Niektóre polskie pisarki przekonują mnie do siebie szybko, wystarczy jedna książka, która mnie w jakiś sposób zauroczy. Tak było z Aleksandrą Tyl, którą poznałam dzięki "Alei bzów" kilka lat temu. Jakiś czas temu autorka pokusiła się o nowy cykl, którego pierwszym tomem jest "Magiczne lato". Zanim zabrałam się za lekturę, zachwyciłam się wydaniem tej książki.
Alicja jest młodą, samotną matką. Największym problemem jest dla niej ciągłe chorowanie córki, które uniemożliwia jej stałą pracę, a dziecku zapewnia zaległości w szkole. Postanawia więc spędzić wakacje na wsi, gdzie dziewczynka nabierze odporności. Przyjazd do ciotki, która para się zielarstwem, nowe znajomości, tajemniczy prześladowca, a może nawet nowe uczucie. Wakacje będą obfitowały w wiele nowych doznań, na które Alicja często nie będzie gotowa.
Czytając ten tytuł czułam się tak, jakbym wróciła do swojego wczesnego dzieciństwa, gdzie wakacje spędzałam na wsi u pradziadków. Był chleb z cukrem, były zabawy od świtu do nocy w towarzystwie dzieci sąsiadów, bieganie po łące i wolność. Matylda przypomniała mi o tamtych chwilach, które działy się przed tylu laty. Już to wystarczy, żebym darzyła ten tytuł sentymentem, a przecież to dopiero początek.
Miłość to nie wielkie słowa o tym, co mógłbyś zrobić dla mnie kiedyś - pomyślała. - Miłość, to te proste rzeczy, które robisz dla mnie dziś.
Przyjazd do Polanki zmusi Aleksandrę do wielu zmian, od podejścia do córki, przez inne spojrzenie na ludzi, na sobie kończąc. Początkowa niepewność w stosunku do ciotki Józefiny, którą dopiero przyszło jej poznać, zmienia się powoli w sympatię. Starsza pani, mimo początkowej szorstkości, przekazuje jej wiele rad, jak również pomaga pogodzić się z przeszłością.
Wsie i małe miasteczka posiadają grono charakterystycznych postaci, które sprawiają, że miejscowość staje się jedyna w swoim rodzaju. W Polance jest zagorzała zwolenniczka Kościoła, młoda kobieta zajmująca się schorowaną babcią, bezdomna, która stała się częścią społeczności i policjant, który ma bardzo duże aspiracje. Tworzą oni piękny, barwny klim, wywołują śmiech i smutek, tworzą całą otoczkę tej historii.
Pojawia się również uczucie, powoli kiełkujące od fascynacji i zainteresowania. Początkowe spotkania powodują drżenie serca. Tylko, czy Alicja zdecyduje się pokonać strach?
Aleksandra Tyl napisała historię niezwykle życiową, w której pojawiają się zarówno te pozytywne jak i negatywne chwile. Nie ma białego konia, a tym bardziej rycerza, nie ma wróżki, która spełnia życzenia. W prawdziwym życiu trzeba walczyć o własne szczęście. Nie wszystko jest różowe a ludzie są bardzo różni.
Spędziłam własne magiczne chwile przy tej książce. Mimo sporej objętości, przeczytanie jej zajęło mi małą chwilę. Pokochałam Józefinę, z wszystkimi jej wadami, zaprzyjaźniłam się z Marianną, zauroczyłam Konradem, uśmiecham się na myśl o Grzelaku i ze smutkiem myślę o Czarnej Marii. Wakacje w Polance były wspaniałe, nie mogłam więc sobie odmówić kolejnego tomu.
Lubicie dobrą polską powieść? Tzw. literaturę kobiecą? Lubicie historie wywołującą śmiech i łzy? Gdzie rodzi się miłość i przyjaźń? Ta książka jest zdecydowanie dla Was!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.