Historie osadzone w przeszłości, w których pojawia się zupełnie inne życie, zwyczaje, zachowania, należą do moich ulubionych. Dlatego nie bałam się nowej książki Magdaleny Kordel, która osadzona jest w XIX-wiecznej Polsce. Wręcz przeciwnie, byłam ciekawa tej historii, karmiłam się fragmentami, które pisarka opublikowała w sieci, z niecierpliwością chciałam poznać Konstancję i Pelasię. Jakie wrażenia towarzyszyły mi podczas lektury i czy warto po nią sięgnąć, zaraz się o tym dowiecie.
Życie sprawiło, że Konstancja stała się silna i niezależna. Po śmierci męża musiała sama sprawować nadzór nad dworem i wychować syna. Rozpacz po stracie ukochanego musiała zejść na drugi plan. Po latach Konstancja wiedzie spokojne życie w Wilczym Dworze, ten pozorny spokój zostaje jednak zburzony przez przyjazd Jana, dawnego przyjaciela z którym przez lata nie miała kontaktu. Mężczyzna pokazuje bohaterce, jak wielu problemów do tej pory nie widziała, jednak głównym celem wizyty jest bardzo dramatyczna wiadomość, którą ma do przekazania. Konstancja zostaje zmuszona do radykalnych kroków, a spokojny świat Wilczego Dworu będzie musiał przygotować się na wiele zmian.
Od pierwszych stron można poznać charakterystyczny styl autorki, pozwalający szybko wciągnąć się w powieść, zbliżyć do bohaterów, poczuć, jakby stało się tuż obok, obserwując wydarzenia od środka. Magdalena posiada niezwykły dar, lekkość słowa, plastyczność opisów. Udaje jej się uchwycić ważne problemy, kwestie społecznie, nie popadając w nadmierne nadęcie, utrzymuje równowagę między lekkością odbioru, a ważnością w przekazie. To jest chyba ta kwintesencja, która sprawia, że po każdy kolejny tytuł sygnowany nazwiskiem autorki sięgam z przyjemnością, mając pewność, że się nie zawiodę.
Nowa historia, której początek poznajemy na kartach tej powieści przenosi nas do drugiej połowy XIX wieku, kilkanaście lat po powstaniu listopadowym, w swoim dworze Konstancja żyje spokojnie i bezpiecznie. Udało jej się pozyskać sympatię i miłość osób pomagających w gospodarstwie i służących, cieszy się szacunkiem. Myśli o sobie jak do dobrym człowieku, który zwraca uwagę na problemy innych, a jednak wielu z tych problemów nie dostrzega i dopiero przyjazd Jana uświadamia jej, jak bardzo zaślepiona była. Przyjazd przyjaciela sprzed lat wywołuje wiele zmian we dworze, zarówno w sprawach bliskich jak i dalekich. Przyjaciółka Konstancji wyraża swoją ostatnią wolę, kobieta musi podjąć szybkie decyzje.
Początek nowego cyklu przedstawia wielu bohaterów, niektórych z nich poznajemy bliżej, niektórzy są tylko migawkami, każdy posiada jednak indywidualny charakter, pewien bagaż doświadczeń, zmusza nas do określenia sympatii lub antypatii. Nie da się być obojętnym. Szczególne miejsce, oprócz Konstancji, zajęła w moim sercu Pelesia, ochmistrzyni, która pracuje w dworze od lat. Kobieta ma ogromną wiedzę, doświadczenie, kocha Konstancję i chciałaby, aby życie we dworze było spokojne i szczęśliwe.
Sam dwór posiada kilka sekretów. Legenda związana z jego powstaniem, tajemniczy niebieski pokój, obraz dalekiej krewnej, wiele do odkrycia ma zarówno Konstancja jak i czytelnik, który za nią podąża.
Magdalena Kordel w poprzednich historiach przenosiła nas do przeszłości, pokazując młodość niektórych bohaterów, lub ich przodków i zawsze świetnie jej to wychodziło. Tym razem akcja umiejscowiona jest ponad sto lat temu, w zupełnie innych realiach niż znamy obecnie. Nie tylko obyczajowo, ale i politycznie, kiedy to tereny, na których umiejscowiona jest akcja, znajdowały się pod zaborem rosyjskim i trzeba było mieć na uwadze zdanie okupantów. I znowu lekkość przekazu nie umniejsza ówczesnego tła historycznego, Konstancja i jej dwór nie są oderwane od problemów Polaków tamtych czasów.
"Córka wiatrów", czyli pierwszy tom nowego cyklu historycznego Magdaleny Kordel potwierdza dwie rzeczy. Autorka cały czas rozwija swój warsztat, tworzy coraz bardziej złożone historie, gdzie losy bohaterów świetnie się ze sobą łączą. Mam też pewność, że każdą kolejną powieść pisarki czyta mi się z równie dużą ciekawością, ciężko mi się oderwać od lektury. Zakończenie tego tomu to dopiero początek i z niecierpliwością czekam na dalsze losy bohaterów. To wspaniała lektura, które nie powinniście odpuścić.
Nowa historia, której początek poznajemy na kartach tej powieści przenosi nas do drugiej połowy XIX wieku, kilkanaście lat po powstaniu listopadowym, w swoim dworze Konstancja żyje spokojnie i bezpiecznie. Udało jej się pozyskać sympatię i miłość osób pomagających w gospodarstwie i służących, cieszy się szacunkiem. Myśli o sobie jak do dobrym człowieku, który zwraca uwagę na problemy innych, a jednak wielu z tych problemów nie dostrzega i dopiero przyjazd Jana uświadamia jej, jak bardzo zaślepiona była. Przyjazd przyjaciela sprzed lat wywołuje wiele zmian we dworze, zarówno w sprawach bliskich jak i dalekich. Przyjaciółka Konstancji wyraża swoją ostatnią wolę, kobieta musi podjąć szybkie decyzje.
Początek nowego cyklu przedstawia wielu bohaterów, niektórych z nich poznajemy bliżej, niektórzy są tylko migawkami, każdy posiada jednak indywidualny charakter, pewien bagaż doświadczeń, zmusza nas do określenia sympatii lub antypatii. Nie da się być obojętnym. Szczególne miejsce, oprócz Konstancji, zajęła w moim sercu Pelesia, ochmistrzyni, która pracuje w dworze od lat. Kobieta ma ogromną wiedzę, doświadczenie, kocha Konstancję i chciałaby, aby życie we dworze było spokojne i szczęśliwe.
Sam dwór posiada kilka sekretów. Legenda związana z jego powstaniem, tajemniczy niebieski pokój, obraz dalekiej krewnej, wiele do odkrycia ma zarówno Konstancja jak i czytelnik, który za nią podąża.
Magdalena Kordel w poprzednich historiach przenosiła nas do przeszłości, pokazując młodość niektórych bohaterów, lub ich przodków i zawsze świetnie jej to wychodziło. Tym razem akcja umiejscowiona jest ponad sto lat temu, w zupełnie innych realiach niż znamy obecnie. Nie tylko obyczajowo, ale i politycznie, kiedy to tereny, na których umiejscowiona jest akcja, znajdowały się pod zaborem rosyjskim i trzeba było mieć na uwadze zdanie okupantów. I znowu lekkość przekazu nie umniejsza ówczesnego tła historycznego, Konstancja i jej dwór nie są oderwane od problemów Polaków tamtych czasów.
"Córka wiatrów", czyli pierwszy tom nowego cyklu historycznego Magdaleny Kordel potwierdza dwie rzeczy. Autorka cały czas rozwija swój warsztat, tworzy coraz bardziej złożone historie, gdzie losy bohaterów świetnie się ze sobą łączą. Mam też pewność, że każdą kolejną powieść pisarki czyta mi się z równie dużą ciekawością, ciężko mi się oderwać od lektury. Zakończenie tego tomu to dopiero początek i z niecierpliwością czekam na dalsze losy bohaterów. To wspaniała lektura, które nie powinniście odpuścić.
Za możliwość poznania historii dziękuję:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.