Seria o Wiktorii Biankowskiej, to jedne z pierwszych książek, które wyszły spod pióra autorki. Od tamtego czasu zmienił się styl pisarki, jej nowi bohaterowie są doroślejsi. Czy w takim razie warto wracać, kiedy wydawać by się mogło, że tamta historia jest zamkniętą sprawą? A jednak bez wahania postanowiłam sięgnąć po ten tytuł, wrócić do dawno nie odwiedzanych bohaterów i świata, stworzonego przez Katarzynę Berenikę Miszczuk. Czy było warto, a autorka się odnalazła?
Kilka lat po wydarzeniach z "Ja, potępiona" Wiktoria wiedzie żywot w zaświatach. Od pewnego czasu spędza go w Niebie, gdzie zajmuje się kandydatkami na przyszłe anielice, biorące udział w anielskim show. To tutaj nawiązuje bliższą relację z Uzjelem, podczas wspólnych zajęć. Wiktoria nadal nie może pogodzić się z byciem potępioną duszą, co wpływa zarówno na nią jak i relacje z innymi. W piekle od pewnego czasu się nie pojawia, zerwała ze swoimi przyjaciółmi z tamtego miejsca, a także z Belethem. Nie potrafiła stworzyć długiego i dobrego związku. Teraz zaś została wplątana w nadzór nad Azazelem, który wychodzi z więzienia. Jednocześnie to dopiero przygrywka do wydarzeń, które się zbliżają i mają wiele wspólnego z depresją Lucyfera, a także kilkoma niemile widzianymi postaciami. Czy tym razem wszystkim uda się wyjść cało z kłopotów?
Mija kilka lat. To chyba idealny zabieg, o którym wspomina autorka w posłowiu. Ciężko cofnąć się do momentu sprzed dziesięciu lat, a tak bohaterowie dojrzali i trochę się zmienili. Widać to szczególnie po Wiktorii, która jest starsza, a brak Łaski Bożej ma na nią duży wpływ. Nie jest już tą samą naiwną dwudziestolatką, która daje się wodzić za nos. Teraz stała się kobietą pewną siebie, ale i lekko zgorzkniałą przez los, który ją dotknął. Widać też inne podejście do relacji damsko-męskich. Choć samych scen tutaj nie ma, to jednak nie ma biegania za króliczkiem przez większość historii. Tutaj Wiktoria również jest inna, mniej pruderyjna, a może po prostu pewne kwestie stały się zwyczajne.
Pozostali bohaterowie również się zmieniają, a u niektórych można zobaczyć trochę inną twarz. Prym w tej kwestii wiedzie Azazel, który nadal mąci i knuje, a jednak okazuje się również postacią pozytywną, prawdziwie kochającą i potrafiącą przeciwstawić się w odpowiednim momencie.
Relacja Wiktoria - Beleth pokazuje słodko-gorzką prawdę o związkach, które często rozpadają się, bo nie są odpowiednio pielęgnowane. Zwyczajne życie, codzienność wymaga innych starań niż niezwykłe wydarzenia, które trwają zazwyczaj chwilę. Często niezrozumienie, inne priorytety i nuda sprawia, że szuka się czegoś innego. Wydawałoby się, że w zaświatach będzie lepiej, ale tam też bywa tak jak w zwyczajnym, znanym nam życiu.
- Nie przerywaj. Chcę ci powiedzieć, Wiki, że ja się nie poddam. Przysięgam ci na wszystko, łącznie z moimi diabelskimi rogami i czarnym sercem. Wierzę, że jesteśmy sobie przeznaczeni. A błędy…? Każdy je popełnia. Ani ty, ani ja nie jesteśmy kryształowi.
Tu akurat musiałam się z nim zgodzić. To nieprawda, że związek rozpada się z winy jednej osoby. Oboje przyczyniliśmy się do zniszczenia naszej przyszłości. Ja mogłam obwiniać go za to, że zostałam pozbawiona Łaski Bożej, co sprawiało, że notorycznie nachodziły mnie czarne myśli. A on? No cóż. Może ja byłam wystarczająco nieznośna, żeby go do siebie zniechęcić.
Sama intryga jest ciekawa, płynie z zupełnie innej strony niż zwykle (czyli to nie Azazel z Belethem są sprawcami całego zła ;) ), a jednak może spowodować jeszcze większe problemy. Wiktoria oczywiście zostaje wciągnięta w te wydarzenia. Choć może to wszystko jej przeznaczenie. Kolejna kwestia, którą ten tytuł pokazuje i każe się nad nim zastanowić - jak bardzo Bóg czuwa nad nami i wywołuje pewne wydarzenia, żeby w jakiś sposób na nas wpłynąć.
Choć "Ja, ocalona" to świetny kawałek fantastycznej literatury przygodowej, kto w porównaniu z pierwotną trylogią jest dojrzalszy. Nadal widać momentami nieprzemyślanie zachowanie bohaterów, ale są oni bardziej opanowani. Pojawia się więcej postaci, które nadają więcej barw tej historii. To przyjemna lektura, która pokazuje, jak ewoluowała twórczość autorki.
Wróciłam do świata Wiktorii Biankowskiej z przyjemnością, momentalnie się wciągnęłam i równie szybko poznałam nowe przygody bohaterów. Na koniec autorka zostawiła kilka niezamkniętych kwestii, które będą mnie męczyć. Ale czy ponownie postanowi wrócić? Teraz wydaje się, że historia Wiktorii jest kompletna.
"Ja, ocalona" to świetny kawałek literatury rozrywkowej, który pokazuje jak autorka dojrzała w swojej twórczości. Na pewno będzie to świetna lektura dla fanów pisarki, którzy zachwycają się "Kwiatem Paproci" czy książkami mniej fantastycznymi spod pióra K. B. Miszczuk. Być może ktoś, podobnie jak ja, z pewnym rozrzewnieniem wróci do Wiktorii, Beletha, Azazela i innych bohaterów. A może jeszcze nie znacie tej serii? Wtedy poznanie wszystkich czterech tomów będzie świetną zabawą!
(...) Gdybym nie uważał, że potraktowano cię źle, to nie wspierałbym cię przez te wszystkie lata. Ja wierzyłem w to, co zawsze mówiłaś. (...) ja dla ciebie skusiłem Ewę. To dla ciebie doprowadziłem do wygnania ludzkości z Raju. Dla ciebie wywołałem rebelię, przez którą straciłem skrzydła. A teraz dla ciebie chciałem zniszczyć świat.
Autor: Miszczuk Katarzyna Berenika- Tytuł: Ja, ocalona
- Cykl: Wiktoria Biankowska #04
- Wydawnictwo: WAB
- Liczba stron: 416
- Premiera: 28 październik 2020