Identyfikator, jedyny słuszny dla bloggera, ale w tym roku znowu były z nimi problemy :( |
Udało się, w tym roku znowu na Targach miałam być przez cztery dni. A tak wygląda podsumowanie :)
Czwartek
Pierwszy dzień Targów. Postanowiłam w tym dniu pochodzić spokojnie między stosikami, poszukać wydawnictw, które chciałam odwiedzić. Najważniejsza była wejściówka, pierwsze kroki skierowałam więc do części wyznaczonej dla bibliotekarzy, księgarzy i mediów (i blogerów), gdzie dostałam naprawdę imponujący identyfikator. Na początku spotkałam się z Melisandrą i Natalią z Recenzji Natalii, nie tylko książkowych. Wcześniej czekając na dziewczyny znalazłam stanowisko Publicat, gdzie w całkiem przystępnych cenach kupiłam dwie książki Książnicy. Razem z dziewczynami postanowiłyśmy pochodzić po stoiskach. Chwilę potem poznałam Natalię z Książkowe kocha, nie kocha i razem ruszyłyśmy wzdłuż głównej alei. Niestety chwilę potem okazało się że nagłe problemy zdrowotne Mel, nie pozwolą jej na cieszenie się targami w tym dniu (później okazało się, że nie dotarła już do końca), dlatego po dłuższym namyśle rozstałyśmy się z dziewczynami podążając w stronę tramwaju. Dopiero potem wróciłam na stadion, żeby rozpocząć wędrówkę między stoiskami. Dwa wydawnictwa, które chciałam koniecznie znaleźć niestety nie dotarły na Targi, mówię o Lambook oraz Papierowy Księżyc. Dotarłam natomiast na stoisko Książkowych Klimatów, zresztą podchodziłam tam tego dnia parokrotnie, zastanawiając się które książki stamtąd wynieść. Ostatecznie kupiłam książkę z lit. słowackiej i rumuńskiej. Znalazłam również stoisko Smak Słowa, gdzie odbyłam bardzo ciekawą rozmowę z paniami z obsługi, ale nie pomogło mi to w wyborze książki. Ostatecznie wyszłam stamtąd z jedną książką. Nie mogłam również nie odwiedzić Zwierciadło, gdzie czekała najnowsza książka Ałbeny Grabowskiej.
Był to bardzo luźny dzień, zrobiłam całą masę okrążeń odnajdując coraz to ciekawsze stanowiska, jak zwykle zakładając, że będę odkrywała te mniejsze i mało znane. Tego dnia natknęłam się również na Manewry Targowe, czyli zabawę na stanowisku granice.pl Niestety było za późno, żeby się w tym dniu dołączyć, ale dało mi to możliwość zaplanowania piątku.
Piątek
Ten dzień zaczęłam od Granic, a co za tym idzie zaczęłam przemieszczać się po wybranych stanowiskach. W ten sposób odkryłam Aetos, skąd ostatecznie wyszłam z nową książką. W tym dniu miałam również zaplanowane chodzenie po targach z siostrą i jej koleżankami, które przyjechały niedługo potem. Spotkałam się również ze znajomym, który dał mi trzy książki, do recenzji jeśli będę mogła, ale zupełnie luźno do tego podchodząc. Później razem z dziewczynami przeszłam jeszcze raz po wszystkich stoiskach, patrząc z boku na ich młodzieńczy zapał i szaleńczą radość :) Dzięki dziewczynom odkryłam również książki Cecilii Ahern po 5 zł, trudno było nie kupić. Może uda mi się do niej przekonać (znaczy nic nie czytałam, żeby nie było) ;) A potem znowu do granic, zdobyć książkę, a co :) Na stanowisku Filii, znalazłam nową książkę Anny Klezerowicz, a obiecałam
sobie, że ją sobie kupie, więc bez niej wyjść nie mogłam ;) Piątek kończyłam zakupem w empiku (złamałam się, przepraszam), bo tylko tam znalazłam śliczne wzory do rysowania (Angelika, to przez Ciebie ;)) To był męczący dzień, choć może z opisu tego nie widać. Sobota
Szalony dzień. Znane nazwiska pisarzy zarówno polskich jak i zagranicznych spowodowały gigantyczne kolejki na niektórych stanowiskach, co powodowało niejednokrotnie zatory. Ciężko było się przedostać z jednej strony stadionu na drugi. Niestety w tym roku zamknięta była płyta stadionu, która była dużym ułatwieniem przy ubiegłorocznych targach. Był to również dzień, kiedy zjechali się ludzie z całej polski, jak również i z zagranicy - czytelnicy, blogerzy. Między stoiskami przechodziły całe rodziny, często z bardzo małymi dziećmi. Wiele osób dziś poruszało się z walizkami albo wózkami na zakupy, czego powodem w 90% były stosy książek przywiezionych do autografów oraz myśl o nowych zakupach.
Ja swój dzień zaczęłam na trybunach stadiony, gdzie z Natalią z Książkowe kocha, nie kocha przygotowywałyśmy loterię blogerską. Książek było sporo, około 70 egzemplarzy, pewnie koło 30 tytułów. Trochę żałuję, że pojawiło się mało osób, gdzieś w granicach 20, choć przecież na wydarzeniu deklarowało się ośmiokrotnie więcej. Razem z Natalią postanowiłyśmy spróbować szczęścia w granice.pl, gdzie kolejny dzień odbywały się "Manewry Targowe" i każdy uczestnik wygrywał. Później zaczęliśmy polować na interesujących nas pisarzy. Najdłuższe kolejki były chyba do Johna Flanagana, autora cyklu Zwiadowcy i Drużyna. Udało nam się zająć miejsce na przodzie kolejki, sporo przed przyjściem autora, i w tym miejscu Natalia stała ponad godzinę. Ja w międzyczasie popędziłam do Zysk i S-ka, na spotkanie z Elżbietą Cherezińską. Po czwartkowym spotkaniu autorskim z panią Elą byłam nastawiona na zakup "Legionu", na którym pojawił się autograf autorki z piękną dedykacją :) Potem szybki powrót do Jaguara, gdzie spotkałam również Mariusza z Książki w pajęczynie. W kolejce ponawiązywały się nowe znajomości i ciekawe rozmowy, więc oczekiwanie na Flanagana się bardzo nie dłużyło. Tam też zadzwoniła do nas pani z Polskiego Radia Czwórka z propozycją krótkiego wywiadu. Szalenie pozytywne doświadczenie, szkoda tylko że tej wypowiedzi nie da się znaleźć w sieci. Osobiście poczułam się bardzo wyróżniona :D Po
autografie i zdjęciu z australijskim autorem szybki bieg do granic, bo zostało naprawdę niewiele czasu na oddanie kartki z odpowiedziami. Po drodze szybki autograf od Ałbety Grabowskiej i znów przeciskanie się między ludźmi. Książka wygrana, pamiątkowe zdjęcie i podróż w kierunku stanowiska Znak, gdzie już siedziała Magdalena Kordel. Po drodze niespodziewany autograf od Cecili Ahern, gdzie nie zastałam kolejki :) a potem rozmowa z autorką Malowniczego. Po tym całym bieganiu pora na powrót na trybuny, gdzie miało się odbyć spotkanie z blogerami. Tym razem niestety również niewiele osób przyszło, ale naprawdę fajnie się rozmawiało z tymi osobami, które się pojawiły. Obok autografy rozdawał Emmanuel Schmitt, gdzie w kolejce czekały prawdziwe tłumy. Po dwóch godzinach spróbowałam szczęścia i stanęłam na końcu kolejki, kiedy osób było już niewiele, licząc na szczęście. Razem ze mną wybrała się Edytą z bloga Czytająca mama. Zdążyłyśmy w ostatniej chwili, bo organizatorzy zarządzili, że jesteśmy ostatnimi osobami, które otrzymają autografy. To już był właściwie koniec pobytu tego dnia na targach. Opuściliśmy Stadion kierując się do pobliskiej knajpki na pizzę. To byl naprawdę długi ale i udany dzień.
Koniec targów, więc założenia były dwa. Po pierwsze planowałam wziąć udział w wymianie organizowanej przez Lubimy Czytać, a po drugie spróbować swojego szczęścia w granice.pl. W tym dniu wybrała się ze mną siostra. Dzięki współpracy udało się połączyć obie rzeczy. To był naprawdę szybki rajd po stoiskach. W ciągu 20 minut udało nam się
odpowiedzieć na prawie wszystkie pytania z listy Manewrów Targowych. Na wymianie też staliśmy na początku, dzięki czemu weszliśmy jako jedni z pierwszych i można było znaleźć ciekawe tytuły. Spędziłam tam ponad pół godziny czając się na ciekawe pozycje, które były wciąż donoszone. Wyszłam z pięcioma świetnymi książkami, a moja siostra znalazła dla siebie również cztery naprawdę ciekawe. Po wymianie podążyłyśmy powoli do granic, po drodze zahaczając o stoisko SQN, aby spędzić parę chwil z Kubą Ćwiekiem. Moja siostra chciała koniecznie zdobyć z nim zdjęcie :) Zaraz dalej natknęłyśmy się na znajome twarze - Angelikę z bloga Lustro Rzeczywistości oraz Beatę z Books Dreams, a zaraz obok stała Edyta z Czytającej mamy. To krótkie spotkanie zaowocowało chwilą rozmowy oraz pamiątkowym zdjęciem. Dalsza podróż do granic, gdzie oddałyśmy nasze kartki i podążyłyśmy do stanowiska Czwartej Strony, gdzie Tomasz Fijałkowski złożył imienny autograf na swojej książce zdobytą przeze mnie w wymianie. Po powrocie na stanowisko
granic zobaczyłyśmy spory tłum, który czekał już na losowanie. Tym razem wszystkie książki były do wzięcia, co spowodowało możliwość zdobycia więcej niż jednego tytułu. Zarówno ja jak i moja siostra zdobyłyśmy po trzy książki. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie i pora powoli kierować się do wyjścia. Tym razem nie planowałam zostawiać do końca. Krótkie odwiedziny przy stanowisku Naszej Księgarni, gdzie siostra kupiła książkę, poszukiwania w stoiskach przed stadionem i w okolicach godziny 14 zaczęłyśmy kierować się w stronę stacji.
To były szalenie pozytywne Targi. Tyle nowych twarzy, które chciałabym zapamiętać, tyle nowych blogów, na które chciałabym zaglądać. Niesamowicie znane nazwiska, osoby od których mam autografy. Mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się pozyskać wszystkie interesujące zdjęcia, którymi postaram się podzielić. Na pewno nie wspomniałam o wszystkich osobach, które poznałam i o wszystkich miejscach, które odkryłam. Działo się tyle, że to jest po prostu niewykonalne i bardzo za to przepraszam. O tych negatywnych kwestiach nie chcę wspominać, a takie też niestety się zdarzały.
Jeśli doczytaliście do tego momentu, to gratuluję samozaparcia i mam nadzieję, że Was nie wynudziłam. Jutro postaram się opublikować stos nabytków targowych, który w tym roku rozrósł się niezmiernie i dlatego postanowiłam, że będą to jedyne zakupy przez najbliższych parę miesięcy. Ale dla Was mam niespodziankę. Jutro zaprezentuję Wam tytuły, które będzie można wygrać jeszcze w tym tygodniu, zdobyte od Jaguara. Myślę że znajda się na nie chętni :)
autografie i zdjęciu z australijskim autorem szybki bieg do granic, bo zostało naprawdę niewiele czasu na oddanie kartki z odpowiedziami. Po drodze szybki autograf od Ałbety Grabowskiej i znów przeciskanie się między ludźmi. Książka wygrana, pamiątkowe zdjęcie i podróż w kierunku stanowiska Znak, gdzie już siedziała Magdalena Kordel. Po drodze niespodziewany autograf od Cecili Ahern, gdzie nie zastałam kolejki :) a potem rozmowa z autorką Malowniczego. Po tym całym bieganiu pora na powrót na trybuny, gdzie miało się odbyć spotkanie z blogerami. Tym razem niestety również niewiele osób przyszło, ale naprawdę fajnie się rozmawiało z tymi osobami, które się pojawiły. Obok autografy rozdawał Emmanuel Schmitt, gdzie w kolejce czekały prawdziwe tłumy. Po dwóch godzinach spróbowałam szczęścia i stanęłam na końcu kolejki, kiedy osób było już niewiele, licząc na szczęście. Razem ze mną wybrała się Edytą z bloga Czytająca mama. Zdążyłyśmy w ostatniej chwili, bo organizatorzy zarządzili, że jesteśmy ostatnimi osobami, które otrzymają autografy. To już był właściwie koniec pobytu tego dnia na targach. Opuściliśmy Stadion kierując się do pobliskiej knajpki na pizzę. To byl naprawdę długi ale i udany dzień.
Niedziela
Koniec targów, więc założenia były dwa. Po pierwsze planowałam wziąć udział w wymianie organizowanej przez Lubimy Czytać, a po drugie spróbować swojego szczęścia w granice.pl. W tym dniu wybrała się ze mną siostra. Dzięki współpracy udało się połączyć obie rzeczy. To był naprawdę szybki rajd po stoiskach. W ciągu 20 minut udało nam się
odpowiedzieć na prawie wszystkie pytania z listy Manewrów Targowych. Na wymianie też staliśmy na początku, dzięki czemu weszliśmy jako jedni z pierwszych i można było znaleźć ciekawe tytuły. Spędziłam tam ponad pół godziny czając się na ciekawe pozycje, które były wciąż donoszone. Wyszłam z pięcioma świetnymi książkami, a moja siostra znalazła dla siebie również cztery naprawdę ciekawe. Po wymianie podążyłyśmy powoli do granic, po drodze zahaczając o stoisko SQN, aby spędzić parę chwil z Kubą Ćwiekiem. Moja siostra chciała koniecznie zdobyć z nim zdjęcie :) Zaraz dalej natknęłyśmy się na znajome twarze - Angelikę z bloga Lustro Rzeczywistości oraz Beatę z Books Dreams, a zaraz obok stała Edyta z Czytającej mamy. To krótkie spotkanie zaowocowało chwilą rozmowy oraz pamiątkowym zdjęciem. Dalsza podróż do granic, gdzie oddałyśmy nasze kartki i podążyłyśmy do stanowiska Czwartej Strony, gdzie Tomasz Fijałkowski złożył imienny autograf na swojej książce zdobytą przeze mnie w wymianie. Po powrocie na stanowisko
granic zobaczyłyśmy spory tłum, który czekał już na losowanie. Tym razem wszystkie książki były do wzięcia, co spowodowało możliwość zdobycia więcej niż jednego tytułu. Zarówno ja jak i moja siostra zdobyłyśmy po trzy książki. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie i pora powoli kierować się do wyjścia. Tym razem nie planowałam zostawiać do końca. Krótkie odwiedziny przy stanowisku Naszej Księgarni, gdzie siostra kupiła książkę, poszukiwania w stoiskach przed stadionem i w okolicach godziny 14 zaczęłyśmy kierować się w stronę stacji.
To były szalenie pozytywne Targi. Tyle nowych twarzy, które chciałabym zapamiętać, tyle nowych blogów, na które chciałabym zaglądać. Niesamowicie znane nazwiska, osoby od których mam autografy. Mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się pozyskać wszystkie interesujące zdjęcia, którymi postaram się podzielić. Na pewno nie wspomniałam o wszystkich osobach, które poznałam i o wszystkich miejscach, które odkryłam. Działo się tyle, że to jest po prostu niewykonalne i bardzo za to przepraszam. O tych negatywnych kwestiach nie chcę wspominać, a takie też niestety się zdarzały.
Jeśli doczytaliście do tego momentu, to gratuluję samozaparcia i mam nadzieję, że Was nie wynudziłam. Jutro postaram się opublikować stos nabytków targowych, który w tym roku rozrósł się niezmiernie i dlatego postanowiłam, że będą to jedyne zakupy przez najbliższych parę miesięcy. Ale dla Was mam niespodziankę. Jutro zaprezentuję Wam tytuły, które będzie można wygrać jeszcze w tym tygodniu, zdobyte od Jaguara. Myślę że znajda się na nie chętni :)
Bardzo mi się podobało, cieszę się, że mogłam Cię poznać:) Identyfikator chyba każdy miał inny, mi się trafił taki mały, plastikowy:) Ogółem było naprawdę super!
OdpowiedzUsuńTo prawda, uwielbiam Targi, zarówno te warszawskie jak i krakowskie :) Bardzo się cieszę, że się spotkałyśmy :)
UsuńSzkoda, ze mnie nie było...
OdpowiedzUsuńMoże następnym razem dasz radę dotrzeć? Albo do Krakowa?
UsuńA kiedy okażesz książeczki ?
OdpowiedzUsuńMoja relacja jutro, bądź pojutrze :)
Planuję jutro wieczorem :)
UsuńPrzeczytałam całość i okazało się, że tak wiele mnie ominęło. .. Konkurs granic, wymiana, spotkanie blogerów, eh... za to dzięki Tobie byłam w Książkowych Klimatach i kupiłam Dziewczynko, roznieć ogienek ☺
OdpowiedzUsuńPS. Tyle się znamy, a Ty nadal nie wiesz jak mam na imię? ☺
Tak się kończy pisanie o tak późnej porze... Poprawiłam i przepraszam :)
UsuńEch, joj... Po raz kolejny łudzę się, że za rok uda mi się przyjechać choć na weekend. :D
OdpowiedzUsuńLiczę, że Ci się uda, bo z chęcią bym się z Tobą spotkała. A na razie liczę, że spotkamy się na jesieni w Krakowie? :)
UsuńEch... zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że odległość robi swoje? Może do Krakowa masz bliżej?
UsuńZazdroszczę dobrej zabawy :). // Te duże identyfikatory są niezłe. W końcu, jakby się samemu poszło i dzięki nim zauważyło jakąś inną bloggerkę, to jest jeszcze nawet od razu o co zagadać ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, bo do mediów to nigdy nie wiadomo czy to bloger czy naprawdę media. A część osób z blogosfery miało jeszcze identyfikatory "gość" :/
Usuńeeeej! Czemu ja dostałam identyfikator z mediów?! T.T
OdpowiedzUsuńBo się odpowiednio nie upomniałaś ;) Ale i tak miałaś dobrze, bo niektórzy mieli "gość" :(
UsuńWyczerpująca temat relacja ;) fajnie, że mogłaś tam być i podzielić się z osobami, które nie miały tego szczęścia ;) Pozdrawiam i zostaję tutaj na dłużej. Zapraszam też do mnie ;)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że mogłam Wam pokazać choć namiastkę atmosfery :)
UsuńO tak, długaśne kolejki sprzyjają zawieraniu nowych znajomości i prowadzeniu ciekawych rozmów około książkowych :P Do Warszawy mam za daleko, ale za to po raz trzeci pojawię się w Krakowie :)
OdpowiedzUsuńSuper, mam nadzieję, że tam się spotkamy bo w tym roku też planuję wybrać się na krakowskie targi :)
UsuńSuper! Oczywiście do Warszawy za daleko, ale już nie mogę się doczekać targów książki w Katowicach i Krakowie. :)
OdpowiedzUsuńGdzie dostaje się takie identyfikatory? ;D
W tym samym miejscu co inni dostali media ;P Nie wiem z czego wynikało, że każdy dostał coś innego. Jedni mieli "blogerskie" inni "medialne" a jeszcze inni "gości" ;) Ja do Krakowa też się wybieram, więc liczę, że się spotkamy :D
UsuńZazdroszczę, że byłaś na Targach we wszystkie dni:) Mam nadzieję, że za rok uda nam się spotkać:)
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję, zresztą będziemy musiały się po prostu umówić :) Rozumiem, że do Krakowa masz za daleko? Ja na jesieni planuję pojechać :)
UsuńZazdroszczę... Może kiedyś uda mi się do Ciebie dołączyć :)
OdpowiedzUsuń