- Autor: Monk Kidd Sue
- Tytuł: Czarne skrzydła
- Tytuł oryginalny: The Invention of Wings
- Tłumaczenie: Marta Kisiel-Małecka
- Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
- Liczba stron: 485
- Premiera: 24 września 2014
- Gatunek: powieść historyczna
Książki, w których pojawia się wątek niewolnictwa w Ameryce coraz częściej pojawiają się na naszym rynku choć może być też tak, że zwracam na nie większą uwagę. "Czarne skrzydła" interesowały mnie od chwili, kiedy pierwszy raz przeczytałam ich recenzje. Miałam wielką ochotę przeczytać tę książkę i dzięki przypadkowi wygrałam je na targach w Krakowie. Dosyć szybko zabrałam się za lekturę.
Sarah to córka sędziego, wywodzi się z bogatej rodziny, której dzięki temu przysługuje wiele przywilejów, a jednak dziewczynka jest bardzo nieszczęśliwa. We wczesnym dzieciństwie była świadkiem "kary" jaką dostała jedna z niewolnic, widziała jej chłostę. To bardzo mocno wpłynęło na Sarę, od tej pory zaczęła się poważnie jąkać. Dziewczynka na swoje jedynaste urodziny dostaje nietypowy prezent - własną niewolnicę, Hetty, czy właściwie Szelmę. Czarnoskóra dziewczynka zostaje owinięta w kokardę i dostarczona niewiele starszej dziewczynce, aby stać się jej własnością. Tak zaczyna się historia, która łączy losy tych dwóch postaci. Sarah, która bardzo szybko spada na ziemię, dowiadując się, że jej plany o zostaniu prawnikiem to bujanie w obłokach, bo przecież żadna kobieta nie może pracować, jest postacią bardzo tragiczną. Z drugiej strony jest Szelma, która nigdy się nie poddaje, mimo świadomości kary wielokrotnie balansuje na granicy odwagi i głupoty, wierząc że człowek nie może być własnością drugiej osoby. Relacje obu kobiet są bardzo specyficzne, od przyjaźni, przez obojętność, złość, niezrozumienie, irytacje.
W czasie jej premiery spotkałam się z wieloma recenzjami tej książki, w większości bardzo pozytywnymi. Nie dziwie się temu bo i mnie przypadka do gustu lektura tej książki, jednak przez większość książki cały czas mimowolnie porównywałam ją do lektury, którą czytałam nie tak dawno temu "Domu służących" Kathleen Grissom. Było to bardzo irytujące, bo obie książki, mimo że traktują o niewolnictwie, bardzo się różnią. Autorka "Czarnych skrzydeł" akcję swojej powieści umiejscowiła w mieście, co jest bardzo oryginalnym zabiegiem, tymczasem "Dom służących" dzieje się na plantacji. Przez pierwszą połowę opisywanego tytułu obie bohaterki bardzo mnie denerwowały, co powodowało, że z jednej strony zastanawiałam się nad tymi pozytywnymi recenzjami, a z drugiej cały czas miałam świadomość że na tym etapie "Dom służących" oceniłam bym o wiele wyżej. Po skończonej lekturze jednak stwierdziłam, że obie książki są świetne, wciągające i niepowtarzalne.
Sarah i Szelma są postaciami charakterystycznymi, co nie zmienia faktu, że często mnie drażniły. Sara przez rezygnację z walki, apatię, pogodzenie się z losem. A jednocześnie była mi ona o wiele bliższa. Byłam w stanie zrozumieć jej życie, zamknięcie w złotej klatce, przykaz życia tak jak to jest przyjęte. Dziewczyna była bardzo niechętna niewolnictwu, nie potrafiła się z nim pogodzić, a jednocześnie nie rozumiała dlaczego kobieta nie może zajmować takich samych stanowisk jak mężczyzna. Widać u niej początki emancypacji. Narodzony młodszej siostry, której wpajała swoje wartości dały jej siłę do dalszego postępowania. Mimo niepewności potrafiła zmienić swoje życie.
Szelma od dzieciństwa była niewolnicą. W gospodarstwie miejskim nie było tak dużo pracy jak na plantacjach, nie było również tak dużo niewolników. To nie zmieniało jednak zachowań ich "państwa", ciągłych kar, popychań, niechęci, niezadowolenia. Sposób postrzegania niewolników był taki sam wszędzie. Dziewczyna została nauczona przez matkę, żeby się nie poddawać, szkodzić na każdym kroku, pokazywać swoją wartość. Szelma od dzieciństwa uczyła się szycia i była bardzo dobra w tym co robiła.Nie potrafiła żyć jako własność drugiego człowieka, dlatego zarówno ona jak i jej matka marzyły o wolności.
Autorka ma dobry i wciągający język, który sprawia, że książkę bardzo szybko przeczytałam. Wydarzenia, w których pojawiają się bohaterki mają swoje korzenie w prawdziwych sytuacjach z życia. Zresztą na końcu można wyczytać, że autorka inspirowała się postaciami, które żyły w rzeczywistości.
Za mną lektura paru tytułów traktujących o niewolnictwie a jednak pewnie nigdy nie przyzwyczaję się do sytuacji o których czytam. W książce znalazłam fragmenty, które raczej nie przyszły by do głowy żadnemu współczesnemu człowiekowi, jak spis inwentarza państwa, który czytała Szelma. Znaleźli się tam wszyscy niewolnicy, gdzieś tam na samym końcu, jako "rzeczy" mniej warte od beli jedwabiu. Myślę że nikt z nas nie jest w stanie wyobrazić sobie jak to jest żyć w takiej sytuacji. Miejmy tylko nadzieję, że już nigdy nie będziemy musieli wracać do takich czasów.
Jest to książka, która pozwala po raz kolejny spojrzeć na historię niewolnictwa, tutaj trochę z innej perspektywy, ze względu na miasto, a z drugiej strony jest to historia początków emancypacji, gdzie Sara i jej siostra zaczynają działać na rzecz zwalczania niewolnictwa ale również na rzecz praw kobiet. Książka świetna, wciągająca, niepowtarzalna i naprawdę warta poznania.
Dla kogo:
- osób, które szukają dobrej książki dotyczącej niewolnictwa
- osób zainteresowanych początkiem emancypacji
- miłośników dobrej lektury
Książki, w których pojawia się wątek niewolnictwa w Ameryce coraz częściej pojawiają się na naszym rynku choć może być też tak, że zwracam na nie większą uwagę. "Czarne skrzydła" interesowały mnie od chwili, kiedy pierwszy raz przeczytałam ich recenzje. Miałam wielką ochotę przeczytać tę książkę i dzięki przypadkowi wygrałam je na targach w Krakowie. Dosyć szybko zabrałam się za lekturę.
Sarah to córka sędziego, wywodzi się z bogatej rodziny, której dzięki temu przysługuje wiele przywilejów, a jednak dziewczynka jest bardzo nieszczęśliwa. We wczesnym dzieciństwie była świadkiem "kary" jaką dostała jedna z niewolnic, widziała jej chłostę. To bardzo mocno wpłynęło na Sarę, od tej pory zaczęła się poważnie jąkać. Dziewczynka na swoje jedynaste urodziny dostaje nietypowy prezent - własną niewolnicę, Hetty, czy właściwie Szelmę. Czarnoskóra dziewczynka zostaje owinięta w kokardę i dostarczona niewiele starszej dziewczynce, aby stać się jej własnością. Tak zaczyna się historia, która łączy losy tych dwóch postaci. Sarah, która bardzo szybko spada na ziemię, dowiadując się, że jej plany o zostaniu prawnikiem to bujanie w obłokach, bo przecież żadna kobieta nie może pracować, jest postacią bardzo tragiczną. Z drugiej strony jest Szelma, która nigdy się nie poddaje, mimo świadomości kary wielokrotnie balansuje na granicy odwagi i głupoty, wierząc że człowek nie może być własnością drugiej osoby. Relacje obu kobiet są bardzo specyficzne, od przyjaźni, przez obojętność, złość, niezrozumienie, irytacje.
W czasie jej premiery spotkałam się z wieloma recenzjami tej książki, w większości bardzo pozytywnymi. Nie dziwie się temu bo i mnie przypadka do gustu lektura tej książki, jednak przez większość książki cały czas mimowolnie porównywałam ją do lektury, którą czytałam nie tak dawno temu "Domu służących" Kathleen Grissom. Było to bardzo irytujące, bo obie książki, mimo że traktują o niewolnictwie, bardzo się różnią. Autorka "Czarnych skrzydeł" akcję swojej powieści umiejscowiła w mieście, co jest bardzo oryginalnym zabiegiem, tymczasem "Dom służących" dzieje się na plantacji. Przez pierwszą połowę opisywanego tytułu obie bohaterki bardzo mnie denerwowały, co powodowało, że z jednej strony zastanawiałam się nad tymi pozytywnymi recenzjami, a z drugiej cały czas miałam świadomość że na tym etapie "Dom służących" oceniłam bym o wiele wyżej. Po skończonej lekturze jednak stwierdziłam, że obie książki są świetne, wciągające i niepowtarzalne.
Sarah i Szelma są postaciami charakterystycznymi, co nie zmienia faktu, że często mnie drażniły. Sara przez rezygnację z walki, apatię, pogodzenie się z losem. A jednocześnie była mi ona o wiele bliższa. Byłam w stanie zrozumieć jej życie, zamknięcie w złotej klatce, przykaz życia tak jak to jest przyjęte. Dziewczyna była bardzo niechętna niewolnictwu, nie potrafiła się z nim pogodzić, a jednocześnie nie rozumiała dlaczego kobieta nie może zajmować takich samych stanowisk jak mężczyzna. Widać u niej początki emancypacji. Narodzony młodszej siostry, której wpajała swoje wartości dały jej siłę do dalszego postępowania. Mimo niepewności potrafiła zmienić swoje życie.
Szelma od dzieciństwa była niewolnicą. W gospodarstwie miejskim nie było tak dużo pracy jak na plantacjach, nie było również tak dużo niewolników. To nie zmieniało jednak zachowań ich "państwa", ciągłych kar, popychań, niechęci, niezadowolenia. Sposób postrzegania niewolników był taki sam wszędzie. Dziewczyna została nauczona przez matkę, żeby się nie poddawać, szkodzić na każdym kroku, pokazywać swoją wartość. Szelma od dzieciństwa uczyła się szycia i była bardzo dobra w tym co robiła.Nie potrafiła żyć jako własność drugiego człowieka, dlatego zarówno ona jak i jej matka marzyły o wolności.
Autorka ma dobry i wciągający język, który sprawia, że książkę bardzo szybko przeczytałam. Wydarzenia, w których pojawiają się bohaterki mają swoje korzenie w prawdziwych sytuacjach z życia. Zresztą na końcu można wyczytać, że autorka inspirowała się postaciami, które żyły w rzeczywistości.
Za mną lektura paru tytułów traktujących o niewolnictwie a jednak pewnie nigdy nie przyzwyczaję się do sytuacji o których czytam. W książce znalazłam fragmenty, które raczej nie przyszły by do głowy żadnemu współczesnemu człowiekowi, jak spis inwentarza państwa, który czytała Szelma. Znaleźli się tam wszyscy niewolnicy, gdzieś tam na samym końcu, jako "rzeczy" mniej warte od beli jedwabiu. Myślę że nikt z nas nie jest w stanie wyobrazić sobie jak to jest żyć w takiej sytuacji. Miejmy tylko nadzieję, że już nigdy nie będziemy musieli wracać do takich czasów.
Jest to książka, która pozwala po raz kolejny spojrzeć na historię niewolnictwa, tutaj trochę z innej perspektywy, ze względu na miasto, a z drugiej strony jest to historia początków emancypacji, gdzie Sara i jej siostra zaczynają działać na rzecz zwalczania niewolnictwa ale również na rzecz praw kobiet. Książka świetna, wciągająca, niepowtarzalna i naprawdę warta poznania.
Dla kogo:
- osób, które szukają dobrej książki dotyczącej niewolnictwa
- osób zainteresowanych początkiem emancypacji
- miłośników dobrej lektury
Sarah to córka sędziego, wywodzi się z bogatej rodziny, której dzięki temu przysługuje wiele przywilejów, a jednak dziewczynka jest bardzo nieszczęśliwa. We wczesnym dzieciństwie była świadkiem "kary" jaką dostała jedna z niewolnic, widziała jej chłostę. To bardzo mocno wpłynęło na Sarę, od tej pory zaczęła się poważnie jąkać. Dziewczynka na swoje jedynaste urodziny dostaje nietypowy prezent - własną niewolnicę, Hetty, czy właściwie Szelmę. Czarnoskóra dziewczynka zostaje owinięta w kokardę i dostarczona niewiele starszej dziewczynce, aby stać się jej własnością. Tak zaczyna się historia, która łączy losy tych dwóch postaci. Sarah, która bardzo szybko spada na ziemię, dowiadując się, że jej plany o zostaniu prawnikiem to bujanie w obłokach, bo przecież żadna kobieta nie może pracować, jest postacią bardzo tragiczną. Z drugiej strony jest Szelma, która nigdy się nie poddaje, mimo świadomości kary wielokrotnie balansuje na granicy odwagi i głupoty, wierząc że człowek nie może być własnością drugiej osoby. Relacje obu kobiet są bardzo specyficzne, od przyjaźni, przez obojętność, złość, niezrozumienie, irytacje.
W czasie jej premiery spotkałam się z wieloma recenzjami tej książki, w większości bardzo pozytywnymi. Nie dziwie się temu bo i mnie przypadka do gustu lektura tej książki, jednak przez większość książki cały czas mimowolnie porównywałam ją do lektury, którą czytałam nie tak dawno temu "Domu służących" Kathleen Grissom. Było to bardzo irytujące, bo obie książki, mimo że traktują o niewolnictwie, bardzo się różnią. Autorka "Czarnych skrzydeł" akcję swojej powieści umiejscowiła w mieście, co jest bardzo oryginalnym zabiegiem, tymczasem "Dom służących" dzieje się na plantacji. Przez pierwszą połowę opisywanego tytułu obie bohaterki bardzo mnie denerwowały, co powodowało, że z jednej strony zastanawiałam się nad tymi pozytywnymi recenzjami, a z drugiej cały czas miałam świadomość że na tym etapie "Dom służących" oceniłam bym o wiele wyżej. Po skończonej lekturze jednak stwierdziłam, że obie książki są świetne, wciągające i niepowtarzalne.
Sarah i Szelma są postaciami charakterystycznymi, co nie zmienia faktu, że często mnie drażniły. Sara przez rezygnację z walki, apatię, pogodzenie się z losem. A jednocześnie była mi ona o wiele bliższa. Byłam w stanie zrozumieć jej życie, zamknięcie w złotej klatce, przykaz życia tak jak to jest przyjęte. Dziewczyna była bardzo niechętna niewolnictwu, nie potrafiła się z nim pogodzić, a jednocześnie nie rozumiała dlaczego kobieta nie może zajmować takich samych stanowisk jak mężczyzna. Widać u niej początki emancypacji. Narodzony młodszej siostry, której wpajała swoje wartości dały jej siłę do dalszego postępowania. Mimo niepewności potrafiła zmienić swoje życie.
Szelma od dzieciństwa była niewolnicą. W gospodarstwie miejskim nie było tak dużo pracy jak na plantacjach, nie było również tak dużo niewolników. To nie zmieniało jednak zachowań ich "państwa", ciągłych kar, popychań, niechęci, niezadowolenia. Sposób postrzegania niewolników był taki sam wszędzie. Dziewczyna została nauczona przez matkę, żeby się nie poddawać, szkodzić na każdym kroku, pokazywać swoją wartość. Szelma od dzieciństwa uczyła się szycia i była bardzo dobra w tym co robiła.Nie potrafiła żyć jako własność drugiego człowieka, dlatego zarówno ona jak i jej matka marzyły o wolności.
Autorka ma dobry i wciągający język, który sprawia, że książkę bardzo szybko przeczytałam. Wydarzenia, w których pojawiają się bohaterki mają swoje korzenie w prawdziwych sytuacjach z życia. Zresztą na końcu można wyczytać, że autorka inspirowała się postaciami, które żyły w rzeczywistości.
Za mną lektura paru tytułów traktujących o niewolnictwie a jednak pewnie nigdy nie przyzwyczaję się do sytuacji o których czytam. W książce znalazłam fragmenty, które raczej nie przyszły by do głowy żadnemu współczesnemu człowiekowi, jak spis inwentarza państwa, który czytała Szelma. Znaleźli się tam wszyscy niewolnicy, gdzieś tam na samym końcu, jako "rzeczy" mniej warte od beli jedwabiu. Myślę że nikt z nas nie jest w stanie wyobrazić sobie jak to jest żyć w takiej sytuacji. Miejmy tylko nadzieję, że już nigdy nie będziemy musieli wracać do takich czasów.
Jest to książka, która pozwala po raz kolejny spojrzeć na historię niewolnictwa, tutaj trochę z innej perspektywy, ze względu na miasto, a z drugiej strony jest to historia początków emancypacji, gdzie Sara i jej siostra zaczynają działać na rzecz zwalczania niewolnictwa ale również na rzecz praw kobiet. Książka świetna, wciągająca, niepowtarzalna i naprawdę warta poznania.
Dla kogo:
- osób, które szukają dobrej książki dotyczącej niewolnictwa
- osób zainteresowanych początkiem emancypacji
- miłośników dobrej lektury
Trafiłam ostatnio na negatywną opinię tego tytułu, jednak do mnie fabuła przemawia i chętnie sięgnę jeśli tylko będę miała możliwość.
OdpowiedzUsuńTematyka jest rzeczywiście warta uwagi, sięgnij jeśli będziesz miała okazję.
UsuńLubię czytać o książkach dotyczących problemu niewolnictwa :) tej jeszcze nie czytałam, nadrobię to :)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury, warto :)
UsuńZazwyczaj nie czytuje książek tego typu, ale moja znajoma akurat podarowała mi ''Czarne skrzydła'' w prezencie, więc jednak postanowiłam je przeczytać. Mam nadzieję, że przypadną mi do gustu.
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję :) Życzę udanej lektury.
UsuńZarówno "Czarne skrzydła", jak i "Dom służących" bardzo mnie ciekawią. To zdecydowanie moja tematyka.
OdpowiedzUsuńOd siebie polecam "Suchą, sierpniową trawę".
Ten tytuł też posiadam, niedługo się z nim zmierzę :)
Usuń"Czarne skrzydła" czekają na mnie na półce. Zamierzam niebawem przeczytać tą książkę. Mam nadzieję że i mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba, udanej lektury :)
UsuńTo jedna z tych książek, które ciekawią mnie ogromnie i muszę w tym roku przeczytać!
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz miała okazję, sięgnij bo warto.
UsuńOstatnio rzeczywiście sporo takich powieści pojawiło się na naszym rynku, ale uważam, że to bardzo dobrze. Recenzowana przez Ciebie książka jest także na mojej liście i mam nadzieję, że niedługo ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńUdanej lektury w takim razie, mam nadzieję, że nie będziesz musiała długo czekać na jej lekturę :)
UsuńCzytałam 'Sekretne życie pszczół' tej pisarki i bardzo ciepło wspominam tę książkę. Więc po "Czarne skrzydła" na pewno sięgnę, choć jeszcze nie wiem kiedy. :)
OdpowiedzUsuńJeśli nadarzy się okazja, sięgnij bo warto. Ja z kolei na pewno przeczytam "Sekretne życie pszczół" o który trochę słyszałam.
UsuńTematyka niewolnictwa- warto by przeczytać kolejną o tym książkę, jestem też ciekawa sylwetek bohaterek.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twojej opinii po przeczytaniu tej książki :)
UsuńTo w ogólnym rozrachunku którą książkę poleciłabyś do przeczytania jako pierwszą, bo zarówno "Dom służących", jak i "Czarne skrzydła" grzeją się na półce?
OdpowiedzUsuńOsobiście trochę lepiej oceniam "Dom służących". Pytanie czy chcesz sięgnąć po książkę trochę lepszą czy ciut słabszą :) Chyba jednak po "Dom służących" powinnaś sięgnąć najpierw.
UsuńPrzyznam, że nie spotkałam się jeszcze ze stwierdzeniem że Sarah i Szelma kogoś irytowała :), jednak bardzo ciekawie to z argumentowałaś.
OdpowiedzUsuńMoże podeszłam do tej książki ze zbyt wygórowanymi nadziejami i dlatego na niektóre kwestie w tej sposób patrzyłam :)
UsuńTo zdecydowanie moja tematyka. Na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńPolecam i życzę udanej lektury :)
UsuńPrzeczytam. :)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury w takim razie :)
UsuńDzięki Tobie chyba przeczytam Dom służących, skoro porównanie wychodzi na plus ;) A słyszałam o książce Służąca (wydana przez Świat książki)?
OdpowiedzUsuńNie słyszałam, ale już nadrabiam i z tego co czytam zapowiada się ciekawa lektura :) Dzięki, na pewno przeczytam.
UsuńGenialna była pierwsza powieść autorki "Sekretne życie pszczół". Bardzo mi się podobała i cieszę się, że będę mogła przeczytać kolejną, równie udaną powieść Kidd :)
Usuń