- Autor: Miszczuk Katarzyna Berenika
- Tytuł: Ja, diablica, Ja, anielica, Ja, potępiona
- Seria: Wiktoria Biankowska tom 1-3
- Wydawnictwo: W.A.B.
- Liczba e-stron (epub): 363, 352, 399
- Premiera: 6.11.2010, 28.09.2011, 11.2012
- Gatunek: fantastyka
Długo się zbierałam, żeby skończyć tą serię. Pierwszy tom czytałam zaraz po premierze. Na polskim rynku było jeszcze niewiele książek z tego nurtu, który powstał po sławetnym Zmierzchu. Był to krajowy powiew świeżości. Później tak wyszło, że za kolejne tomy się nie zabrałam. A teraz, kiedy chciałam skończyć trylogię uświadomiłam sobie duże luki, jeśli chodzi o treści pierwszej części. Dlatego postanowiłam przeczytać całość raz jeszcze. Każdą z tych książek inaczej odebrałam, były na różnym poziomie, dlatego chciałabym napisać parę słów o każdej z nich.
Ja, diablica:
Jak już wypominałam, czytałam tą książkę po raz drugi. Za pierwszym razem nie widziałam błędów, albo nie zwracałam na nie uwagi:
Wiktoria jest zwykłą, niezdarną, przeciętną dziewczyną (trochę oklepane, nie? ;) ). Studiuje, zakochała się w koledze z roku. I nagle wszystko się kończy. Zostaje zamordowana i trafia do Piekła, a tam staje się Diablicą. Teraz musi przekonywać dusze żeby przeszły na tą złą stronę. Żeby nie było nudno do towarzystwa ma przystojnego diabła Beletha oraz intryganta Azazela. Dowiaduje się też że może wracać na Ziemię i wieść prawie normalne życie u boku Piotrka.
I oczywiście wszystko zaczyna się komplikować. Parę błędów, brak informacji na temat własnej śmierci a potem intrygujące wiadomości na swój temat. Do tego jeden facet który kocha a drugi który jest kochany.
Kto by przypuszczał że Piekło to takie miłe miejsce, a wszyscy sławni ludzie własne tam się bawią. Bawią to bardzo odpowiednie słowo. Nikt nie musi pracować, pogoda zawsze piękna. Żyć nie umierać ;)
Na początku wydawało mi się to bardzo "zmierzchopodobne", szczególnie ze względu na postać głównej bohaterki. Jednak potem przekonałam się że odbiega od nurtu który się ostatnio rozwinął. Mimo wszystko lekka i przyjemna. Szybko tocząca się akcja i jej zwroty. Na wolny weekend jak znalazł.
Trochę żałuję że tak się skończyła, ale mam nadzieje, ze autorka w drugiej części jednak wpłynie na Wiktorie.*
Tym razem jednak liczne braki i nieścisłości przeszkadzały mi w przyjemności z lektury. Choć sam pomysł na książkę, oraz realia przedstawione przez pisarkę są ciekawe. Irytowała mnie główna bohaterka, która jest niesamowicie ufna, nie dopatruje się żadnych niewłaściwych zachowań. Trafiła w końcu do Piekła, które swoją sławę czemuś zawdzięcza, a Wiktoria momentami wierzy we wszystko jak małe dziecko. Nie mogłam pojąć jej uczuć do Piotrka. W momencie, kiedy zginęła, było to właściwie zauroczenie. Mimo to podświadomie robiła wszystko żeby z nim być, bo uważała, że to miłość jej życia. Nie przekonywało mnie to. Zdrobnienie jego imienia również zyskało moją irytację. Ostatnim minusem było zachowanie diabła Beletha. Bardzo często jego działania przypominały mi wygłupy nastolatka.
Jednak nie mam zamiaru tylko narzekać. "Ja, diablica" jest debiutem autorki i z pewnością z tego powodu można przymknąć oko, na niektóre mankamenty. Sama historia jest wciągająca. Świat przedstawiony przez autorkę również bardzo mi się podobał. Ciekawa byłam, jak potoczy się dalsze przygody bohaterów.
Ja, anielica:
Beleth, Azazel, Kleopatra i Śmierć znani z powieści Ja, diablica powracają! A to oznacza, że już nikt nie będzie się nudził.
W życiu Wiktorii ponownie zjawia się przystojny diabeł. Rozbija jej związek z Piotrem i ma nietypową prośbę - chce odzyskać swoje anielskie skrzydła. Czy dziewczynie uda się zwrócić złotookiemu Belethowi marzenia? Przed Wiktorią stają naprawdę trudne wybory - bo z jednej strony zabiegający o jej miłość śmiertelnik, a z drugiej... no właśnie, diabelnie przystojny upadły anioł. W dodatku akcja przeniesie się do nieba. A tam pojawią się kolejni bohaterowie - zabawne putta, podstępny Moroni, rodzice Wiktorii i oczywiście syn szefa, jeżdżący najnowszym maserati...
Nieprzyzwoicie zabawna książka o niebiańsko-piekielnej rzeczywistości. Do diabła - to trzeba przeczytać!
Ten tom odebrałam dwubiegunowo. Do połowy książki miałam totalną niechęć i zwątpienie. Denerwowali mnie wszyscy. Wiktoria - bo była głupia, ufna i przez to we wszystko ją wszyscy wkręcali. Piotrek - bo był wielką ciapą. Beleth - bo podobno kochał Wiktorię, a robił wszystko żeby ją stracić. Dodatkowo jego zachowanie często było szczeniackie (jak na wiekowego diabła). Anioły były poniżej krytyki. Arkadia mi się nie podobała. I chciałam to już skończyć.
Potem akcja zaczęła się poprawiać. Choć mam nadal mam sporo do zarzucenia, to w końcu autorka wszystko zaczęła prostować i wyjaśniać niektóre zachowania bohaterów, które według mnie były dziwne. Zaczęłam się wciągać.
Ta część przybliża Wyższą Arkadię, Anioły i dusze, które tam trafiły. Trochę więcej miejsca zajmują Lucyfer i Gabriel. Postacie te dopiero w kolejnym tomie da się naprawdę polubić, ale póki co warto zwrócić na nich uwagę.
"Ja, anielica" traktuje o przygodach Wiktorii w większości w Niebie, które jest miejscem wielu sprzeczności. Z jednej strony ludzie żyją w spokoju, radości i szczęściu, z drugiej pojawiają się Golemy, które są przerażającymi stworzeniami. Anioły są miłosierne, ale za złamanie rozkazu trafia się do więzienia.
Jeśli chodzi o sprawy uczuciowe, to trochę się zawiodłam na bohaterce. W pierwszym tomie robiła wszystko, żeby być z Piotrkiem, drugi tom również wyraźnie pokazuje, że dziewczyna nie zmieniła swoich uczuć. Beleth, choć robi wszystko, żeby się zbliżyć do Wiktorii skazany jest na porażkę. Nagle (ja nie widziałam powolnej zmiany), w ciągu jednej nocy bohaterka uświadamia sobie, że jednak Piotrek to tylko przyjaciel a tak naprawdę to pragnie tylko diabła. Było to trochę za bardzo naciągane.
Ja, potępiona:
Wiktoria Biankowska, była diablica i niedoszła anielica po raz trzeci wpada w kłopoty. Przypadkowo trafia do Tartaru, tuż po ujrzeniu białego krzyżyka na chodniku i ciężarówki z mrożonkami. A właśnie zaczęło jej się układać. Pokochała diabła Beletha, wyzbyła się boskich mocy, a jej przeciwnik Moroni został zamknięty w anielskim więzieniu. Ponadto diabeł Azazel nie planował niczego złego, zajęty romansem z królową Kleopatrą.
Czy teraz Wiktorii uda się wyjść z labiryntu i związać z Belethem?
Najlepsza część trylogii. Widać wyraźnie, że autorka wraz z kolejną książką rozwija swój warsztat. Nie stwarza również głupich sytuacji, powodowanych jeszcze głupszymi wyborami bohaterów. Wyjaśni się wiele spraw, które zastanawiały mnie od pierwszej części, a które teraz stały się logiczne i w sumie słuszne.
Bardzo ciekawymi postaciami są tu Lucyfer i Gabriel. Ich rozmowy, przekomarzanie się, rywalizacja i walka o status "najlepszego pracownika" to świetny pomysł. Ci dwaj bohaterowie stali się jednymi z moich ulubionych.
Wizja Tartaru, czyli ostatecznego miejsca potępionych była przygnębiająca a momentami nawet przerażająca.
Nie obyło się jednak bez zgrzytów - Wiktoria mnie irytowała uczuciowymi dylematami. Do końca zastanawiała się czy teraz nie czuje niczego do Piotrka. Z drugiej strony też parę jej wyborów było głupich - choćby ta ucieczka do Siedziby Szatana po wybuchu pierwszej bomby. Jednak patrząc na całokształt dziewczyna się wyrobiła. Zaczęła być fajną kobitką, trochę złośliwą, która wie co chce (w większości wypadków), inteligentną i seksowną. Bardzo podobał mi się też Beleth - w końcu odważył się poświęcić dla ukochanej.
Zakończenie dobre, ale właśnie czegoś takiego się spodziewałam - z gatunku "żyli długo i szczęśliwie"
Podsumowując całokształt, pomimo licznych chwil irytacji trzeba autorce przyznać, że miała dobry pomysł na cykl. To pani Miszczuk jako pierwsza na polskim rynku zaczęła pisać o ludziach, aniołach, diabłach w ten sposób, przedstawiając ich w lekko zabawny po ludzku (ja przynajmniej z inną tego typu literaturą wydaną wcześniej się nie spotkałam). Bohaterowie dają się lubić. Język autorki jest bardzo przystępny i lekki, a przez cały cykl przewija się dużo humoru, potyczek słownych.
Gdybym przeczytała tylko pierwszy tom byłabym zawiedziona. Autorka jednak wraz z każdą kolejną kartką pokazuje że dawne wybory, które wtedy wydawały się głupie, w przyszłości bardzo pozytywnie zaowocują. Więc tak naprawdę przeczytanie trzech części da całkowity obraz na tą serię.
Nie jest to seria, którą mogę polecić z czystym sumieniem. Jeśli ktoś po nią sięgnie - z chęcią porównam wrażenia. Jednak nieprzeczytanie trylogii grzechem nie będzie. Chyba, że ktoś z Was interesuje się tematyką anielsko-diabelską. Wtedy myślę, że warto poznać polską twórczość w tym zakresie.
* Pierwsza recenzja, którą znaleźć można na Lubimyczytać.pl
Słyszałam już o tej trylogii. Z chęcią bym się przekonała czy warto ją czytać.
OdpowiedzUsuńnie lubię zbytnio serii, no chyba że są na prawdę dobre i tematyka raczej nie moja, jednak recenzja sprawnie napisana:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do obserwacji bloga http://jestemtylkosnem.blogspot.com/
znajdziesz tak felietony, trochę foto i już od po niedzieli też recenzję
ja dodałam Cie do obserwowanych:0
Cały cykl już za mną i naprawdę dobrze się bawiłam czytając te książki:)))
OdpowiedzUsuńNiestety nie zajrzałam jeszcze do tej serii, ale muszę to jak najszybciej nadrobić :)
OdpowiedzUsuńJa też nie czytałam jeszcze książek z tej serii, chociaż dużo pozytywnych recenzji czytałam :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, to zawsze cieszy mnie to, gdy autor nie stoi w miejscu, tylko rozwija swój warsztat i daje nadzieję na to, że każda kolejna książka będzie jeszcze lepsza.
nie przepadam za seriami i klimat też raczej nie mój, nie jestem przekonana
OdpowiedzUsuńpozdrawiam