Stan wojenny, dla wielu współczesnych Polaków, czas nieznany, choć jednocześnie niezbyt odległy. Jak się wtedy żyło, jakie problemy dnia codziennego zajmowały głowy obywateli? Wiele powiedziano o wojsku na ulicach, internowaniach, strajkach i słynnym wystąpieniu, ale kto go nie przeżył, nie wie jak życie się zmieniło (a może czy się zmieniło) dla zwykłego obywatela. Warto więc sięgnąć po powyższy tytuł i się przekonać.
13 grudnia 1981 roku po niemieckiej pisarce ginie ślad w Warszawie. Kilka miesięcy później jej synowa prosi dawnego znajomego, dziennikarza, aby zbadał tę sprawę i odnalazł zaginioną. Mężczyzna podąża tropami pisarki, wędruje do małej miejscowości na zachodzie Polski. Trudne do odkrycia powiązania zaginionej cofają go w czasie, do czasów II wojny światowej...
Po przeczytaniu opisu miałam wielką chęć na ten tytuł. Czasy stanu wojennego, tajemnica z przeszłości, II wojna. Wydawało mi się, że to lektura, która może mi się spodobać. Potem jednak odkładałam ją w czasie, w końcu to kryminał, a ten gatunek jakoś nie do końca do mnie przemawia. Książka nie mogła jednak czekać bez końca. Kiedy zabrałam się za jej lekturę, już po pierwszych stronach przepadłam. Ciężko było się od niej oderwać, byłam niezwykle ciekawa co stało się z zaginioną pisarką i jak główny bohater poradzi sobie w niesprzyjających okolicznościach, z odkryciem prawdy.
Daniel, to chwilowo bezrobotny dziennikarz, który próbuje przeczekać trudny stan wojenny. Niespodziewane spotkanie z dawną znajomą sprawia, że zgadza się na poszukiwania jej zaginionej teściowej. Zadanie do łatwych nie należy, służby bezpieczeństwa cały czas mają na niego oko, trudny okres nie sprzyja życiu detektywa. Mężczyzna ma jednak szczęście i dociera do małej miejscowości, gdzie odkrywa codzienne życie mieszkańców.
Historia przedstawiona jest dwutorowo, wydarzenia współczesne z kwietnia 1982 roku, kiedy razem z bohaterem szukamy poszlak, co też stało się z zaginioną, przeplatają się z ostatnimi chwilami pisarki przed zaginięciem, w których wspomina ona również wiele wydarzeń z czasów II wojny. Mogłoby się wydawać, że takie przesunięcia czasowe tworzą mętlik w historii, ale dzieje się wręcz przeciwnie. Wraz z poznawaniem wydarzeń różne kwestie wskakują na właściwie miejsca i powoli wyjaśnia się, co działo się na początku stanu wojennego z pisarką, oraz co mają do tego wydarzenia z ostatniej wojny.
Nie można też zapomnieć o samym bohaterze, który poznaje małomiasteczkowe życie. Jego przeżycia, w pewnym momencie niezwykle brutalne i jakby trochę z innego świata, sprawiają, że całość czyta się z dużym zainteresowaniem, nie ma tu miejsce na nudę.
Autorowi udało się ciekawie oddać czas stanu wojennego, nie tych wielkich wydarzeń w Warszawie, czy innych dużych miastach, ale właśnie na prowincji, gdzie ludzie nie przykładają aż tak dużej wagi do polityki, myślą raczej o codziennym przetrwaniu lub dostatnim życiu. Nie ma tam sztywnych granic między władzą a klerem, nie ma tak dużego wpływu bezpieki jak w dużych miastach. Choć nie można mówić o swobodzie i wolności, jest tylko jakoś tak wolniej i spokojniej.
Hitler pociągał tłumy, mówił o wielkości Niemiec, o wyjściu z kryzysu i naprawie kraju. To wszystko pociągało zwykłych obywateli, którzy na początku nie do końca byli świadomi w jakim kierunku podąża ta polityką. Jest to bardzo ciekawie oddane we wspomnieniach zaginionej pisarki. Widać również, jak Niemcy powili zaczęli się zmieniać, chłonąc coraz więcej nienawiści i wyższości "rasy panów".
Debiut pisarski zdecydowanie do mnie przemawia. Połączenia początku lat '80 z okresem wojennym, powieść historyczna razem z kryminałem, oddanie życia ówczesnych mieszkańców i przygody (czasami niezwykłe) głównego bohatera, a to wszystko napisane wciągającym językiem. Jestem bardzo ciekawa kolejnych książek, o ile autor się o nie pokusi. Myślę, że osoby lubiące takie klimaty świetnie się w tej książce odnajdą.
Recenzja pisana dla:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.