząstkę siebie. Trzy opowiadania zrobiły na mnie trochę większe wrażenie: opowieść Agnieszki Jeż o pewnej traumie sprzed wielu lat i próbie otrząśnięcia się z niej - było niezwykle wzruszające, Tomasz Kieres stworzył historię, która dzieje się w małym schowku, a jednak bardzo przypadła mi do gustu, polubiłam bohaterów i bardzo chętnie poznałabym pełnowymiarową książkę, a także opowiadanie Magdaleny Witkiewicz, która pokazuje współczesne podejście do wychowania dziecka i nastawienia go na wygraną od najmłodszych lat, to również daje do myślenia. Ale każde z tych opowiadań jest ciekawe i wciągające, nie ma tu żadnego, które można nazwać słabszym. Po raz kolejny widać, że opowiadania świąteczne, które wydaje wydawnictwo Filia to idealna lektura na okres świąteczny.
"Światło w środku nocy" Jojo Moyes
Od kilku lat chciałam poznać autorkę, szczególnie najbardziej znaną książkę "Zanim się pojawiłeś". Bez wahania zdecydowałam się na lekturę "Światła w środku nocy", najnowszej książki pisarki, która w Polsce swoją premierę miała na początku 2020 roku. Zaskoczyła mnie, choć bardzo pozytywnie, bo większość książek, które popełniła autorka osadzone jest współcześnie, a ta historia przenosi czytelnika do lat '30. Alice przeprowadza się wraz z mężem do jego domu w Kentucky i stara się przystosować do zupełnie innej rzeczywistości, niż ta którą zna z Anglii. Nie pomaga jej w tym teść, który okazuje się niezwykle problematycznym człowiekiem. Bohaterka decyduje się przystąpić do pracy w konnej bibliotece, która zostaje stworzona w ich miasteczku. Razem z kilkoma innymi kobietami jeździ po okolicznych górach dostarczając książki do rozrzuconych chat, ale praca ta nie jest łatwa. Niewiele osób przyjmuje wizyty z radością, większość jest nieufna albo wręcz agresywna. Mieszkańcy miasta nie mają najlepszego mniemania o bibliotekarkach, twierdząc że podsuwają grzeszne książki, co powoli doprowadza do konfliktu.
W tej książce jest wszystko, co lubię. Wyraziści bohaterowie, każdy ze swoim bagażem doświadczeń, klimat ówczesnego świata, wciągająca historia, która do końca zaskakuje i nie pozwala się oderwać. Każdy fan powieści historycznych powinien poznać tę historię. Historia konnych bibliotek, które w tamtych czasach powstawały i które przyczyniły się do eliminacji analfabetyzmu, to dodatkowy atut dla fanów literatury. Autorka łączy tu wiele trudnych tematów, jak przemoc wobec kobiet, wykluczenie czaronoskórych, feminizm i męskie spojrzenie na świat. Zdecydowanie polecam.
"Podróże serc" Agnieszka Panasiuk
Osadzona w XIX wieku historia młodej szlachcianki, która po zawodzie miłosnym rzuca się w wir zarządzania własnym dworem. Po kilku latach, po tragicznej śmierci swoich przyjaciół, dostaje pod opiekę swoją chrześnicę. Chichotem losu jest to, że ojcem dziewczynki jest ukochany przez nią mężczyzna. Kobieta postanawia zaopiekować się dzieckiem do czasu powrotu do Polski drugiego rodzica chrzestnego. Historia opisuje codzienne życie we dworze i jego otoczeniu. Wierzenia i zabobony. Tradycje na każdy dzień, codzienne obowiązki.
Sięgając po tę lekturę miałam w głowie powieści Moniki Rzepieli, która również pokazuje życie ludzi w dawnej Polsce i ich codzienność. Początkowo książka była ciekawa, jednak czym bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym miałam z nią większy problem. Sama historia da się opisać na mniej niż 100 stronach, pozostałą część to opis codzienności. Zdecydowanie za dużo było tradycji i wierzeń, w pewnym momencie miałam wrażenie, że ówcześni ludzie, bohaterowie tej książki nic innego nie robią, tylko wypełniają tradycję swoich ojców i dziadów, żyją tylko obowiązkami i powinnościami. Dodatkowo przy tak dużej ilości opisów ówczesnych tradycji, jakiś czas po lekturze już niewiele z nich pamiętam. Sama historia zaczyna się robić ciekawa, kiedy do dworu przyjeżdża ojciec chrzestny dziewczynki, Marcin Czarnocki. Akcja, do tej pory jakby zatrzymana w kadrze, zaczyna biec do przodu i rzeczywiście wtedy czyta się już z przyjemnością.
"Podróże serc" to książka, która nie bardzo trafiła w mój gust, choć nie mogę powiedzieć, że jest zła. Na pewno znajdzie swoich miłośników, którzy lubują się w takich klimatach.
"PS I życzę Ci dużo miłości" Witkiewicz, Krawczyk, Ligas-Łoniewska, Socha, Gołębiewska, Knedler, Warda, Misiołek
Antologie opowiadań polskich autorów pojawiają się coraz częściej na rynku. Pod koniec października swoją premierę miał zbiór opowiadań świątecznych wydanych przez wydawnictwo Muza. Opowiadania z tego zbiorku łączy pocztówka świąteczna, która zostaje odnaleziona po latach. Najbardziej poczytne polskie autorki złożyły się na powyższy zbiór tworząc barwną i ciekawą książkę. Jak zawsze w takich wypadkach, opowiadania sią różne, jedne przemawiają bardziej, drugie trochę mniej. Sporo z nich sięga do historii z przeszłości, często bohaterowie są starszymi osobami, które po latach mają okazję wrócić do swojej przeszłości. Bardzo podobało mi się opowiadanie Magdaleny Knedler o dwójce adoptowanych dzieci z domu dziecka, które zdecydowały się ratować więzy rodzinne, choć przez to straciły cząstkę siebie. Natasza Socha swoim opowiadaniem "Zapach pieczonych jabłek" sprawiła mi dużo przyjemności podczas lektury, główna bohaterka wniosła powiew świeżości swoją początkową butą i wiarą w bycie lepszą od innych, a rozwinięcie tej historii zaskakuje. Na tle innych wyróżnia się również opowiadanie Agnieszki Ligas - Łoniewskiej, być może dzięki temu, że tutaj pierwszoplanową postacią jest mężczyzna po przejściach.
Patrząc na całokształt antologii, jest to sympatyczny zbiór, który czyta się z uśmiechem na ustach. Nie jest może tak bardzo świąteczny, raczej zimowy, co absolutnie nie przeszkadza cieszyć się nim w tym okresie.
"Gruzowisko" Aleksandra K. Maludy
Książki o wojnie, holocauście, obozach koncentracyjnych, walce partyzanckiej, AK, takich wątków na rynku wydawniczym pojawia się z każdym rokiem coraz więcej, co jednak działo się w Polsce chwile po wyjściu z niej nazistów, aliantów i wojsk sowieckich? Jak wyglądało codzienne życie mieszkańców w odradzającym się państwie pod rządami rosyjskich komunistów? I jak wyglądała Warszawa chwilę po Powstaniu? Aleksandra K. Mulady przedstawia stolicę w styczniu 1945 roku, kiedy wojna dopiero dobiegała końca, ale do miasta wracali już powstańcy, wracali jej mieszkańcy, wracali wywiezieni do łagrów Polacy. W tym mieście gruzów można można było się nieźle obłowić. Pojedyncze ocalałe budynki skrywały wiele tajemnic. Wśród ruin ludziom przyszło żyć, szukać pracy w odradzającym się kraju. Ale wielu z nich traumatyczne przeżycia wojenne chowało głęboko.
Ewa po powrocie ze zsyłki do Kazachstanu robi wszystko, żeby zdobyć informację o swojej małej córeczce. Ratując jej życie, kobieta musiała podjąć dramatyczną decyzję, którą teraz musi naprawić, a przez to staje się doskonałym donosicielem w nowym aparacie władzy. Leon wraca do Warszawy kilka miesięcy po powstaniu. Jako stroiciel fortepianów znajduje prace w nowo powstałym teatrze. Cały czas nie dają mu spokoju obrazy wojny, poległych towarzyszy, których musiał zostawić i ucieczki. Czy teraz, w nowych realiach będzie w stanie zacząć życie na nowo?
Ta niezbyt obszerna książka niesie ze sobą bardzo wiele obrazów. Pokazuje, że koniec wojny nie był momentem, kiedy wszystko wróciło do normy. Pokazał, że ludzie musieli nauczyć się żyć od nowa, pokonać swoje traumy, ale również stworzyć miejsce, gdzie to życie będzie możliwe, a to wiązało się z odbudową zniszczonego miasta. To nie jest lektura, która napawa nadzieją, raczej odziera rzeczywistość z resztek złudzeń i pokazuje prawdziwe ludzie życie, pełne dramatycznych wyborów, codziennych trosk i każde zastanowić się nad tym, ile człowiek może poświęcić.
"Gruzowisko" zdecydowanie jest jedną z tych książek, które zostaną ze mną przez dłuższy czas i do których będę chciała wrócić.
"Zdradzona" Magdalena Krauze
W ubiegłym roku dużą sympatię zdobyła u mnie nowo odkryta pisarka Magdalena Krauze swoją dualogią: "Czekałam na ciebie" i "Zaufaj mi jeszcze raz". Lekka historia, miała jednak drugie dno pokazując, jak postrzegamy ludzi jedynie ze względu na ich wizerunek zewnętrzny. Czytałam te książki z przyjemnością, to było coś nowego i odświeżającego.
Wiosną tego roku swoją premierę miała nowa książka autorki, traktująca tym razem o czymś innym. Nad idealnym małżeństwem pojawia się cień. Oddalający się mąż, który coraz więcej czasu spędza w pracy i na wyjazdach, a telefonu pilnuje niczym największego skarbu, zdecydowanie coś ukrywa. Odkrycie zdrady wstrząsa całym życiem Joanny, która musi sobie poradzić z nową sytuacją.
Historia, która nie jest najlżejsza tematycznie, czyta się jednak bardzo szybko. Nowo poznane osoby, wsparcie dzieci i codzienne przeprawy z mężem, który zrobi wszystko, żeby naprawić swój błąd. Historia jest przyjemna, czyta się momentalnie. Ale po pół roku od lektury, mam tylko ogólny zarys tej historii, bardzo szybko wyparowała mi ona z głowy i cały czas mam wrażenie, że jest taka "letnia". To raczej jednak z tych książek, które czyta się i dość szybko o nich zapomina. Zdecydowanie wolę debiutancką książkę autorki.
"Dzieci żółtej gwiazdy" Mario Escobar
Po lekturze tej pozycji uświadomiłam sobie, że choć tak wiele książek na temat II wojny światowej i jej aspektów, pojawia się na polskim rynku, to nadal wiele kwestii jest mi nieznanych. To, o czym czytałam w "Dzieciach żółtej gwiazdy" wzbudziło nie smutek, wściekłość i bezsilność na ówczesne realia, ale pokazało także ogrom ludzkiej bezinteresowności.
Rok 1942. Jacob i Moise, młodzi Żydzi, przebywają w Paryżu pod opieką ciotki, kiedy ich rodzice szukają spokojnego miejsca do życia. Chłopcy nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa, które im grozi aż do dnia, kiedy ich ciotka znika, a oni zostają zatrzymani przez francuską żandarmerię i przewiezieni na paryski welodrom. Tam znajdują się już tysiące Żydów. Chłopcom udaje się uciec i planują odnaleźć rodziców, o których miejscu pobytu wiedzą z listów. Ich podróż zaczyna się na niebezpiecznych ulicach Paryża i przebiega na południe Francji, a następnie do Hiszpanii. Tylko, że dwójka dzieci nie jest w stanie sama pokonać takich odległości. Mogą zostać w każdej chwili schwytani przez Nazistów. Powodzenie tego planu wiąże się z pomocą wielu osób, które z bardzo różnych pobudek pomagają chłopcom na różnych etapach tej wędrówki. Historia tej podróży jest niezwykła, wielokrotnie niebezpieczna, wielokrotnie wywołująca całą gamę uczuć podczas lektury.
Po raz drugi autor zaskoczył mnie historią zawartą w swojej książce. Temat łączący dzieci i II wojnę światową jest trudny do udźwignięcia uczuciowo, ale po raz drugi autorowi udało się doskonale dotrzeć do czytelnika. Tworząc historię zawartą w książce autor inspirował się tajną siecią transportu dzieci we Francji i sposobie ich ukrywania przed wrogiem. Ta książka pokazuje ludzkie poświęcenie, a także bezduszność Nazistów, którzy bez najmniejszych oporów zabijali dzieci. Tutaj pojawia się jeszcze jedna, dodatkowa kwestia, dotycząca ukrywania swojej tożsamości. Młodszy z braci ma problem z zatajaniem swojego pochodzenia, ale u niego również szybciej zacierają się wspomnienia rodzinnego domu. Po raz kolejny Mario Escobar zmusił mnie do wielu refleksji, wywołał całą gamę uczuć i wiem, że do tej książki jeszcze kiedyś wrócę. Jest to lektura dla każdego, kto interesuje się II wojną światową.
"Gorsza siostra" Justyna Bednarek, Jagna Kaczanowska
Patrząc na dotychczasowy dorobek autorek ta książka ma o wiele większy ciężar emocjonalny. Pojawia się tu kilka wątków, które rozwijają się wraz z rozwojem historii. Na pierwszy plan wychodzi białaczka, na którą zapada córka głównej bohaterki, młoda żona i matka. Poszukiwanie dawcy szpiku, który mógłby uratować życie kobiety spowoduje odkrycie tajemnicy rodzinnej, której początki sięgają wiele lat wstecz, do lat 30-tych ubiegłego wieku. Historia rodziny okazuje się niezwykle burzliwa, mocno splątana z wydarzeniami ówczesnych lat, pokazująca, jak bardzo zawiść i zaślepienie mogą doprowadzić do zerwania rodzinnych więzów.
Choć autorki poruszają bardzo ważny temat we współczesnych wydarzeniach, to jednak ta warstwa historyczna wyłania się jako ciekawa i wciągająca. Bieżące wydarzenia są jakby tłem do tego, co działo się wiele lat wstecz. A dzieje się tam niesamowicie dużo: zdrady, miłość, nienawiść, ukrywanie Żydów, marzenia o karierze. Na początku pojawia się zapomniany świat II Rzeczypospolitej, który był pociągający i przerażający zarazem, żeby dość szybko przejść do realiów II wojny światowej, po pierwsze lata stalinizmu i marzec roku 1968, kiedy doszło do eskalacji antysemityzmu w Polsce.
Po raz kolejny autorki pokazały, że razem da się napisać świetną historię, która chwyta za serce i od której ciężko się oderwać. Tło historyczne było niezwykle barwne, a współczesne tło otwiera oczy na chorobę, o której być może większość z nas nie myśli. Wspaniałą lektura, zdecydowanie warta polecenia.
"Dom na Kurzych Łapach" Sophie Anderson
Motyw Baby Jagi oraz przepiękna okładka zdecydowały, że sięgnęłam po ten tytuł. Historia Marinki, która mieszka ze swoją babcią w Domu na Kurzych Łapach. Dwunastolatka obserwuje swoją krewną i wraz z nią pomaga duszom zmarłych przenieść się na drugą stronę. Dlatego też podróżują po całym świecie, budząc się czasem w bardzo niezwykłych miejscach. To wszystko sprawia, że dziewczynka jest samotna i bardzo pragnie towarzystwa osoby w swoim wieku. Nie zgadza się ze swoim przeznaczeniem, którym jest przejęcie roli swojej babci. Jej poczynania sprawiają, że babcia znika za Bramą, a dziewczynka robi wszystko, żeby ją odzyskać.
Historię Mariki można uznać za baśń, którą czyta się przyjemnie, ale tak jak marzenie nocne, z nastaniem dnia zostaje po nim tylko niejasne wrażenie. Tak jest ze mną i tym tytułem, który czytałam kilka miesięcy temu. Pamiętam ogólny zarys tej historii, wiem, że czytałam ją z przyjemnością, choć nie z zachwytem. Jednak to książka pisana dla młodzieży i to raczej tej młodszej, w wieku głównej bohaterki, więc najprawdopodobniej nie powinnam być wyznacznikiem, czy jest to ciekawa lektura. Autorka porusza kwestie życiowych wyborów i odgórnie narzuconej roli, więzi rodzinne, samotność młodej bohaterki i mocną potrzebę przyjaźni. To wszystko osadzone jest w realiach baśni, gdzie oprócz wątków lekko przerażających (budowa muru z ludzkich kości) pojawia się walka o odzyskanie straconej osoby. Dla młodego czytelnika będzie to z pewnością przyjemna i wartościowa lektura.
"Szlacheckie gniazdo. Ogień buntu" Monika Rzepiela
Powrót do świata bohaterów Szlacheckiego Gniazda sprawił mi dużo przyjemności. Autorka zaczyna akcję w tym samym momencie, w którym zakończył się tom pierwszy. Dramatyczny wybór młodej chłopki Marysi, która nie widzi dla siebie przyszłości jako samotnej matki bękarta, w ostatnim momencie zostaje zmieniony. Z pomocą przychodzi jej mężczyzna, którego nigdy by o to nie podejrzewała. Tymczasem Leontyna wychodzi za mąż za młodego warszawiaka, co jednak jest początkiem tragicznego związku. Młodsza siostra szlachcianki ucieka z domu, aby uniknąć klasztornego życia i wbrew rodzicom poślubia ukochanego mężczyznę.
Ten tom jest bardziej dramatyczny, pokazuje życie o wiele większej ilości osób, zarówno tych wywodzących się ze szlachty, jak również chłopów, a także Cyganów. Wiele związków rozpada się z braku porozumienia, wiele osób samotnie cierpi, ale również pojawia się tu śmierć, która zbiera obfite żniwo. W tym tomie pojawia się o wiele więcej kobiet z różnych środowisk, które dokonując swoich wyborów skazują się na cierpienie ale i śmierć. Autorka pokazuje, że podążanie za głosem serca bardzo często kończy się tragicznie. Jednocześnie czytelnik może poznać nowe grupy społeczne, warszawskie mieszczaństwo, a także cygański tabor. To wszystko opisane jest na tle ówczesnych wydarzeń, czyli Insurekcji Kościuszkowskiej, wojen napoleońskich i III rozbioru Polski. Mimo odległości wszystko to odbija się na mieszkańcach ówczesnej Rzeczypospolitej.
Mimo ogromnej ilości zgonów, która w innym wypadku mogłaby wydawać się przesadna, lektura tej książki była bardzo przyjemna. Trudy codziennego życia, obraz ówczesnego społeczeństwa, historie związków, wszystkie te elementy sprawiają, że lektura jest satysfakcjonująca. To świetna kontynuacja pierwszego tomu
Szlacheckiego Gniazda. Zdecydowanie zainteresuje osoby, które interesują się obyczajami i życiem w czasach polski szlacheckiej.
"Kiedy jak nie dziś" Paulina Wiśniewska
Licząc na lekką i wciągającą historię zabrałam się za historię bohaterów książki. Klara wyjeżdża na wakacje do ojca, który po rozwodzie założył nową rodzinę. Dziewczyna spotyka tam chłopaka, do którego zaczyna żywić żywsze uczucia, ale ich relacje będą wystawione na próbę, jako że pochodzi on z "trudnej rodziny". Matka bohaterki skrywa trudny sekret, który zmieni życie całej rodziny, a z zagranicy wraca przyrodnia siostra bohaterki z własnym mrocznym sekretem.
Początkowo czytało mi się dobrze, kilkuosobowa narracja pozwala spojrzeć na tę historię z różnych stron, bohaterowie są sympatyczni i łatwo ich lubić. Jednak gdzieś od połowy książki zaczęłam czuć pewną niechęć i zastanawiałam się, czym jeszcze uraczy mnie autorka. Ciekawie jest wprowadzić kilka wątków, żeby książka nie była nudna, jednak ilość problemów, społecznych odchyleń, chorób i śmierci, które pojawiają się w tej historii wręcz przytłacza. W zwykłym życiu jest to prawie niemożliwe, żeby wszystkie problemy świata spadły na jedną rodzinę i jej otoczenie. To bardzo utrudniało mi lekturę, w pewnym momencie miałam już dosyć dramatów bohaterów, którzy stali mi się obojętni. Myślę, że ta książka jest ciekawa do połowy, kiedy są pewne kwestie, z którymi muszą zmierzyć się postacie, jednak później kiedy kolejne prawdy wychodzą na jaw, czytałam tę książkę z podejściem "co jeszcze dorzuci autorka". Ta lektura zdecydowanie nie przypadła mi do gustu, choć na pewno znajdzie swoim amatorów.
"W piekle pandemii" Jolanta Kosowska
Do tego tytułu trzeba podejść z odpowiednim nastawieniem, na które w dzisiejszych czasach być może nie każdy jest gotowy. Z pewnością łatwiej czytałoby się ją, gdyby przyjąć że to czysta fantastyka, jakich wiele powstało już wcześniej. Wizja postapokaliptyczna. Jednak tym razem autorka opisuje tylko prawdzie wydarzenia, a jest nimi początek pandemii, która dopadła na początku roku cały świat.
Urlop wiosenny spędzony na górskich stokach z przyjaciółmi, to ostatnie normalne chwile, jakie spędzają Oliwia i Marcello. Chwilę potem kobieta jedzie do Toskanii, gdzie ma zaopiekować się babką swojego chłopaka, a miejsce to odcięte jest od świata kilometrami winnic. Marcello natomiast wraca do Wrocławia, gdzie jako odpowiedzialny lekarz, podejmuje się pracy w swoim szpitalu. Jednak tę historię opowiada Oliwia, młoda kobieta, która zamknięta w toskańskiej willi przez wiele dni nie ma świadomości, co dzieje się na świecie. Dopiero połączenie z Internetem przynosi obrazy i słowa, w które nie może uwierzyć, a także kontakt z ukochanym, który dość szybko zaraża się nowym wirusem.
Trudna lektura, przede wszystkim dlatego, że jest prawdziwa. To przede wszystkim obraz uczuć i wrażeń ludzi, którzy znaleźli się w zupełnie nowej sytuacji. Oliwia, odcięta od świata, poznaje relacje ludzi, tych dobrze jej znanych przyjaciół, rozrzuconych po różnych zakamarkach Europy, jak i obcych, którzy pisząc internetowe pamiętniki, starają poradzić sobie z rzeczywistością. Jest tu obraz Bergamo w tych trudnych pierwszych tygodniach, opuszczona Wenecja, praca w Dreźnie na pierwszej linii ognia i Wrocław. Są wspomnienia chwil sprzed pandemii i obrazy tego co dzieje się obecnie. Każdy z nas pamięta, jak bardzo trudne były te pierwsze miesiące, kiedy większość państw zamknęło swoich mieszkańców w domach, kiedy każde wyjście dla wielu było otoczone strachem i niepewnością. Ta książka niesie ze sobą właśnie te obrazy, ale również pokazuje ludzką dobroć i poświęcenie. To lektura, która być może obecnie wiele nie wniesie, bo każdy z nas zna z autopsji, to co działo się i nadal dzieje. Ale być może za kilka lat pozwoli ponownie spojrzeć na te wydarzenia i je przemyśleć.
"Gabrynia" Ewa Szymańska
Dalsze losy rodziny Bąków już na samym początku naznaczone są tragedią. Śmierć Franciszka wywrze duże zmiany na młodej wdowie, która musi teraz sama zaopiekować się czwórką dzieci. Postanawia przyjąć nieoczekiwaną pomoc i wyjść ponownie za mąż, w imię dobra dzieci. Tytułowa Gabriela, od początku bardzo zdolna i pojętna dziewczynka, zaczyna naukę w gimnazjum w pobliskim mieście. Rozwija tam swoje zdolności pisarskie. Młodsza, Weronika, która nie zgadza się z wyborami matki, buntuje się przeciwko światu. Obie dziewczyny przeżywają pierwsze miłosne zauroczenia a także odkrywają swoją seksualność. Codzienne zmagania w jednej chwili zmienia wybuch wojny, który zmusi wszystkich do przewartościowania swoich ideałów.
Książka wciąga od pierwszych stron, wchodzi się w nią jak w masło i z przyjemnością wraca do bohaterów z
"Apolonii". Tym razem historia rozdziela się na większą ilość bohaterów, dzieci Apolonii dorastają i zabierają własny głos w tej historii. Wiele się dzieje, realia ówczesnych czasów przeplatają się z życiem, z wyborami i uczuciami młodych ludzi. Niektóre z nich przyniosą rozpacz, inne będą właściwym wyborem. Autorka pisze historie niezwykle wciągające, od której ciężko się oderwać. Jest to równie dobra lektura jak tomu pierwszego, którego jest bezpośrednim przedłużeniem. Z chęcią poznam zakończenie tej historii i jej bohaterów, których autorka zostawia tuż po końcu II wojny.
"Szarlatani" Lydia Kang, Nate Pedersen
Ta książka to istne kompendium wiedzy jak NIE LECZYĆ ludzi. Autorzy, pokazując podejście ludzi i jego zmianę na przestrzeni wieków, pokazują bardzo różne, przedziwne i czasami wręcz nieprawdopodobne sposoby, które miały pomagać i leczyć chorych. Rozdziały dzielą się na pierwiastki, rośliny, narzędzia, zwierzęta i tajemne moce, w których to szczegółowo opisywane są różne sposoby na pomoc pacjentom.
Czytając ten tytuł ma się wrażenie, jakby ówcześni ludzie nie chcieli pomóc swoim pacjentom, a wręcz im zaszkodzić. Niektóre metody leczenia, a także środki, które były do tego używane wywołują obrzydzenie, śmiech i lęk. Często sposoby zabezpieczania się przed chorobami były pustymi życzeniami, które nie miały nic wspólnego z prawdziwym życiem, często też leczenie doprowadzało do szybszej śmierci pacjenta. Upuszczanie krwi, leczenie radem, rtęcią, częściami ciał zwierząt czy prądem to tylko jedne z wielu sposobów, na które wpadali ówcześni ludzie.
To lektura, która wywołuje wiele bardzo różnych emocji, a jednocześnie zmusza do refleksji, że żyjemy w dobrych, spokojnych czasach. Dobrze, że praktyki, które są w niej pokazane, już raczej nie występują we współczesności, chyba że u prawdziwych szarlatanów. Książka dla każdego, kto interesuje się choć odrobinę medycyną, a także jest ciekawy sposobów, jakie podejmowali lekarze w przeszłości, żeby pomóc ludziom.
"Osiedle odmieńców" Anna Klejzerowicz
Choć rzadko sięgam po kryminały, tutaj postanowiłam jednak spróbować, bo czasem warto odejść od utartych ścieżek. Był to zdecydowanie dobry wybór.
Na nowo powstałym osiedlu domów jednorodzinnych w pożarze domu ginie cała rodzina, młode małżeństwo z małymi dziećmi. Ta tragedia staje się początkiem dramatycznych wydarzeń, których rozwiązanie próbuje znaleźć policja, ale również Felicja Stefańska, która jest rzecznikiem prasowym gminy i która miała już do czynienia ze śledztwami. Tropy prowadzą do wydarzeń z przeszłości, o których mieszkańcy pobliskiej wioski nie chcą pamiętać. Czy współczesne wydarzenia to zemsta z przeszłości i czy uda się odnaleźć na czas winnych?
"Osiedle odmieńców" to trzeci tom przygód Felicji Stefańskiej. Choć nie miałam do czynienia z wcześniejszymi tomami, w żaden sposób nie wpłynęło to na odbiór lektury. Książka jest mocna, momentami brutalna, początkowo jest sporo elementów, które idą w kierunku nadprzyrodzonym. Cały czas coś się dzieje i trudno przewidzieć, jak potoczy się dalej akcja. Głowna bohaterka i jej najbliższe otoczenie, to postacie, które dość szybko obdarza się sympatią. Zaskakujące poczucie straty, które kończy tę książkę powoduje, że kończy się lekturę z mieszanymi uczuciami. To nie jest lekki kryminał, gdzie ginie ktoś daleko i mało to czytelnika obchodzi, tutaj śmierć czai się za rogiem i nigdy nie wiadomo, jak skończy się bieżący dzień.
To była lektura pełna napięcia i pasji, którą czytałam z przyjemnością. Choć moja kryminalna historia jest raczej szczupła, to myślę, że ten tytuł mogę zakwalifikować na górnej półce. Wiele wątków sprawia, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.