- Autor: Alsterdal Tove
- Tytuł: Grobowiec z ciszy
- Tytuł oryginalny: I tystnaden begravd
- Seria: -
- Tłumaczenie: Mariusz Kalinowski
- Wydawnictwo: Akurat
- Liczba stron: 495
- Premiera: 24 września 2014
- Gatunek: kryminał
W wielu naszych rodzinach pojawiają się tajemnice i nierozwiązane sprawy. Często nasze pokolenie nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że w mrokach przeszłości jest coś do odkrycia. Co by się jednak stało, gdyby rąbek tajemnicy został ujawniony? Czy wiedzeni ciekawością i chęcią poznania prawdy postawilibyśmy wszystko na jedną kartę, próbując połączyć ze sobą kawałki układanki i odtworzyć wydarzenia z przeszłości?
Katerine, jako młoda dziewczyna, nastolatka jeszcze, wyprowadziła się aż do Londynu, chcąc podświadomie uciec z domu jak najdalej. Po latach wraca do Szwecji, do Sztokholmu, aby spotkać się z matką. Kobieta jest bardzo stara, schorowana i właściwie żyje bardziej jak warzywo niż normalny człowiek. Spokój znajduje u domu opieki, tymczasem córka porządkując jej mieszkanie i przeglądając korespondencję znajduje dziwne, niezrozumiałe listy. Wielokrotnie pojawiają się tam propozycje wykupu domu, gdzieś na dalekiej północy, już za kołem polarnym. Katerine jest zbita z tropu, przecież matka nigdy nie miała domu, ba, nigdy nie mówiła skąd tak naprawdę pochodzi. Dziewczyna była przekonana, że to Sztohkolm jest jej rodzinnym miastem. Bohaterka jedzie do małej wsi gdzieś na końcu świata, chcąc zrozumieć, dlaczego kupujący proponuje taką cenę i mimowolnie zaczyna odkrywać zagadki przeszłości swoje i swojej rodziny.
Książka opisywana jest jako kryminał z wątkiem sagi rodzinnej. Wydaje mi się, że jest to saga rodzinna z wątkiem kryminału. Zabójstwo gdzieś tam jest, ale pojawia się w tle, biegnie jakby drugim torem i nie do końca jest nawet związane główną historią opisywaną w książce. Owszem zbiega się w czasie z przybyciem kobiety do Kivikangas, ale rozwiązanie i połączenie tych dwóch wątków znajdziemy na końcu. Czy to źle? Dla mnie nie bardzo. Sięgnęłam po ten tytuł ze względu na tę "sagę rodzinną" i pod tym względem nie zawiodłam się. Jeśli jednak ktoś szuka pełnoprawnego kryminału to w tym wypadku możę się zawieść.
Katerine powoli odnajduje swoje korzenie, poznaje ludzi, którzy doskonale znali jej babcię, znają historię jej rodziny. Niektóre jednak wątki musi odkryć sama i w tym celu jedzie również do Rosji, aby odkryć szokującą prawdę.
Czytając ten tytuł przenosi się w miejsce zimne, mroźne, trochę zapomniane przez resztę świata, a jednak potrafiące przyciągać. Ludzie są tutaj zupełnie inni, niż w tym zabieganym świecie. Każdy wie wszystko o wszystkich, w tak małej społeczności nie jest to trudne.
"Powinien pan wiedzieć dwie rzeczy - powiedziała - nigdy się nie odmawia, kiedy ktoś zaprasza na kawę. A po drugie, musi pan znaleźć dobrą odpowiedź na pytanie: czyjś ty? Bo o to tutaj pytają. Nie kim pan jest czy gdzie pan mieszka, tylko czyj pan jest"
Razem z bohaterką poznajemy wieś, jej mieszkańców, ich życie, powiązania, nadzieje i zwykłe życie. Z rozmów powoli wyłania się obraz jej rodziny, babki samotnie wychowującą matkę, która bardzo szybko uciekła do Sztohkolmu, jakieś pogłoski, plotki kto może być jej dziadkiem. Kobieta coraz mocniej chce odkryć tajemnicę, która powinna ujrzeć światło dzienne. I choć przyjechała tylko obejrzeć stary dom, odkrywa tu kawałek siebie. Jej poszukiwania dziwnym trafem łączą się z pewnym mężczyzną, który szybko i po cichu wyjeźdza z Petersburga. W jakich okolicznościach się spotkają, to już musicie odkryć sami.
Jest również wątek zamordowanego starego człowieka - dziwaka, który mieszkał samotnie w zabudowaniach gospodarczych zamiast w domu. Ktoś widział samochód na rosyjskich numerach oddalający się pośpiesznie. Co wspólnego miał on z tym zabójstwem? Tę sprawę próbuje wyjaśnić stary policjant, już dawno na emeryturze, który chciałby odkryć prawdę. Nie przyniesie mu jednak ona ukojenia.
Autorka bardzo dobrze nakreśliła charakterystykę głównych postaci. Narracja jest trzecioosobowa i wielokrotnie punkt widzenia zmienia się skacząc między Katerine, starym policjantem i rosyjskim uciekinierem. Najwięcej czasu dostaje dla siebie Katerine, jednak z czasem wszystkie trzy wątki w pewien sposób są połączą. Pojawia się również motyw wyjazdów Szwedów do sowieckiej Rosji, jeszcze przed II wojną, stalinowskiego terroru ale i nadziei na lepszą przyszłość.
To kawał dobrej literatury, którą czyta się z zapartym tchem chcąc razem z główną bohaterką odkryć prawdę o swojej przeszłości. Klimaty mroźnej i nieprzyjaznej Szwecji przyciągają do siebie.
Dla kogo:
- miłośnicy Szewcji, nieodkrytych zagadek, poszukiwania tożsamości
- osoby lubiące elementy kryminalne, jako wątki poboczne
- miłośnicy wydarzeń, które rozgrywają się w mroźnych, zimowych klimatach.
Za egzemplarz bardzo dziękuję:
W wielu naszych rodzinach pojawiają się tajemnice i nierozwiązane sprawy. Często nasze pokolenie nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że w mrokach przeszłości jest coś do odkrycia. Co by się jednak stało, gdyby rąbek tajemnicy został ujawniony? Czy wiedzeni ciekawością i chęcią poznania prawdy postawilibyśmy wszystko na jedną kartę, próbując połączyć ze sobą kawałki układanki i odtworzyć wydarzenia z przeszłości?
Katerine, jako młoda dziewczyna, nastolatka jeszcze, wyprowadziła się aż do Londynu, chcąc podświadomie uciec z domu jak najdalej. Po latach wraca do Szwecji, do Sztokholmu, aby spotkać się z matką. Kobieta jest bardzo stara, schorowana i właściwie żyje bardziej jak warzywo niż normalny człowiek. Spokój znajduje u domu opieki, tymczasem córka porządkując jej mieszkanie i przeglądając korespondencję znajduje dziwne, niezrozumiałe listy. Wielokrotnie pojawiają się tam propozycje wykupu domu, gdzieś na dalekiej północy, już za kołem polarnym. Katerine jest zbita z tropu, przecież matka nigdy nie miała domu, ba, nigdy nie mówiła skąd tak naprawdę pochodzi. Dziewczyna była przekonana, że to Sztohkolm jest jej rodzinnym miastem. Bohaterka jedzie do małej wsi gdzieś na końcu świata, chcąc zrozumieć, dlaczego kupujący proponuje taką cenę i mimowolnie zaczyna odkrywać zagadki przeszłości swoje i swojej rodziny.
Książka opisywana jest jako kryminał z wątkiem sagi rodzinnej. Wydaje mi się, że jest to saga rodzinna z wątkiem kryminału. Zabójstwo gdzieś tam jest, ale pojawia się w tle, biegnie jakby drugim torem i nie do końca jest nawet związane główną historią opisywaną w książce. Owszem zbiega się w czasie z przybyciem kobiety do Kivikangas, ale rozwiązanie i połączenie tych dwóch wątków znajdziemy na końcu. Czy to źle? Dla mnie nie bardzo. Sięgnęłam po ten tytuł ze względu na tę "sagę rodzinną" i pod tym względem nie zawiodłam się. Jeśli jednak ktoś szuka pełnoprawnego kryminału to w tym wypadku możę się zawieść.
Katerine powoli odnajduje swoje korzenie, poznaje ludzi, którzy doskonale znali jej babcię, znają historię jej rodziny. Niektóre jednak wątki musi odkryć sama i w tym celu jedzie również do Rosji, aby odkryć szokującą prawdę.
Czytając ten tytuł przenosi się w miejsce zimne, mroźne, trochę zapomniane przez resztę świata, a jednak potrafiące przyciągać. Ludzie są tutaj zupełnie inni, niż w tym zabieganym świecie. Każdy wie wszystko o wszystkich, w tak małej społeczności nie jest to trudne.
"Powinien pan wiedzieć dwie rzeczy - powiedziała - nigdy się nie odmawia, kiedy ktoś zaprasza na kawę. A po drugie, musi pan znaleźć dobrą odpowiedź na pytanie: czyjś ty? Bo o to tutaj pytają. Nie kim pan jest czy gdzie pan mieszka, tylko czyj pan jest"
Razem z bohaterką poznajemy wieś, jej mieszkańców, ich życie, powiązania, nadzieje i zwykłe życie. Z rozmów powoli wyłania się obraz jej rodziny, babki samotnie wychowującą matkę, która bardzo szybko uciekła do Sztohkolmu, jakieś pogłoski, plotki kto może być jej dziadkiem. Kobieta coraz mocniej chce odkryć tajemnicę, która powinna ujrzeć światło dzienne. I choć przyjechała tylko obejrzeć stary dom, odkrywa tu kawałek siebie. Jej poszukiwania dziwnym trafem łączą się z pewnym mężczyzną, który szybko i po cichu wyjeźdza z Petersburga. W jakich okolicznościach się spotkają, to już musicie odkryć sami.
Jest również wątek zamordowanego starego człowieka - dziwaka, który mieszkał samotnie w zabudowaniach gospodarczych zamiast w domu. Ktoś widział samochód na rosyjskich numerach oddalający się pośpiesznie. Co wspólnego miał on z tym zabójstwem? Tę sprawę próbuje wyjaśnić stary policjant, już dawno na emeryturze, który chciałby odkryć prawdę. Nie przyniesie mu jednak ona ukojenia.
Autorka bardzo dobrze nakreśliła charakterystykę głównych postaci. Narracja jest trzecioosobowa i wielokrotnie punkt widzenia zmienia się skacząc między Katerine, starym policjantem i rosyjskim uciekinierem. Najwięcej czasu dostaje dla siebie Katerine, jednak z czasem wszystkie trzy wątki w pewien sposób są połączą. Pojawia się również motyw wyjazdów Szwedów do sowieckiej Rosji, jeszcze przed II wojną, stalinowskiego terroru ale i nadziei na lepszą przyszłość.
To kawał dobrej literatury, którą czyta się z zapartym tchem chcąc razem z główną bohaterką odkryć prawdę o swojej przeszłości. Klimaty mroźnej i nieprzyjaznej Szwecji przyciągają do siebie.
Dla kogo:
- miłośnicy Szewcji, nieodkrytych zagadek, poszukiwania tożsamości
- osoby lubiące elementy kryminalne, jako wątki poboczne
- miłośnicy wydarzeń, które rozgrywają się w mroźnych, zimowych klimatach.