- Autor: Gromyko Olga
- Tytuł: Wierni wrogowie
- Tytuł oryginalny: Верные враги
- Tłumaczenie: Marina Makarevskaya
- Wydawnictwo: Papierowy księżyc
- Liczba stron: 645
- Premiera: 12 maja 2014
- Gatunek: fantastyka
Wiatr wieje w oczy, lodowe igiełki wbijają się w ciało, śnieg utrudnia ucieczkę. Na ziemi wyraźnie odciskają się ślady wilczych łap. Gdzieś z tyłu czai się niebezpieczeństwo. Uciec albo zginąć z ręki śmiertelnego wroga, który nie będzie miał litości. Durna, musiałam dziś zapomnieć o wszelkich środkach ostrożności. Przecież nie wytłumaczę przeciwnikowi, że tylko od tak zmieniam się w wilka, ale grzeczna ze mnie psinka, a nie żadna pomroka. Mag najpierw zada cios, a potem może wysłucha. Oddech coraz bardziej się urywa, ślady łap połyskują szkarłatem. I już nie widzę mrocznej postaci wyłaniającej się z zadymki...*
****
Są takie książki, od których nie chcę się oderwać. Książki, które czym są grubsze, tym bardziej się ciesze biorąc je do ręki. A po przeczytaniu ostatniej strony biegnę do komputera, żeby doszukać się wszelkich informacji o ewentualnych kontynuacjach. Do tego grona należą właśnie "Wierni wrogowie". Pisałam już wcześniej, ze po książki Olgi Gromyko sięgam z zamkniętymi oczami, wiedząc, że autorka nie jest w stanie zaskoczyć mnie kiepską książką. Tam było i tym razem, połknęłam 650 stron przygód Szeleny, czytając je z uśmiechem na ustach, niedowierzaniem, czasami lękiem, ale przede wszystkim wielką przyjemnością.
Jak stworzyć najlepszą "drużynę"? Oczywiście zestawiając ze sobą największych wrogów. Obok Szeleny, wilkołaczki, i jednocześnie narratorki "Wiernych wrogów", pojawia się Weres, wygnany mag-nekromanta, który poluje na nią od dawna, jego niezaradny uczeń, młody smok i półelfie dziecko. Ta gromada postaci, które w naturalnych warunkach nie spotyka się przy szklanicy grogu, dziwnym zbiegiem okoliczności odkrywa razem spisek, który może doprowadzić do zniszczenia w miarę harmonijnego świata. Radzi, nieradzi wspólnymi siłami próbują odkryć przyczynę problemu po drodze próbując przekonać do siebie driady, elfy, krasnoludy i trolle, a jednocześnie nie pozabijać się wzajemnie.
"-Weres, czy ja ci kiedyś mówiłam, że jesteś bezczelnym, pełnym wyższości typem nie do zniesienia?- Ze dwadzieścia razy. Ale jeśli sprawia ci to przyjemność, możesz powtórzyć jeszcze raz, chętnie posłucham!"
Autorka, znana niektórym czytelnikom z serii o przygodach Wolhy Rednej, z powrotem przenosi nas do świata Belorii, cofając się jednak wiele lat, a może nawet stuleci wstecz. Świat przypomina średniowiecze, opanowane przez liczne rasy rozumne. Autorka inspiruje się klasycznymi dziełami fantasy, pojawiają się więc elfy, krasnoludy, trolle, smoki, czarodzieje, wilkołaki (czy te ostatnie z klasycznej fantasty pochodzą nie jestem pewna). Wydaje się Wam to wtórne? Zapewniam Was, że sposób prezentacji tematu spowoduje, że nie pomyślicie w ten sposób. W książce Gromyko od pierwszej strony akcja jest wartka i wciągająca. Nie pozwala nawet na chwilę oddechu, co i rusz zapewniając czytelnikowi różne rozrywki. Bohaterowie również nie sprawią nam zawodu, każdy z nich to bardzo indywidualna postać, która da się lubić. Uczestnicy tej historii mają na sumieniu różne grzeszki, czasem nieciekawą przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć.
"-Słuchaj, piękna i mądra istoto. - Nie wytrzymałam. - A powiedz mi, dlaczego w swojej majestatycznej postaci kradniesz chłopom owce jak zwykły kundel?-Ja? Kradnę?! Przecież oni sami się cieszą, gdy mają okazję mnie poczęstować! W odróżnieniu od niektórych jestem istotą świętą i szlachetną, w starych czasach w ogóle nas czczono i ofiarowano dziewice!- Wydaje ci się, że chłopi z wrzaskami biegnący śladem smoka sławią go i życzą samczego? Zresztą, na brak dziewic to ty i teraz nie narzekasz!Obrażony Mrok odwrócił się do Weresa, ale nie doczekał się współczucia, ani wsparcia."
Największy atut tej książki, który nie pozwoli tytułowi zniknąć wśród wielu innych o podobnej tematyce? Język. I to w wielu jego aspektach. Przede wszystkim jest on dopracowany w każdym wariancie. Każda rasa ma specyficzny sposób wysławiania się i to we wspólnej mowie (bo wiadomo, że w elfim czy krasnoludzim się nie dogadamy). A już trolli bije inne języki na głowę. Przykładowo? "Te, chwybo... (...) Powiedz temu swojemu wyggatemu dachrabowi, żeby zostawił naszego dziadka w spokoju!" Świetnym wyjściem są również niektóre przypisy, pochodzące z... prac magów: "Fałszywy wilkołak - człowiek, który nie urodził się wilkołakiem a został nim na skutek rzuconego przekleństwa albo świadomej zmiany postaci maga (często nieodwracalnie) Patrz: Podręcznik wiedzy nienaturalnej pod redakcją K.D. Perłowa 7 rok" Co jednak najbardziej mi się podobało, to ciągłe docinki słowne bohaterów. Wielokrotnie przy dialogach uśmiechałam się pod nosem z niedowierzaniem ale i podziwem. Skoro nie możemy ze sobą walczyć prawdziwie, to przynajmniej pobawmy się w walki słowne.
"- Czy wielki elfi mag raczy wypić tę czaszę wina w towarzystwie tego tu kompletnie bezużytecznego ludzkiego kuglarza? Morriel spojrzał na podarek jak legionista na pchłę i ze wstrętem dwoma palcami złapał naczynie za kryształową nóżkę.- Śmiertelniku, chyba wyświadczę ci ten honor. Weres odrzucił do tyłu głowę, z rozleniwieniem podziwiając jego niezłomną i pełną wyższości twarz, po czym zarówno mag jak i czarodziej zarżeli jak dwa konie, a elf z westchnieniem ulgi padł na sąsiednie krzesło."
Myślicie, że zaprezentuję Wam jakieś wady tej pozycji? No i macie racje... nie zaprezentuje ;) To jedna z tych książek, które jak dla mnie wad nie mają. I dlatego z czystym sumieniem polecę ją przede wszystkim wielbicielom twórczości Gromyko, wszystkim fanom dobrego fantasy, fantastyki ogólnie, ale również osobom, które rzadko sięgają po ten gatunek. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, w większym lub mniejszym stopniu.
Wiatr wieje w oczy, lodowe igiełki wbijają się w ciało, śnieg utrudnia ucieczkę. Na ziemi wyraźnie odciskają się ślady wilczych łap. Gdzieś z tyłu czai się niebezpieczeństwo. Uciec albo zginąć z ręki śmiertelnego wroga, który nie będzie miał litości. Durna, musiałam dziś zapomnieć o wszelkich środkach ostrożności. Przecież nie wytłumaczę przeciwnikowi, że tylko od tak zmieniam się w wilka, ale grzeczna ze mnie psinka, a nie żadna pomroka. Mag najpierw zada cios, a potem może wysłucha. Oddech coraz bardziej się urywa, ślady łap połyskują szkarłatem. I już nie widzę mrocznej postaci wyłaniającej się z zadymki...*
****
Są takie książki, od których nie chcę się oderwać. Książki, które czym są grubsze, tym bardziej się ciesze biorąc je do ręki. A po przeczytaniu ostatniej strony biegnę do komputera, żeby doszukać się wszelkich informacji o ewentualnych kontynuacjach. Do tego grona należą właśnie "Wierni wrogowie". Pisałam już wcześniej, ze po książki Olgi Gromyko sięgam z zamkniętymi oczami, wiedząc, że autorka nie jest w stanie zaskoczyć mnie kiepską książką. Tam było i tym razem, połknęłam 650 stron przygód Szeleny, czytając je z uśmiechem na ustach, niedowierzaniem, czasami lękiem, ale przede wszystkim wielką przyjemnością.
Jak stworzyć najlepszą "drużynę"? Oczywiście zestawiając ze sobą największych wrogów. Obok Szeleny, wilkołaczki, i jednocześnie narratorki "Wiernych wrogów", pojawia się Weres, wygnany mag-nekromanta, który poluje na nią od dawna, jego niezaradny uczeń, młody smok i półelfie dziecko. Ta gromada postaci, które w naturalnych warunkach nie spotyka się przy szklanicy grogu, dziwnym zbiegiem okoliczności odkrywa razem spisek, który może doprowadzić do zniszczenia w miarę harmonijnego świata. Radzi, nieradzi wspólnymi siłami próbują odkryć przyczynę problemu po drodze próbując przekonać do siebie driady, elfy, krasnoludy i trolle, a jednocześnie nie pozabijać się wzajemnie.
"-Weres, czy ja ci kiedyś mówiłam, że jesteś bezczelnym, pełnym wyższości typem nie do zniesienia?- Ze dwadzieścia razy. Ale jeśli sprawia ci to przyjemność, możesz powtórzyć jeszcze raz, chętnie posłucham!"
Autorka, znana niektórym czytelnikom z serii o przygodach Wolhy Rednej, z powrotem przenosi nas do świata Belorii, cofając się jednak wiele lat, a może nawet stuleci wstecz. Świat przypomina średniowiecze, opanowane przez liczne rasy rozumne. Autorka inspiruje się klasycznymi dziełami fantasy, pojawiają się więc elfy, krasnoludy, trolle, smoki, czarodzieje, wilkołaki (czy te ostatnie z klasycznej fantasty pochodzą nie jestem pewna). Wydaje się Wam to wtórne? Zapewniam Was, że sposób prezentacji tematu spowoduje, że nie pomyślicie w ten sposób. W książce Gromyko od pierwszej strony akcja jest wartka i wciągająca. Nie pozwala nawet na chwilę oddechu, co i rusz zapewniając czytelnikowi różne rozrywki. Bohaterowie również nie sprawią nam zawodu, każdy z nich to bardzo indywidualna postać, która da się lubić. Uczestnicy tej historii mają na sumieniu różne grzeszki, czasem nieciekawą przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć.
"-Słuchaj, piękna i mądra istoto. - Nie wytrzymałam. - A powiedz mi, dlaczego w swojej majestatycznej postaci kradniesz chłopom owce jak zwykły kundel?-Ja? Kradnę?! Przecież oni sami się cieszą, gdy mają okazję mnie poczęstować! W odróżnieniu od niektórych jestem istotą świętą i szlachetną, w starych czasach w ogóle nas czczono i ofiarowano dziewice!- Wydaje ci się, że chłopi z wrzaskami biegnący śladem smoka sławią go i życzą samczego? Zresztą, na brak dziewic to ty i teraz nie narzekasz!Obrażony Mrok odwrócił się do Weresa, ale nie doczekał się współczucia, ani wsparcia."
Największy atut tej książki, który nie pozwoli tytułowi zniknąć wśród wielu innych o podobnej tematyce? Język. I to w wielu jego aspektach. Przede wszystkim jest on dopracowany w każdym wariancie. Każda rasa ma specyficzny sposób wysławiania się i to we wspólnej mowie (bo wiadomo, że w elfim czy krasnoludzim się nie dogadamy). A już trolli bije inne języki na głowę. Przykładowo? "Te, chwybo... (...) Powiedz temu swojemu wyggatemu dachrabowi, żeby zostawił naszego dziadka w spokoju!" Świetnym wyjściem są również niektóre przypisy, pochodzące z... prac magów: "Fałszywy wilkołak - człowiek, który nie urodził się wilkołakiem a został nim na skutek rzuconego przekleństwa albo świadomej zmiany postaci maga (często nieodwracalnie) Patrz: Podręcznik wiedzy nienaturalnej pod redakcją K.D. Perłowa 7 rok" Co jednak najbardziej mi się podobało, to ciągłe docinki słowne bohaterów. Wielokrotnie przy dialogach uśmiechałam się pod nosem z niedowierzaniem ale i podziwem. Skoro nie możemy ze sobą walczyć prawdziwie, to przynajmniej pobawmy się w walki słowne.
"- Czy wielki elfi mag raczy wypić tę czaszę wina w towarzystwie tego tu kompletnie bezużytecznego ludzkiego kuglarza? Morriel spojrzał na podarek jak legionista na pchłę i ze wstrętem dwoma palcami złapał naczynie za kryształową nóżkę.- Śmiertelniku, chyba wyświadczę ci ten honor. Weres odrzucił do tyłu głowę, z rozleniwieniem podziwiając jego niezłomną i pełną wyższości twarz, po czym zarówno mag jak i czarodziej zarżeli jak dwa konie, a elf z westchnieniem ulgi padł na sąsiednie krzesło."
Myślicie, że zaprezentuję Wam jakieś wady tej pozycji? No i macie racje... nie zaprezentuje ;) To jedna z tych książek, które jak dla mnie wad nie mają. I dlatego z czystym sumieniem polecę ją przede wszystkim wielbicielom twórczości Gromyko, wszystkim fanom dobrego fantasy, fantastyki ogólnie, ale również osobom, które rzadko sięgają po ten gatunek. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, w większym lub mniejszym stopniu.
Ja bardzo rzadko sięgam po fantastykę, ale skoro twierdzisz, że mimo to doskonale odnajdę się w w fabule "Wierni wrogowie" to być może zaryzykuje, ale jeszcze się zastanowię, bo nie chce podejmować decyzji pod wpływem chwili.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to ten typ książki, która może się spodobać każdemu. Ale oczywiście zastanów się, nic na siłę :)
UsuńZastanowię się i to intensywnie, bowiem ostatnio znów mam ''fazę'' na fantastykę :)
UsuńKolejna książka, po którą prawdopodobnie sięgnę, jak przeczytam dzięki Twoim recenzjom ;)
OdpowiedzUsuńCiesze się, ze mogę Ci w ten sposób pomóc :)
UsuńNiemożliwe, nie ma wad? Już dawno namierzałam książkę tej autorki, ale przyspieszyłaś moje zamiary sięgnięcia po nią ;)
OdpowiedzUsuńGłowy uciąć sobie nie dam, że wad nie znajdziesz ;) Ale jak dla mnie nie ma. Wydaje mi się, że nie zawiedziesz się na tej książce.
UsuńAjjj chętnie bym ją poznała bliżej <3
OdpowiedzUsuńSpróbuj w takim razie po nią sięgnąć, jeśli nadarzy się okazja :)
UsuńNie słyszałam o tej książce, a widzę, że to coś co może mi się bardzo spodobać. Będę mieć ten tytuł na uwadze :)
OdpowiedzUsuńJest to mało znana autorka a szkoda. Pisze świetnie :)
UsuńŚwietna ocena i pochlebna recenzja. Czytuję fantastykę a tą książką dzięki Tobie jestem zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że Cię nią zainteresowałam bo warto ;)
UsuńŚwietna książka. Nic dodać, nic ująć, tylko polecać :D
OdpowiedzUsuńFajnie się z kimś zgadzać w 100% :)
UsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale widzę, że pora to zmienić :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto poznać tą autorkę :)
UsuńFantastyka... eh ciągle podchodzę do niej ostrożnie, ale może kiedyś się przełamię.
OdpowiedzUsuńTen gatunek nie do każdego przemawia, zresztą jak każdy inny. Jeśli jednak będziesz chciała się do niego przekonać możesz sięgnąć po tą książkę :)
UsuńZ samej ciekawości do języka chętnie bym zajrzała:)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńCzekam ,aż bd w bibliotece;) Ostatnimi czasy z całych sił powstrzymuję się przed książkowymi zakupami. Nie mam już miejsc na półkach!!
OdpowiedzUsuńZnam ten ból. Jeśli jednak na nią trafisz to polecam.
UsuńPróbowałam przeczytać pierwszy tom Wolhy i drażnił mnie chaos w otoczeniu i języku. Zrobię drugie podejście :-)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że ta pozycja jest dojrzalsza i poważniejsza od przygód Wolhy.
UsuńKsiążka ta musi być naprawdę dobra! Twoja pozytywna ocena i zachęcająca recenzja mówią same za siebie... Kurcze ale mi zrobiłaś na nią ochotę! Na pewno będę tej pozycji szukać w księgarniach...Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie jest świetna. Polecam :D
UsuńO książce jak i o autorce nie słyszałam, ale twoja recenzja jak najbardziej zachęciła mnie do lektury! :) pozdrawiam, ksiazkowa-przystan.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTa autorka jest mało znana a szkoda. Całe szczęście mam możliwość trochę ją po promować :)
Usuńo jeju!! aż taka fantastyczna!? coś czuję, że muszę dać szansę pani Oldze! :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna :) Myślę, że jak dasz jej szansę to się nie zawiedziesz :)
UsuńAutorka, której nie znam. Ale wydawnictwo, które wydało tę książkę zalicza się od dłuższego czasu do moich ulubionych, zaufam więc tak Tobie jak i temu wydawcy :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, wydawnictwo ma nosa do autorów. Nie zawiedziemy Twojego zaufania :D
UsuńTy się szczerze zachwycasz autorką, a ja nawet o niej nie słyszałam:). Dlatego tym bardziej cieszę się z recenzji tej książki, dzięki której wiem, po czyje książki warto sięgać:)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że dzięki moim recenzjom coraz więcej osób poznaje autorów, których warto znać :)
UsuńRaczej nie ciągnie mnie do fantastyki. Wstyd się przyznać, ale poza Hobbitem nic nie czytałam z tego gatunku
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Rozumiem, każdy ma inny gust :)
UsuńUwielbiam takie historie, podobnie jak wydania Papierowego Księżyca, dlatego na pewno przeczytam tę magiczną opowieść.
OdpowiedzUsuńCiesze się, że udało mi się Cię zainteresować :)
UsuńPrzyjemnie i optymistycznie u ciebie :) Książkę, o dziwo, widziałam w księgarni w mojej mieścinie i bardzo mnie zainteresowała, szczególnie sposobem, w jaki została wydana (te wzroki u góry stronic..). Po twojej recenzji na pewno się skuszę i sobie ją kupię... Jeśli są elfy i takie teksty, jakie wypisałaś wyżej, skuszę się na pewno :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Skuś się bo warto. Na pewno się nie zawiedziesz na samej historii. Co do wydana to też bardzo m się podoba :D
UsuńKiedyś uwielbiałam fantastykę. Teraz niestety większości popularnych tytułów bym pewnie nawet nie doczytała. Ale taka dopracowana pozycja? Może się kiedyś skuszę :).
OdpowiedzUsuń