Warszawskie Targi Książki, które w tym roku miały swoją 7 edycję, są dla mnie najważniejszym polskim wydarzeniem związanym z książkami. Od trzech lat spędzam tak wszystkie cztery dni, chcąc zdobyć jak najwięcej energii na kolejne 356 dni!
Z roku na rok warszawska impreza podoba mi się coraz bardziej, a wynika to z pewnością z tego, że wraz z ciągłym rozwojem bloga poznaję coraz więcej osób, zawiązuje nowe znajomości i nie chodzi tu wcale o pisarzy czy wydawnictwa, choć wydawałoby się, ze to właśnie najważniejszy powód, żeby pojawić się na targach. Dla mnie targi to przede wszystkim znajomi - blogerzy, bibliotekarze, czytelnicy, wszyscy Ci ludzie z którymi spędziłam te niesamowite, niezapomniane cztery dni.
Czwartek i piątek to czas, który zawsze poświęcam na zapoznanie się z targowymi stoiskami. Spokojne przejście się koroną stadionu bez tłumów, przejrzenie ofert wydawnictw, promocji, zniżek, tanich książek. Odnalezienie stoisk, które mnie najbardziej interesują.
Stoiska, autorzy, promocje!
Promocje były przeróżne, od tych niewielkich, gdzie zakup książek się nie kalkulował, poprzez promocyjne tytuły za 10 zł (Sonia Draga, Czwarta Strona itd), po możliwość kupienia wszystkich tytułów wydawnictwa 50% taniej - wspaniała promocja Czarnej Owcy, która pojawiła się, by uczcić 25 lat istnienia wydawnictwa na rynku książki. Bardzo istotne jest też to, że niektóre wydawnictwa sprzedawały przedpremierowo długo oczekiwane tytuły.
Wiedziałam, gdzie chcę dotrzeć w pierwszej kolejności: stoisko Papierowego Księżyca, które to wydawnictwo podjęło się wydania mojej ulubionej pisarki Olgi Gromyko, zobaczyłam jeszcze w trakcie rozpakowywania i tworzenia stoiska. To tam po licznych kolejnych odwiedzinach kupiłam najwięcej książek, które wyniosłam z targów. Musiałam też koniecznie zobaczyć Książkowe Klimaty, gdzie w tym roku znalazłam piękne książki dla najmłodszych o przygodach czeskiego Krecika. Wyżej wspomniane stoisko Czarnej Owcy, gdzie oczy zaświeciły mi się przy wielu tytułach, również odwiedzałam co najmniej kilkakrotnie. Nie mogłam ominąć również Znaku, gdzie obsługę prowadziły osoby z Księgarni Autorskiej, a wśród nich Wiktoria (Czytać Nie Czytać). Zresztą mało jest miejsc, gdzie nie dotarłam (a i takie się znalazły jak odkryłam po niewczasie).
Czwartek i piątek spędziłam razem z moją siostrą, jej znajomą, a także Natalią (Książkowe kocha, nie kocha), Natalią (Recenzje według Natalii) oraz Olą. Czwartkowe poszukiwania pozwoliły mi znaleźć stoisko Epikbox, gdzie znalazłam Magdę oraz poznałam Zuzię (Kulturalna Szafa). To był nasz punkt zbiorczy. Dziewczyny wielokrotnie uratowały nam życie dzięki możliwości zostawienia toreb, przemiłych rozmów i odkrywania nowych autorów. Mimowolnie zobowiązałam się do zakupu oraz recenzji "Czasu żniw" Samantha Shannon. Będzie recenzja i będzie z dedykacją ;)
Bo najważniejsi są ludzie!
Piątkowy dzień zapamiętam dzięki licznym spotkaniom i aż trzem kawom (kto mnie zna wie, że to prawie niemożliwe). Możliwość darmowej kawy odkryliśmy już w czwartek, na stosiku Merlina gdzie można było zatrzymać się na poduchach, dać odpocząć nogom i pogadać. Rano spotkałam Anię (Myśli i słowa wiatrem niesione), z którą wreszcie miałam okazję spędzić więcej czasu twarzą w twarz. Strasznie się cieszę, że miałyśmy taką możliwość. Po południu na targi dotarła Angelika (Lustro Rzeczywistości), więc kolejna kawa była nieunikniona. Ogromnie się cieszę, że miałyśmy możliwość spędzić ze sobą tak dużo czasu :D Trzecia kawa z Natalią należała nam się po ciągłym bieganiu między stosikami.
Choć w tym roku tego nie planowałam brać udziału w tym konkursie, to przez wszystkie cztery dni szukałam odpowiedzi na pytania Granic, w czwartek miałam duże szczęście i jako jedna z pierwszych osób wygrałam trzy książki.
Sobota była niesamowicie szalona. Razem z Natalią planowałyśmy od dłuższego czasu Spotkanie Blogerskie z akcją książkową, gdzie można było wynieść ciekawe tytuły. Dowiezienie tej ilości na stadion wiązało się z przyjazdem samochodem. Całe szczęście panowie z obsługi przymknęli oko na godzinę, o której się pojawiłam. Rano brałam udział w wymianie LC, gdzie udało nam się zająć pierwsze miejsca (ach te ładne oczy i miły uśmiech ;) ), a tytuły które udało mi się stamtąd wynieść okazały się naprawdę świetne (Mróz).
Sobota to był sądny dzień jeśli idzie o liczbę osób, która pojawiła się na Stadionie. Pojedynczy ludzie, rodziny z dziećmi, osoby niepełnosprawne, samodzielne wycieczki. Momentami było naprawdę ciężko, żeby przejść pomiędzy poszczególnymi stoiskami, tym bardziej, że sobota była dniem najbardziej popularnych autorów. Kolejki przy niektórych wydawnictwach ustawiały się na długo przed przyjściem pisarzy, a ludzie potrafili stać w nich godzinami.
Pod koniec dnia na trybunach rozłożyłyśmy książki, które przekazały wydawnictwa i czekaliśmy na blogerów. Ludzi pojawiło się całkiem sporo, choć zawsze żałuję, że Ci pozostali nie przyszli. Ilość książek oraz gadżetów, które dostałyśmy sprawiła, że trybuny opuściliśmy wraz z końcem targów, prawie wyganiani przez obsługę. Wieczorem wybraliśmy się do pobliskiej pizzerii, żeby posiedzieć z najbardziej wytrwałymi.
Na pewno nie jestem w stanie wymienić wszystkich, których miałam okazję poznać w tym dniu, nie będę więc wymieniać z imienia, ale strasznie się cieszę, że Was poznałam :) Na spotkaniu oraz między stoiskami.
Zdobycze!
Niedziela, czyli ostatni dzień targów była szalenie pozytywna. Spędziłam większość dnia w towarzystwie Natalii, Angeliki i Beaty (Greczynkaczyta), Oli oraz Gosi (Recenzje Książkoholiczki). Ostatniego dnia targów postanowiłam pojawić się u kilku pisarzy. Nie mogłam przegapić stosika Znaku, gdzie pojawiła się Magdalena Kordel i Krystyna Mirek, dłuższy czas czekałam na Remigiusza Mroza, dotarłam też do Joanny Opat-Bojanowskiej (ma świetną pieczątkę, wiedzieliście?). Nieodmiennie trafiliśmy na kawę do Merlina, żeby stosunkowo szybko, bo już o 15 wrócić do domu. Trochę miałam już dosyć tłumu a nogi odmawiały posłuszeństwa, choć wiedziałam że bardzo szybko zatęsknię.
Autografy!
Mam wrażenie, że w ciągu tych czterech dni działo się niesamowicie dużo i nie do końca jestem w stanie opisać zarówno wszystkich wrażeń jak i rzeczy, które się zdarzyły. Wiem, że były to wspaniałe dni, pełne śmiechów, spotkań, zakupów, konkursów, szaleństw... Strasznie się cieszę, że udało mi się spotkać tak dużo ludzi, bardzo często trafiałam na znajome twarze również między stoiskami. Spotkałam osoby, z którymi mam kontakt na warszawskich spotkaniach (Dorota, Aneta), a nawet byłą koleżankę z pracy.
Dziękuję wszystkim, z którymi miałam okazję się spotkać! Zarówno tych, których wymieniłam z imienia, jak i wszystkich których nie wymieniłam. Mam nadzieję, że spotkamy się za rok! A może wcześniej w Krakowie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.