Trzeci i ostatni tom tej historii jest jednocześnie zakończeniem wszystkich wątków z poprzednich części Dark Elements. Postanowiłam więc dawkować go sobie powoli, aby czerpać dłuższą przyjemność z lektury. Udało mi się to, choć i tak książkę pochłonęłam w trzy wieczory. Wrażeniami, jakie zostały mi po lekturze z chęcią się z Wami podzielę. Warto wiedzieć, czy autorce udało się utrzymać poziom i dobrze zakończyła historię.
O czym mowa:
Ostatnie wydarzenia wstrząsnęły Laylą, ale też zmusiły ją do bardzo trudnych wyborów i walki. Armegedon, który zbliża się nieuchronnie można pokonać w jeden sposób, a Lilin to śmiertelnie niebezpieczny wróg. Za dziewczyną stoi Zayne i Roth, ale trzeba w końcu zdecydować o związku. Nie może ranić obu i trzymać ich w niepewności. Tylko czy sama jest świadoma czego chce?
Sięgnęłam i:
Nie tylko dawkowałam sobie ten tom, ale również starałam się go racjonalnie analizować. Nie miałam aż tak dużo skoków emocjonalnych jak przy "Arktycznym dotyku", co nie znaczy, że mnie nie poruszyła. Był smutek, żal do świata, trudne wybory, które z jednej strony wywołują radość, a z drugiej rozgoryczenie. Wiele się działo, a żadna decyzja Layli nie została bez echa.
To co zapunktowało było logiczne rozłożenie historii. Autorka nie zafundowała rozwiązania wszystkich kwestii na końcu książki, ale w trakcje akcji bohaterka podejmowała decyzje, które raniły, a jednocześnie wiele wyjaśniły. Nie myślcie, że Layla trzymała chłopaków w nieświadomości do końca, kiedy sama zrozumiała, który z nich jest dla niej ważniejszy pomimo trudnych rozmów wybrała.
Miał rację. O Boże, miał cholerną rację. Kochałam ich obu, naprawdę. A wizja, że miałabym któregoś skrzywdzić czy stracić sprawiała, że byłam bliska szaleństwa. Cayman miał rację również w kilku innych sprawach.
Nie mogłam mieć ich obu.A uczucia, które do nich żywiłam, różniły się.
Wizja nadciągającej Apokalipsy, a także tragiczne wydarzenia związane z przyjaciółmi każą Layli dokonać wielu trudnych wyborów. Wiele z nich złamie nie tylko jej życie. Zresztą wybory, które łamią serce nie stoją tylko przez Laylą. Muszą ich dokonać również Roth i Zayne i to nie jeden raz. Kilkakrotnie ściskało mi się serce...
Myślę, myślę i nie mam do czego się przyczepić. Walka, wybory, uczucia, świetny wątek z adiutorami. Zresztą ten ostatni wywoływał śmiech i łzy. Autorka miała świetny pomysł na ich stworzenie, bardzo ciekawie uzupełniają akcję, wzbudzają sympatię ale i strach.
Ciężko jest pisać o tym tomie, żeby nie pojawiły się spoilery a jednocześnie napisać coś konkretnego. Dzieje się naprawdę dużo, ale większość wątków łączy się, jak to bywa w kontynuacjach. Musicie sami zdecydować się na lekturę, a mogę zapewnić, że nie będziecie zawiedzeni.
Armentrout stworzyła świetną historię - z jej bohaterami, historią, wyborami. Logiczne wydarzenia. Trudne konsekwencje. Wiele emocji. Ten świat zostaje na długo w pamięci, choć wydawać by się mogło, że to lekka fantastyka. Rzadko trafiają się tak dopracowane i wciągające historie!
Za wspaniałą lekturę dziękuję:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.