Zagadki przeszłości potrafią sprawić, że miast myśleć o przyszłości, ciągle spoglądamy wstecz. Tajemnice, nierozwiązane zagadki potrafią męczyć całe życie, czasami przez wiele pokoleń. "List z powstania" odkryłam przypadkowo, odwiedzając stoisko wydawnictwa Filia na Targach. Piękna okładka, jedna z wielu tam obecnych, ale również tematyka sprawiły, że nie mogłam bez niej odejść. Powstanie Warszawskie. Ten tragiczny okres, kiedy ginęło mężnie wiele osób, a kwiat warszawskiej młodzieży został skrzywdzony na resztę życia, przez śmierć, albo traumatyczne wspomnienia, w jakiś magiczny sposób mnie do siebie przyciąga. Wystarczy, że książka w jakiś sposób nawiązuje do Powstania a na pewno się nią zainteresuje. Czytanie sprawia mi jednocześnie ból jak i radość.
Kiedy wojna się kończy, Polacy w końcu mogą odetchnąć, są radośni i szczęśliwi. Julia ma dziesięć lat, kiedy koszmar wojny się kończy, jednak dla niej nie skończy się on nigdy. Dziewczyna w czasie Powstania Warszawskiego straciła rodziców i starszą siostrę. Wszyscy są przekonani, że cała trójka nie żyje, ale ciała Hanki, siostry Julki nigdy nie odnaleziono. Dziewczyna tuła się po sierocińcach, potem trafia do ciotki, która zabiera ją do Gdańska, jednak nadal czeka i nie traci nadziei. Jej siostra musi żyć, skoro jej nie znaleźli, a jeśli żyje to w końcu po nią przyjdzie. Z czasem Julia zaczyna szukać rozwiązania dla tajemniczego zniknięcia siostry. Staje się to jej obsesją przez całe życie. Razem z nią trwa w poszukiwaniach jej mąż i córka, Marianna. Jednak czasy socjalistycznej Polski nie są najbezpieczniejsze, żeby rozgrzebywać stare dzieje, szczególnie te dotyczące Powstania. Czy o przeszłości można zapomnieć i iść do przed siebie?
"Po roku odnalazła ją tam (w sierocińcu- przyp. blog.) stryjenka - ciotka Zosia - i po urzędniczych bojach zabrała do siebie. Na Ziemie Odzyskane. Do Gdańska, gdzie jak wielu innych wyruszyła zaraz po wojnie w poszukiwaniu szczęścia i nowego miejsca do życia. Dopiero od niej Julka dowiedziała się wszystkiego. Wszystkiego, co stryjenka sama wiedziała. Że cała Warszawa to teraz ruiny i zgliszcza, podobnie jak i dom, który spłonął pod koniec powstania, tak że została po nim tylko kupa wypalonych cegieł. Że jej rodziców zabili Niemcy. Że znaleziono w gruzach ich... zwęglowe szczątki. Ciotka nie określiła tego w ten sposób, ale Julia zrozumiała. Zrozumiała też, że jest sierotą - gdyż do tej pory nie dopuszczała do siebie tej myśli."
Historia w tej książce zaczyna się w ostatnim dniu Powstania, które skazane jest już na porażkę, a kończy współcześnie. Przez wszystkie te lata poznajemy życie Julii, jej sieroctwo, niemożność pogodzenia się ze stratą, wiarę w to, że siostra ją odnajdzie, a później próbę odkrycia prawdy, która powoli zmienia się w obsesje. Nie potrafiła zapomnieć o przeszłości i z czasem wciągnęła w to swoją córkę - Mariannę. Dziewczyna była kropla, w krople podobna do swojej zaginionej ciotki, co potęgowało chęć wyjaśnienia sprawy. Narracja książki powierzona została właśnie Mariannie, która najpierw opisuje losy swojej matki, a potem przechodzi o bieżących wydarzeń.
Ta historia mogłaby być poszukiwaniem złudnych nadziei, trzymaniem się czegoś, co nie istnieje. Rodzina Juli zginęła w Postaniu, zabili ich Niemcy i na tym ta historia sie kończy. Jednak autorka nie dała tak prostego rozwiązania. Prolog pokazuje zupełnie inną śmierć rodziców dziewczyny, z rąk osoby, którą znali. Czy prawda o ich śmierci i odkrycie prawdziwej historii Hanki jest możliwa po tylu latach? Czy w czasie, kiedy powstańców prześladowano można wszcząć poszukiwania? Wokół rodziny Julii zaczynają dziać się dziwne i tajemnicze rzeczy, które powodują, że kobieta zaczyna się bać. Marianna również nie ma spokojnego życia.
Ta książka łączy w sobie dwa gatunki - kryminał oraz powieść obyczajowa. Kryminał - gdzie poszukiwany jest morderca. Nie jest to jednak klasyczny kryminał, tajemnicza zagadka śmierci rodziców bohaterki, zaginięcia siostry w końcu zostanie rozwiązana, choć wydaje się to trochę przez autorkę nagrane. Nie wiem, czy po tylu latach możliwe jest odkrycie takich zagadek przeszłości. Powieść obyczajowa - przedstawia życie w świecie powojennym, czasach komuny, początkach lat dziewięćdziesiątych i w naszym stuleciu. Życie ciężkie, męczące i wiecznie spoglądające w przeszłość. Ta książka może mieć również zaczątki powieści psychologicznej - jak trauma z dzieciństwa potrafi wpłynąć na człowieka i zniszczyć mu życie.
Czytało mi się bardzo dobrze, książka zaskoczyła mnie parokrotnie, na początku i na końcu byłam nią szczerze zainteresowana. Był jednak taki moment, kiedy ciężko mi się czytało. Nie wynika to z winy autorki, czy wydarzeń. Szarość życia lat osiemdziesiątych, monotonia, brak perspektyw, ciągłe czepianie się przeszłości i powoli rodzące się coraz większe zagrożenie sprawiły, że miałam problem z tą częścią historii. Jednak autorka wynagrodziła mi to pod koniec, kiedy historia się wyjaśnia. Czytelnik może podejrzewać, kto stał za morderstwami, choć siła, z jaką tkwił w swojej manii prześladowczej może przerażać. Żałuję, że autorka zakończyła książkę w takim miejscu, gdyby napisała parę stron więcej... naprawdę byłam ciekawa tego spotkania.
"List z powstania" to książka godna uwagi, wciągająca, pozwalająca zastanowić się nad życiem i motywami ludzkich zachowań. Nie spotkałam się wcześniej z twórczością autorki, po lekturze tego tytułu myślę, że warto ją poznać i na pewno poszukam innych jej książek. Was zachęcam do lektury "Listu z powstania".
Dla kogo:
- osób zainteresowanych Powstaniem Warszawskim i tajemnicami z nim związanymi
- osób, które ciekawe są zagadek rodzinnych i ich rozwiązywania
- osób, które lubią czytać o czasach komunistycznych i życiu w Polsce w tym czasie