Kolejna, piąta już edycja Big Book Festival odbyła się w tym roku w dniach 23-25 czerwca w dawnym gimnazjum i liceum im. Klementyny Hofmanowej w samym centrum Warszawy. Nie mogłam nie wpaść choć na chwilę, zobaczyć jak wygląda tegoroczna organizacja i spotkać autorów, których książki mam lub czytałam. Niestety znowu nie udało mi się poświęcić tak dużo czasu jak chciałam na to wydarzenie, z chęcią jednak przybliżę Wam moje wrażenia.
Tak samo jak i w ubiegłym roku miało miejsce dużo ciekawych wydarzeń i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Usytuowanie festiwalu miało plusy i minusy względem zeszłego roku. Wiele wydarzeń odbywało się wewnątrz szkoły, dzięki czemu niestraszna była pogoda, a także spotkania miały możliwość odbywać się w bardziej kameralnych warunkach. Impreza na terenie szkoły pozwoliła zagrać "Mecz o bibliotekę" Z drugiej strony w zeszłym roku większość wydarzeń usytuowana była na zewnątrz, co dawało pozwalało uczestnikom przemieszanie się bez większych zobowiązań.
Już na wejściu na teren szkoły można było znaleźć ciekawe atrakcje, wcale nie wchodząc do budynku szkoły. Znajdowały się tu zachęcające leżaki, a także Czytelnia Festiwalowa. Można było wypożyczyć sobie książkę, którą po przeczytaniu oddawało się jak w zwyczajnej bibliotece :)
Zaraz obok przystanąć można było przy Okrągłym Stole, gdzie odbywały się dyskusje na bardzo różne tematy, w których brali udział zarówno pisarze jak i uczestnicy.
Nie mogło zabraknąć również księgarni. W tym roku współpracy w tym temacie z BBF podjęła się księgarnia BookBook. Na stoisku można było znaleźć książki festiwalowe, których premiery odbywały się na wydarzeniu, oraz inne ciekawe tytuły.
Nie mogło obyć się bez radia. Tak samo jak w ubiegłym roku transmisją, często na żywo, zajmowało się radio TOK FM, a dziennikarze w nim pracujący mieli pełne ręce roboty, patrząc na różne wydarzenia podczas festiwalu.
To wszystko, o czym napisałam do tej pory to dopiero początek, otoczka całego wydarzenia, które główne atrakcje miały w środku budynków szkoły, ale również w licznych miejscach na terenie całej Warszawy.
Przede wszystkim odbywały się spotkania z licznymi pisarzami, którzy przybyli nie tylko z Polski ale również z Wielkiej Brytanii, Francji, Rosji, Stanów Zjednoczonych, Belgii, Danii, Turcji czy Japonii. Można było spotkać się, posłuchać, porozmawiać i dostać autograf od pisarzy takich jak: Matthew Kneal, Kazuki Sakuraba, Mariusz Sieniewicz, Charles King, Wiktor Jerofiejew czy Dymitr Glukhovsky, że wymienię tylko tych kilku.
Jak zawsze odbyło się również kilka premier. Sama przyjechałam na spotknanie z Mariuszem Sieniewiczem, który opowiadał o swojej wizji przyszłości w "Planktonie".
Oprócz klasycznych spotkań można było trafić do kilku ciekawych miejsc. W Sali Przesłuchań odbywały się czytania: wierszy, bajek, fragmentów książek, a swojego głosu użyczali min. Piotr Fronczewski, Maciej Shtur czy Artur Barciś. Można było odwiedzić Salę Widzeń, gdzie odbywały się ciekawe spektakle.
To co mogło zainteresować w tym roku i bardzo żałuję, że sama nie wzięłam udziału w żadnym z tych wydarzeń (zobowiązania jednak skróciły mój czas wizyty na BBF) to tzn. Ćwiczenia Terenowe, gdzie wraz z przewodnikiem można było odbyć tematyczne spacery po Warszawie. Takie "Tajemnice ocalałych kamienic" czy "Hotele dawnej Warszawy" brzmią naprawdę interesująco.
Dodatkową atrakcją były tzw. Domowe Pielesze, czyli spotkania z autorami w ich własnych domach. Na te spotkania trzeba się było jednak zapisać ze sporym wyprzedzeniem a grupy były niezwykle kameralne, bo nie liczyły więcej niż kilka osób.
Na Big Book Festiwalu pojawiłam się w sobotę przed godziną 14, bo wtedy to odbywały się dwa spotkania, na których nie mogło mnie zabraknąć. Ze względu na pokrycie godzinowe musiałam trochę lawirować, jednak udało mi się posłuchać i zdobyć autografy dwóch pisarzy.
Najpierw dotarłam na rozmowę z Mariuszem Sieniewiczem, która odbywała się ze względu na premierę jego najnowszej książki "Plankton". Autor przedstawia wizję świata za niecałe sto lat, gdzie władzę będzie sprawował Kościół, Muzułmanie zajmą dużą część Europy, a państwa jako takie nie będą istniały. Ta wizja brzmi przerażająco, ale przemyślenia autora były ciekawe i zdecydowanie zachęcały po sięgnięcie po książkę.
Po skończonym spotkaniu dotarłam na nadal trwającą rozmowę z Kazuki Sakurabą, autorką niedawno wydanej w Polsce książki "Czerwone Dziewczyny". Autorka, ubrana w tradycyjne japońskie kimono, opowiadała o powieści, odpowiadała na liczne pytania publiczności, ale również sama miała pytania dotyczące Polski i tego co zobaczyła i przeczytała po przybyciu do naszego kraju.
Pięknie prezentują się autografy od obydwojga autorów. Nie mogę się doczekać, aż zabiorę się za ich lekturę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.