"Szmaragdową tablicę" odkryłam na kilka dni przed boomem "światowego bestseleru", który widzę w tej chwili na każdej stronie promującej tą książkę. Może to i dobrze, bo w sumie nie bardzo przepadam za tego typu określeniami i bywa że omijam książki określane tym mianem.
Zaczynając lekturę spodziewałam się czegoś podobnego do Kodu Leonarda da Vinci. Poszukiwania legendarnego obrazu, kryjącego tajemnicę, która może zmienić świat. Tak wynikało z opisu na okładce. Prolog również wyraźnie na to wskazywał. Okazało się jednak, że książka traktuje o czymś innym, a obraz jest elementem spinającym wydarzenia z przeszłości z tymi w czasach obecnych.
Ana, młoda Hiszpanka, zostaje poproszona o znalezienie pewnego obrazu. Astrolog ma skrywać w sobie wielką tajemnicę. Jednak nikt o nim nie słyszał. Jedyny ślad to rodzina Bauerów, Żydów, którzy w czasie wojny zostali wymordowani. Kobieta wyrusza od Paryża, dokąd kierują ją ślady.
W czasie wojny Georg von Bergheim, żołnierz SS, dostaje specjalne zadanie od samego Himmlera - ma znaleźć obraz Giorgioniego, który pomoże Furerowi w podbiciu świata. Trop prowadzi go do rodziny Bauerów, gdzie poznaje Sarah...
Autorka przedstawia akcję dwutorowo. Współcześnie Ana przeszukuje archiwa, próbuje połączyć kawałki układanki i zbliżyć się do tajemniczego obrazu. Podczas wojny Sarah ucieka z domu. Dopiero później odkrywa że została wyznaczona przez rodzinę do pilnowania obrazu i dzięki temu uniknęła wywózki. Dziewczyna przybywa do Paryża, ukrywa się i zmienia się z spokojnej i zamkniętej w sobie dziewczyny w dojrzałą kobietę, która walczy o swoje prawa.
Wraz z zagłębianiem się historię wciągałam się coraz bardziej w życie poszczególnych bohaterów. Z rozdziału na rozdział zaczęłam wymyślać rozwiązania sytuacji, jednocześnie zastanawiając się w jaki sposób pisarka pokieruje losami postaci. Samą końcówkę przeczytałam jednym tchem. Po skończeniu ostatniego zdania czułam się jakbym wypłynęła z głębiny. Dawno żadna książka mnie tak nie wciągnęła. Tym bardziej że nie spodziewałam się takiego rozwiązania niektórych wątków. Ciesze się, że nie nastawiałam się na nic konkretnego zaczynając tą książkę. Przed jej skończeniem nie miałam okazji przeczytać również żadnej recenzji.
Duży plus za historię, która jest bardzo dobrze skonstruowana, nie pojawiają się braki logiczne a wszystkie wątki na końcu tworzą ciekawe zakończenie. Z drugiej strony autorka nie powstrzymuje się przed brutalnością oraz wulgaryzmami. Zwłaszcza te ostatnie mogą przeszkadzać młodszym czytelnikom. Niejednokrotnie pojawiają się bardzo ostre wypowiedzi, zwłaszcza wśród współczesnych bohaterów. Również opisy przesłuchań i tortur zadawanych przez gestapo co poniektórym wrażliwym osobom mogą przeszkadzać. To wszystko jednak tworzy bardzo prawdziwą historię.
Minusów samego wykonania nie znalazłam. Natomiast Ana - czyli pierwszoplanowa bohaterka w czasach współczesnych bardzo mnie irytowała. Autorka stworzyła dość słabe postacie kobiece, które potrzebują ochrony w postaci męskiego ramienia. W przypadku Sarah, młodej dziewczyny z dobrego domu, która nie zna świata i została wychowana pod kloszem, jest to zrozumiałe. Jednak Ana jest dojrzałą młodą kobietą, która żyje samotnie, ma sporo starszego partnera i powinna być odrobinę bardziej asertywna. Jej zachowanie w niektórych sytuacjach strasznie mnie irytowało, choć i ona z czasem zaczęła się zmieniać na korzyść.
Pisarka zdecydowanie bardziej wyeksponowała postaci męskie. Zarówno Georg, Alain jak i Konrad to silne męskie osobowości. Choć to postać tego pierwszego zrobiła na mnie szczególne wrażenie, zresztą wyraźnie widać że było to zamiarem pani Montero. W czasach nazistowskich taka postać wydaje się być krystalicznie czysta, trochę taki Lancelot.
Rzeczywiście wygląda, że to naprawdę świetna książka. Będę musiała przeczytać :)
OdpowiedzUsuńWydaje się być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńWydaje się dość ciekawa, ale na razie sobie ją odpuszczę.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://in-corner-with-book.blogspot.com/
Brzmi zachęcająco, lubię thrillery z wątkiem miłosnym, chociaż o czasach w których żyła Sarah nie lubię czytać, ale i tak książka trafia na półę- do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńBardzo intryguje mnie ta powieść, zwłaszcza, że interesuję się tematyką wojenną. Na pewno, prędzej czy później, przeczytam "Szmaragdową tablicę".
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie nie tylko ciekawy tytuł, ale również opis, który zwiastował całkiem dobrą lekturę. Książkę chciałam przeczytać, jednak ostatecznie do zakupu nie doszło. Brak funduszy. Po twojej recenzji, jednak chyba wznowię poszukiwania tańszej wersji, bądź poproszę na "Dzień dziecka";)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka :)
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytać tę książkę:)Fajna recenzja:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wydaję się dla mnie! :D
OdpowiedzUsuńMoże przeczytam, ale raczej w formie elektronicznej :D Pozdrawiam!
A ja właśnie dwa dni temu miotałam się - kupić nie kupić, poczekam na jakieś promocje, bo ebook trzyma cenę.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście książka niesamowita w każdym calu. Jedna z lepszych jakie w tym roku czytałam... :)
OdpowiedzUsuńTak, Szmaragdowa tablica jest teraz wszędzie. Nie ma rady, muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńwprost idealna dla mnie
OdpowiedzUsuńOgólnie fabuła tej książki wydaje mi się interesująca. Jednak zniechęca mnie do niej irytująca główna bohaterka.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce i mam ją w planach. Cieszę się, że Ci się spodobała :)
OdpowiedzUsuńTytuł, który spędza mi sen z powiek. Rzuca się w oczy w księgarniach, na portalach, blogach. Na razie nie planuję zakupu, bo stos i tak się chwieje niebezpiecznie, ale ogromnie chcę tę książkę przeczytać.
OdpowiedzUsuń