Od czasu do czasu warto sięgnąć po coś innego gatunkowo, coś co normalnie być może nie skusiłoby do wyciągnięcia ręki na księgarnianą półkę. Tak było w moim wypadku przy "Czarnej wdowie". Przeczytałam blurb i choć powieści szpiegowskie to raczej nie moja działka, coś mnie przyciągnęło do tego tytułu. Może konflikt na linii: Muzułmanie-Żydzi, a może tak bardzo realistyczna wizja zamachów w dzisiejszym świecie. Zdecydowałam się spróbować i zaraz opowiem Wam co wyszło z tej przygody.
Potężna siła eksplozji wyrwała na paryskiej rue de Rosiers krater głębokości sześciu metrów. W całej dzielnicy pękły gazociągi, wagony rozpędzonego metra wykoleiły się tuż przed stacją. Zamach był wymierzony w uczestników międzynarodowej konferencji, ale zginęli też przypadkowi przechodnie. Życie w mieście zamarło na wiele godzin.
Komórka ISIS, dowodzona przez Saladyna, zapowiada kolejne zamachy. Nikt nie wie, kim naprawdę jest Saladyn ani skąd pochodzi. Werbuje ochotników przez strony internetowe, na które nie udało się włamać żadnemu wywiadowi.
Francuskie służby proszą o pomoc Gabriela Allona, agenta, który od wielu lat tropi terrorystów na wszystkich kontynentach. Gabriel postanawia umieścić w otoczeniu wroga wtyczkę. Wybiera do współpracy kobietę, która nie ma pojęcia o pracy wywiadowczej. Może właśnie dlatego będzie bardziej wiarygodna, ale możliwe też, że tym razem Gabriel popełnił błąd, za który wszyscy drogo zapłacimy.
"Czarna wdowa" to kolejny, szesnasty już tom w którym pojawia się Gabriel Allon, a ja dowiedziałam się o tym przygotowując recenzję. Czasami autorowi udaje się stworzyć pewien cykl, który nie jest spięty silnymi klamrami i choć łączy go postać bohatera to nieznajomość wcześniejszych tomów w żaden sposób nie przeszkadza w odbiorze lektury. Tak właśnie zadziało się w tym przypadku. Zagłębiając się w tę historię powoli poznawałam bohaterów, wśród których Gabriel jest ważnym, ale nie jedynym pierwszoplanowym bohaterem. Jego przeszłość pojawia się w kilku miejscach, ale nie burzy odbioru bieżących wydarzeń.
Początkowo trzeba skupić całą uwagę, aby uporządkować sobie bohaterów, nie pogubić się kto jest kim. Wywiady: francuski, izraelski, jordański, brytyjski, amerykański, warto żeby się ze sobą nie pomieszały. Jednak mimo sporej ilości bohaterów w tym wypadku dość szybko poukładałam sobie poszczególne osoby i czerpałam przyjemność z dalszej lektury.
Tajne służby różnych krajów nie współpracują ze sobą dlatego, że się lubią. Podobnie jak rozwiedzeni rodzice małych dzieci robią to dlatego, że czasem wspólne działanie dla dobra wyższego jest koniecznością. Dawne rywalizacje nie znikają z dnia na dzień. Są głęboko ukryte jak rany zadane niewiernością, gorycz zapomnianych rocznic i niezaspokojone potrzeby emocjonalne. Głównym wyzwaniem dla współpracujących z sobą wywiadów jest zatem konieczność stworzenia strefy zaufania, przestrzeni, w której znikają wszelkie urazy i sekrety. Poza tą strefą mogą działać na własną rękę, ale w jej granicach muszą wzajemnie ujawniać wszelkie, nawet najcenniejsze źródła informacji oraz metody operacyjne.
W wypadku tej lektury ciężko jest podążać za jednym bohaterem. Powoli pojawia się ich więcej, ciężar opowieści przenosi się z jedną postać na inną, z jednego państwa na drugie. Początkowo myślałam, że to wywiad francuski będzie tu najważniejszy, potem Gabriel przez chwilę grał główne skrzypce, żeby przenieść się na Natalie, a następnie Lajlę. Autor pokazuje również akcję z tej drugiej strony, momentami oczami osławionego Saladyna. To wszystko sprawia, że wszelkie przypuszczenia co do rozwoju akcji spalają na panewce. To nie jedna z opowieści o osławionym Bondzie, który z każdej akcji wychodzi bez szwanku. Tutaj życie jest prawdziwe, z całą jego brutalnością i śmiercią. Jeden nieostrożny ruch sprawia, że człowiek może w jednej chwili zginąć, czasami od przypadkowej, a czasami planowanej kuli.
Największym atutem w przypadku tego tytułu jest niepewność. Każda zaplanowana akcja tajnych służb może wziąć w łeb. Niewielkie elementy, który wykorzystują terroryści dają pogląd, jak niewiele możemy zrobić. Wystarczy drobna luka, aby człowiek gotowy zginąć przemknął się przez gęstą sieć. Wystarczy drobny szczegół, żeby akcja przebiegła zupełnie inaczej, ostatecznie doprowadzając do wielkiej tragedii. Do samego końca nie wiadomo, komu uda się wyjść cało, kto wygra tę potyczkę, a potem wojnę.
Ten tytuł niesie przekaz, który pokazuje, jak niepewnie w gruncie rzeczy powinniśmy się czuć. Ta historia tylko w pewnych elementach jest oparta na wyobraźni autora. Nie wiem jak bardzo zgłębił on działanie tajnych służb oraz terrorystów, ale z pewnością wydarzenia, które pojawiają się w tym tytule miały już miejsce i nadal się pojawiają.
Muszę przyznać, że świetnie mi się czytało "Czarną wdowę". Z pewnością sprawił to też doskonały język autora, lekki i wciągający oraz ciekawi bohaterowie i szybka akcja z wieloma zwrotami. Chciałabym poznać wcześniejsze książki autora wydane w Polsce, a Was zachęcam do tej lektury. Sama przekonałam się, że czasami sięgnięcie po coś innego jest doskonałym rozwiązaniem.
Więcej o książce jak i samym autorze możecie przeczytać na stronie: http://czarnawdowa.com.pl/.
Za możliwość lektury dziękuję:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.