Tytuł: Ja jestem Halderd
Autor: Elżbieta Cherezińska
Cykl: Północna Droga (tom 2)
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 20 kwietnia 2010
Liczba stron: 484
Gatunek: powieść historyczna
Gdy prawie 2 lata temu zamykałam tom zawierający opowieść o Sigrun (do przeczytania tutaj), czułam że właśnie w moim życiu pojawiła się jedna z tych nielicznych książek, które na zawsze zapadają w serce. Czytając opowieść o Sigrun widziałam tęsknotę i słodką jak miód miłość. Ta książka była urokliwa i jedynie w końcówce czytelnikowi towarzyszą silne, smutne emocje.
Halderd przez całą książkę towarzyszy smutek, gorycz i samotność. Można odnieść wrażenie, że bardzo wcześnie odebrano jej prawo do marzeń, zmuszono ją, by miała cele. Pozycja w grodzie, szacunek u innych, spełnienie obowiązku wydania dzedziców na świat, pani, żony i przewidującego polityka.
"W Ase grałam, co ucho chwyciło. zasłyszaną od Katli piosenkę, pieśń mężczyzn wracających z wojny. To wszystko dziś dla mnie mało, mało. Podróżuję po strunach, szukam nowych dźwięków, kóre opowiedzą o mnie, o moich tęsknotach.
Tęsknotach? A odkąd to ja mam tęsknoty?"
Dopiero w połowie książki coś się zmienia na korzyść bohaterki. Przemiana jej jest doprawdy niezwykła, choć nie odniosłam wrażenia, żeby Halderd odmieniła się zupełnie. Była paradoksalnie inna, ponieważ była wolna, a jednocześnie pozostała tą samą Halderd.
Niezwykle istotny w książce jest wątek uczuć jakie łączą Panią na Ynge i Einara, szczupłego, urodziwego misjonarza chrześcijańskiego. Ich namiętność ukaże czytelnikowi władczynię w całkowicie innym świetle, niż robi to pierwsze wrażenie. Nagle widzimy miotaną tęsknotą i pożądaniem kobietę, nie monumentalną i rozsądną, a w głębi serca tak samo słabą jak każda inna, gdy zacznie ją dotyczyć kwestia miłości, która może podważyć jej status i nie będzie dobrze widziana.
Dodatkowo i tu, w w "Sadze Sigrun" ważny jest wątek kobiety, która pojawia się dopiero od pewnego momentu powieści, ale staje się najbliższą rodziną. W "Sadze..." jest to Thora, tutaj - Rotta zwana Szczurą. Zauważalne przy tym jest, że obie bohaterki nie miały silnej więzi ze swoimi matkami.
Historie tych dwóch kobiet i one same to jak dzień i noc, złoto i czerń, śmiech i łza. Sigrun jest, nawet w kontekście bycia wikińską silną kobietą, osobą o niezwykle ciepłym usposobieniu. Halderd jest przede wszystkim zamknięta w sobie przez co często nieodgadniona dla innych, nieco wyniosła dla obcych, a także uparta i ambitna. Częścią życia zarówno jej, jak i Sigrun było ustawione małżeństwo, jednak jakże odmiennie one wyglądały.
W obu częściach istotną rolę odgrywała postać zarządcy. Przyjaciele zawsze u boku swych pań, nieco z boku, skryci. A jednak ich pozycja wobec tych kobiet względem tego, co przeżywali była dla nich krzywdząca.
Nie jestem w stanie obiektywnie podsumować tej powieści, już poprzednio nabrałam do dzieła autorki niezwykle osobistego stosunku. To książka która porywa, fascynuje i rozdziera. Nie pozwala się porzucić i jest przyczynkiem wielu łez. W moim przypadku to te opowieści są tymi o których się mówi, że są "książkami życia".