Połączenie komedii i kryminału, czy taka mieszanka jest możliwa? I czy jest zjadliwa? Wydawać by się mogło, że dwa jakże odległe od siebie gatunki nie potrafią wspólnie funkcjonować, ale coraz więcej autorów przeczy temu założeniu. Z każdym kolejnym rokiem pojawiają się nowe tytuły określone jaki komedia kryminalna, które potrafią zachwycić, wciągnąć i wywołać lawinę śmiechu oraz łez. Aleksandra Rumin ma już swój debiut za sobą. "Zbrodnia po irlandzku" jest drugą książką autorki, która swoją premierę miała przed dwoma tygodniami. Jednocześnie jest to moje pierwsze zetknięcie z autorką, którego byłam bardzo ciekawa. Jak wypadło?
Irlandia nie jest jednym z ulubionych wakacyjnych kierunków, wiecznie deszczowa i zimna nie zachęca do siebie turystów. Dlatego biuro "Hej Wakacje" postanowiło mimo wszystko przekonać swoich klientów, że to znakomity pomysł na wycieczkę i zorganizowało konkurs. Jego zwycięzcy stworzyli pierwszą grupę, która miała zwiedzić Szmaragdową Wyspę. Bardzo oryginalna grupa, której pilotem zostaje Tomek, mężczyzna cały czas walczącym z uzależnieniem od alkoholu. Przygoda niesie ze sobą duże ryzyko: niesprzyjającej pogody, zmiany w planach wycieczki oraz wypadków. Czy komuś zależy na śmierci uczestników?
Autorka stworzyła historie, która zawiera w sobie ciekawy wątek kryminalny, zaskakujący w swoim rozwiązaniu. A jednocześnie jest satyrą na współczesnych Polaków, którzy podczas turystycznych wyjazdów zachowują się co najmniej niestosownie. Przerysowanie zachowań naszych rodaków momentami może dochodzić do przesady. Jednak wiele sytuacji uświadamia jak czasami jesteśmy postrzegani na świecie.
Historia staje się jednocześnie satyrą na turystykę w całokształcie. Wydarzenia, w których biorą udział bohaterowie, wyścigi autokarów, czekanie na przebłysk słońca, walka o jedzenie... naprawdę dużo sytuacji zmusza do zastanowienia się, czy są one możliwe w prawdziwym życiu.
Bohaterowie, którzy zostali wysłani na wycieczkę stanową swoistą mieszankę wybuchową, na czele której stoi Baronowa Raszpla. Uczestnicy wycieczki wywodzą się z różnych środowisk, mają różne doświadczenia życiowe, a zebranie ich razem dodatkowo wywołuje bardzo dużo ciekawych sytuacji.
Irlandia pokazana oczami pisarki może odstraszyć. To wyspa, na której wiecznie pada, jest niezwykle zimo, a przebłyski słońca zdarzają się rzadko i trwają ułamki sekund. Mimo wielu wspaniałych miejsc, które warto zwiedzić pogoda potrafi skutecznie zniechęcić.
Przez większość czasu nie bardzo zwracałam uwagę na kwestie kryminalne, kwestie komediowe zdecydowanie bardziej do mnie przemawiały. Byłam ciekawa samej wycieczki, zachowania bohaterów i dylematów moralnych pilota, który w pewnym momencie zaczął mieć dosyć ciągłych niespodziewanych zgonów. Ostatecznie jednak rozwiązanie śmierci uczestników wzbudziło moją ciekawość. Nie spodziewałam się takiego rozwiązania sytuacji, a wyjaśnienie, które pojawia się na końcu pokazuje, że autorka umie świetnie łączyć wątki.
"Zbrodnia po irlandzku" to dobra, lekka wakacyjna lektura, która z jednej strony pokazuje czytelnikowi jak niestosownie potrafimy zachowywać się na świecie, a z drugiej bawi i wciąga. Wątek kryminalny znajduje świetne rozwiązanie, bohaterowie intrygują, a czytanie o wycieczce w słoneczny dzień skutecznie przeciwdziała deszczowej pogodzie. Jest to tytuł, który z pewnością znajdzie swoich amatorów, spragnionych lekkiej komedii kryminalnej.
- Autor: Rumin Aleksandra
- Tytuł: Zbrodnia po irlandzku
- Wydawnictwo: Initium
- Liczba stron: 306
- Premiera: 12 sierpień 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.