A gdyby nasz świat nie wyglądał tak, jak w chwili obecnej, gdyby nie rządził się takimi prawami, jak się rządzi. Myśleliście kiedyś, jak mógłoby wyglądać uniwersum, gdyby odrobinę zmienić proporcje i wartości. Istniałyby te same państwa, ludzie mówiliby tymi samymi językami, nawet pewne nieporozumienia państwowe mogłyby być podobne. Na pierwszy rzut oka świat tak bardzo by się nie różnił, początkowo zauważalibyśmy tylko drobne niezgodności, pewne różnice, które w szerszej perspektywie na mają znaczenia. Jednak drugie spojrzenie i każde kolejne zmieniałoby nasz osąd, a uniwersum, które byśmy odkrywali stawałoby się coraz bardziej nieprawdopodobne, relacje i wydarzenia, które miałyby miejsce przerażałyby nas. Tak właśnie wygląda książka Tomasza Fijałkowskiego, trochę inny świat, choć z pozoru tak podobny.
Polska, rok 1936. Państwo paręnaście lat po Wielkiej Wojnie, stolica jest jednym z bardziej rozwiniętych miast Europy - Antipolis. Tomasz przyjeżdża do miasta na zaproszenie rodziny, aby podjąć się nauki młodej dziewczyny, przygotować ją do przyszłych studiów. Komisarz Śnieg musi rozwikłać serię zbrodni na młodych mężczyznach. Mraczewski rozmyśla o swoim byłym kochanku... I do świata zbliża się inne uniwersum, a to spotkanie może mieć nieobliczalne konsekwencje. Bohaterowie, których przybywa wraz z kolejnymi rozdziałami, muszą odnaleźć się w sytuacji zagrożenia, wspomóc działania służb, odkryć przyczynę nieszczęścia i zapobiec najgorszemu.
Pierwsze wrażenia bywa mylne
Po skończonej lekturze miałam mały mętlik w głowie. Autor powoli odkrywa karty, uchyla rąbka tajemnicy, stawia przed czytelnikiem coraz to nowych bohaterów, którzy początkowo nie bardzo się ze sobą łączą, a w tle gromadzą się coraz ciemniejsze chmury. Mamy tu narrację pierwszoosobową i trzecioosobową. Mamy przedstawicieli władz, rządu, zwykłych mieszkańców, przestępców. Pojawiają się rytuały, które mogą przywołać niejedno zło, zniszczyć ludzkie ciało i psychikę. Wraz z każdym kolejnym rozdziałem widać wyraźnie, jak uniwersum, które przedstawia pisarz różne jest od nam znanego, choć początkowo wrażenie jest całkowicie przeciwne.
"Antipolis" to debiut literacki Tomasza Fijałkowskiego, można więc spodziewać się, że historia którą napisał będzie niedopracowana, bohaterowie trochę szablonowi, a świat niczym nas nie zaskoczy. Z jednej strony zaczynając tę historię byłam jej ciekawa, ale jak zawsze w takich wypadkach trochę nieufnie podchodziłam do tego tytułu. Po skończonej lekturze nie potrafiłam jednoznacznie określić swoich wrażeń, ale nie znaczy to, że historia mi się nie podobała. Musiałam po prostu przemyśleć jeszcze raz całą historię i bohaterów, żeby zrozumieć wszystkie niuanse, które wcześniej mi umknęły.
Świat tak podobny a jednak zupełnie inny
Najpierw powoli odkrywamy świat, Polskę z pierwszej połowy XX wieku i jej stolicę Antipolis, miasto bardzo rozwinięte, ciągle w ruchu, z ogromną ilością ludzi. Kraj jest bardzo tolerancyjny, kobiety i mężczyźni mają takie same prawa, nie ma jednej religii, a cała masa nowo powstałych próbuje zdobyć swoich zwolenników. Artefakty sprzedawane są na aukcjach za horrendalne ceny. Bogowie i boginie pojawiają się często w realnej formie, zmarli mogą wrócić z zaświatów, rząd oprócz zwykłych wydziałów posiada również Strukturę, tajny organ do spraw trudnych i beznadziejnych.
Bohaterów jest dużo, ciężko określić tego pierwszoplanowego, choć można podejrzewać Tomasza ze względu na pierwszoplanowego narratora (może jednak to tylko zmyłka autora). Fragmenty powieści przedstawiają mężczyźni, potem kobiety, są przedstawiciele władz, zwykłych policjantów i tajni agenci. W pewnym momencie powoli klaruje się, kto z tego grona jest istotny, kto być może pojawi się w dalszej historii, a kto zniknie po odegraniu swojej roli.
Debiuty zawsze są słabe?
Pomysł na fabułę jest świetny i choć na początku można się trochę pogubić, to wraz z rozwojem akcji wciągałam się coraz bardziej. Autor z pewnością nie odkrył wszystkich pomysłów na alternatywny świat, który przedstawił. "Antipolis" jest pierwszym tomem serii, mam nadzieję, że niedługo będę musiała czekać na kolejny. Poznajemy bohaterów, oczywiście czym bliżej końca dzieje się coraz więcej, poznajemy powody, które doprowadzają do niebezpieczeństwa w Antipolis, dowiadujemy się, czy rządowi uda się zapobiec zagładzie. A jednocześnie pojawia się nowy wątek, który mam nadzieję potoczy się dalej (mam na myśli pustynię, karawanę itd.)
"Antipolis" to świetny kawałek literatury fantastycznej, ciekawie wykreowany świat fantastyczny z interesującymi bohaterami i akcją. Historia mocno mnie wciągnęła, łaknę więcej. Polecam ją wszystkim osobom, które lubią tego typu literaturę. Liczę, że dalsza historia w tym uniwersum tak samo mocno mnie wciągnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz.