Szara codzienność, wiązanie końca z końcem, brak perspektyw i praca, która miała być idealna, a okazała się walką z kierownictwem i współpracownikami. Wiele osób marzy o zmianach, znalezieniu swojego miejsca na ziemi. Wiele książek tego typu pojawiło się na polskim rynku, może ktoś poczuł nimi zmęczenie. Warto jednak poznać bliżej "Myśl do przytulania" bo może okazać się idealną lekturą na gorszy dzień. Myślicie, że warto?
Hanka marzyła o niezależności i wspaniałym życiu, wyjechała więc do Warszawy, gdzie miała spełnić wszystkie marzenia. Teraz sfrustrowana trzydziestoletnia kobieta ma pracę w podrzędnej bibliotece, która nie zapewnia jej ani godziwych zarobków, ani miłej atmosfery. Wynajmowane mieszkanie, próby wyrwania od wypłaty do wypłaty i brak perspektyw sprawiają, że stolica przestała być dla Hanki rajem, o którym marzyła. Rodzinny dom jest dla niej otwarty, ale to by oznaczało, że przegrała, a powrót do małego, rodzinnego miasta zupełnie jej nie kusi. Tajemnicze ogłoszenie o pracę staje się początkiem zmian. Dziewczyna wyjeżdża na wschód Polski, magiczne Podlasie. Czy ten kierunek przyniesie jej więcej szczęścia?
Opis wyraźnie sugeruje, że to jedna z tych historii, gdzie bohaterka znajduje swoje miejsce na ziemi w małej, spokojnej mieścinie. Schemat trochę oklepany, więc po tego typu historię sięgam ostatnio rzadziej. Coś jednak w tym tytule sprawiło, że zdecydowałam się dać mu szansę i nie zawiodłam się. Może chodzi o okładkę, która zapowiada klimatyczną, lekką, kobiecą lekturę. Czasami lubię po takie sięgnąć. Może to wydawnictwo. Do tej pory nie zawiodłam się na żadnej książce od Kobiecego. Po lekturze wiem, że to kolejna książka, która sprawiła mi sporo przyjemności.
Hanka to bardzo sympatyczna bohaterka, trochę zagubiona, taka która nie do końca wie, co zrobić ze swoim życiem, a jednocześnie niezwykle pozytywna. Jak wiele osób w swoim wieku wyjeżdża do stolicy, licząc na udane, dostatnie życie, dobrą pracę, mieszkanie i spełnienie wszystkim marzeń. Rzeczywistość zmienia jej perspektywę, ale dziewczyna nie chce dać za wygraną. Może gdyby nie ogłoszenie, nadal siedziałaby w tym samym miejscu?
Hania na pewno jest uparta, bo miejscowość w której mieszka jest urokliwa, a rodzina przepełniona miłością i serdecznością. Świąteczny wyjazd w rodzinne strony był dla mnie niezwykle pozytywny. Z każdej strony widać wspaniałą rodzinną atmosferę, bardzo ciekawych członków rodziny, poczynając od postrzelonej młodszej siostry, a na niezwykłej staruszce kończąc. Widać, że autorce czas spędzony w tym miejscu również sprawił wiele radości, bo wątek pobytu w domu jest rozbudowany.
(...)Marzenia masz?
-Słucham?
- Marzenia, wspomnienia dobrych chwil. Trzymasz je gdzieś tam w swojej ślicznej główce? To czasem wyjmij, odkurz, naciesz się nimi, życie to nie tylko pasmo trudów i cierpienia. Ma całkiem sporo jasnych stron. Musisz mieć coś takiego, co postawi cię na nogi w chwilach takich jak ta. Teraz znajdz jakąś myśl, taką ciepłą.
- Myśl do przytulania? (...)
- Właśnie tak.
Nowe życie w Różanych Dołach to skok na głęboką wodę, a jednak bohaterka nie poddaje się. Poznani mieszkańcy tamtych okolic budzą w niej różne odczucia. Sympatyczny Łukasz. Dawno nie spotkałam tak oryginalnego z wyglądu bohatera. Myślę, że wystarczy na niego spojrzeć, żeby wzbudził sympatię. Tajemnicza Stara Michałowa, babka? zielarka? wiedźma? Z pewnością kobieta niezwykła. I świetnie skontrastowana z babką bohaterki. Obie kobiety - choć niezwykle różne, są silnymi osobowościami, które nie myślą o swoim wieku i nie przejmują się gadaniem innych.
Autorka zdecydowała się również poruszyć problemy społeczne - alkoholizm, agresja, nie panowanie nad emocjami.
Muszę się trochę przyczepić, żeby nie było idealnie różowo. Ostatnio chyba tak mam, że coś wynaleźć muszę. Tym razem to sprawa czysto techniczna - autorka zdecydowała się na przeniesienie Hanki na wschód na Polesie, a jednocześnie dom w którym mieszka, a także ten z końca książki, są murowane, jak dla mnie poniemieckie, budowle. Bywam w tamtych rejonach i wiem, że tego typu chałup jest tam jak na lekarstwo. Wschód to urokliwe, drewniane budynki, tak bardzo charakterystycznie dla tego rejonu. Ale to taka mała dygresja, która nie wpływa na sam odbiór.
"Myśl do przytulania" to pozytywna historia, która może poprawić humor. Lekka lektura może być dobrym pomysłem na wakacje, odskocznią od trudniejszych tematów i nadzieją na lepsze jutro. Spędziłam z tym tytułem miłe chwile, myślę że warto dać mu szansę. To książka z gatunku tych pozytywnych, które po skończonej lekturze wywołują uśmiech na ustach.
Za możliwość lektury dziękuję:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.