10/24/2017

Możliwy jest ?"Couchsurfing w Iranie" Stephan Orth


Od pewnego czasu wyjazdy wakacyjne na Bliski Wschód kojarzą się nam jedynie negatywnie, nie wyobrażamy sobie spędzić czasu wolnego w krajach muzułmańskich, one ze swojej strony również nie zachęcają do takich podróży. Są jednak osoby, które nie boją się wyzwań, które chcą poznawać kulturę i ludzi, od której się odcinamy. Dzięki książkom możemy poznać od środka Iran, nie przez media, mówiące o kolejnych wojnach i zakazach, ale przez zwykłych ludzi i ich codzienne życie. 

Stephan Orth pokusił się o podróż do Iranu, żeby poznać tamtejszych ludzi i kulturę. Mężczyzna jest zapalonym fanem couchsurfingu, dlatego postanowił również po tym kraju jeździć poznając coraz to nowych gospodarzy, u których nocował, a także z którymi przeżywał różne przygody. Jak ta podróż wpłynęła na jego spojrzenie na Iran? Czy miał nieprzyjemności? A może okazało się, że to świetny kraj i ludzie? 

W moich oczach to kraj, który oczarowuje, a zarazem budzi gniew. Oczarowuje, bo składają się na niego magiczne miejsca, takie jak Jazd, Sziraz czy Isfahan, cudowne krajobrazy i serdeczność mieszkańców, która nie ma sobie równej w świecie. Wywołuje gniew, bo narzuca swoim obywatelom religię państwową, nie pozostawiając im wolnego wyboru; bo daje młodym ludziom za mało szans na rozwój; bo ma mnóstwo bogactw, w tym gigantyczne złoża ropy i gazu, ale wielu ludzi nie ma w nich udziału. 

Sięgając po ten tytuł spodziewałam się czegoś "cięższego" - językowo i w formie przekazu. Od pierwszej chwili dostałam jednak książkę tak wciągającą, napisaną na luzie, a jednocześnie ciekawie przedstawiającą przygody bohatera i jego spojrzenie na Iran, że przeczytałam ją szybko i z przyjemnością. 

Media europejskie zamieszczały - jak zwykle - wiadomości związane ze sporem o wykorzystywanie energii jądrowej, karą śmierci i prawami kobiet. Mają do tego prawo, ważne jest, żeby o tym donoszono. Jednak dzieje się tutaj o wiele więcej rzeczy, o których warto byłoby napisać. Jeśli poznajesz świat za pośrednictwem telewizyjnych wiadomości, podświadomie zaczynasz go szufladkować, posługując się stereotypowymi obrazami: Afrykanie głodują, Afgańczycy dokonują samobójczych zamachów, Chińczycy zajmują się plagiatem, a brodaci Irańczycy majstrują przy bombach atomowych. Nie ma miejsca na życie codzienne (...) 

Stephan Orth od dawna podróżuje po świecie, zwiedził już domy wielu ludzi, równie dużo przyjął podróżnych we własnych czterech kątach. Podróż do Iranu, zwiedzanie państwa, poznawanie ludzi, od dawna mu się marzyły, więc w końcu wylądował w jednym z państw Bliskiego Wschodu. I postawił na couchsurfing, który w tym państwie jest zakazany. Za przyjmowanie obcych w swoim domu, nocowanie obcokrajowców, trafia się do więzienia. 

Autor podróżował po całym kraju, bardzo często idąc na żywioł. Choć przed wyjazdem z Niemiec miał trochę kontaktów i wstępnie umówionych noclegów, to ta podróż byłą pełna niespodzianek i decyzji podejmowanych na podstawie chwili. To pozwoliło mu najlepiej poznać tamtejszych ludzi i kulturę. 

Persowie, wykazując się taką typową dla nich troskliwością, mają jak najlepsze intencje. Człowiek czuje się jak gość honorowy, ale taki, którego traktuje się jak czterolatka niezdolnego do załatwienia najprostszej sprawy. Granica między życzliwością, a nadopiekuńczością jest płynna.

Iran z opowieści autora to kraj pełen kontrastów. Kultura, tradycja, przepisy wiary, mieszają się tu z nowoczesnością, chęcią poznania świata, odkrycia własnej drogi. Zderzenie tradycji z nowoczesnością powoduje wiele problemów, ale jednocześnie daje nadzieję, że kraj zmierza w kierunku zmian.  
Młodzi ludzie są tutaj w większości. Czterdzieści cztery miliony Irańczyków, sześćdziesiąt procent populacji kraju, ma mniej niż trzydzieści lat. Poznałem tylko kilkudziesięciu z nich. Moja podróż nie była badaniem na reprezentatywnej próbie, lecz serią spotkań z przedstawicielami specyficznej grupy. Grupy, która zna angielski, interesuje się podróżami oraz życiem w krajach Zachodu i która dąży do poszerzenia swoich swobód. Grupy, która posiada zadziwiający kunszt łamania prawa, choć grożą za to drakońskie kary. W trzydziestopięcioletniej historii Republiki Islamskiej nigdy nie była ona tak liczna.  
"Couschsurfing w Iranie" to książka dla wszystkich, którzy lubią odkrywać codzienne życie, chcieliby choć trochę zrozumieć mieszkańców krajów bliskowschodnich, poznać smak podróży chociaż palcem po mapie, a także dla miłośników couschsurfingu. Ta książka pozwoliła mi odkryć inną stronę Iranu, to codzienne życie, o którym tak mało mówi się w mediach. Myślę, że sięgając po nią będziecie zadowoleni z lektury.

Wiecie, że za ten teledysk tancerze trafili do więzienia? Obejrzyjcie "Happy"



Za możliwość podróżowania z autorem dziękuję: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.

Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger