- Autor: Alford Mimi
- Tytuł: Stażystka. Mój romans z prezydentem Kennedym i jego skutki
- Tytuł oryginalny: Once upon a Secret: My Affair with President John F. Kennedy and Its Aftermatch
- Wydawnictwo: Znak
- Liczba e-stron: 175
- Premiera: 2012
- Gatunek: wspomnienia, lit. faktu
Ask not what your country can do for you, ask what you can do for your country
J.F. Kennedy - jeden z najbardziej rozpoznawalnych prezydentów Ameryki na świecie. Przez swój naród przez wiele lat po tragicznym zamachu traktowany jak męczennik za ideały. W czasie swojej kadencji jak i po śmierci był często idealizowany. Dopiero z czasem, prawdopodobnie po skandalu Clintona, na wierzch zaczęły wypływać dawno zapomniane grzeszki byłego prezydenta. Jednym z nich był jego romans z Mimi, 19-letnią stażystką spędzającą lato w Białym Domu.
Ciężko powiedzieć dlaczego pani Alford postanowiła napisać książkę o swoich relacjach z prezydentem. Przez długi czas po poznaniu jej nazwiska przez opinię publiczną próbowała stać się niewidoczna. Nie wstydziła się swojego romansu, po prostu chciała żyć jak dawniej. Dopiero niedawno pokazała swoje spojrzenie na tą dawno minioną sprawę. Być może w ten sposób również ona chciała rozliczyć się z przeszłością.
Książka opisuje przede wszystkim półtora roku, w czasie którego Mimi i JFK spędzali razem czas. Kobieta opowiada jak wyglądały ich relacje, ale również jej przemyślenia po latach. Tworzy to spójny obraz, czasami również napawa przerażeniem.
Gdybym miała kupić tą pozycję raczej bym się na to nie zdobyła. Po prostu nie jestem zainteresowana w wielkim stopniu ani 60-tym prezydentem, ani skandalami z nim związanymi. Jednak dostałam ją przypadkiem więc postanowiłam skorzystać z okazji i się z nią zapoznać. Nie jest ani dobra ani zła. Nie da się jej określić tą miarą. Momentami przerażało mnie postępowanie prezydenta (jakby na to nie patrzeć pierwszy stosunek z Mimi - 19-letnią, nieuświadomioną dziewczyną zakrawał na gwałt, przynajmniej w moim odczuciu), przerażało podejście nastolatki. Trzeba spojrzeć jednak na świat, jaki wtedy istniał. Seks był zakazany i nie można było o tym rozmawiać. Dziewczyna nie wiedziała co to znaczy, jak to się odbywa i powinna zostać dziewicą do ślubu. Mimi znalazła się w miejscu, gdzie znajdowała się w pewnym sensie ikona tamtych czasów. Ludzie patrzyli na prezydenta z uwielbieniem. I jak sama stwierdziła jego zainteresowanie nią było dla zwykłej nastolatki czymś niezwykłym. Nie potrafiła z tego zrezygnować a nawet na swój sposób kochała prezydenta. Jednak tajemnica jaką musiała skrywać a później wpływ jaki miała na nią tragiczna śmierć w dużym stopniu zniszczyły jej życie.
Jest to książka którą można zakwalifikować gdzieś między wspomnieniami a literaturą faktu, opisującą nieznaną twarz prezydenta. Myślę że dla Polaków nie będzie to pozycja wybitna. Jeśli ktoś przeczyta, uśmiechnie się i pomyśli że nie tylko zwykli ludzie ale również ci "wielcy" popełniają grzechy. Na pewno Amerykanie inaczej odbierają tą książkę, stała się ona przecież w Stanach bestselerem. Ja nie będę do niej zachęcać ani zniechęcać. Jeśli ktoś ma ochotę, ok. Jednak niewiele straci nie zapoznając się bliżej z tą książką.
Raczej nie dla mnie . Przypominam o konkursie u mnie : http://book-and-cooking.blogspot.com/2012/09/konkurs-z-firma-prymat.html
OdpowiedzUsuń"Ciężko powiedzieć dlaczego pani Alford postanowiła napisać książkę o swoich relacjach z prezydentem" - jak to dlaczego? For money ;-) A że prezydent nie żyje, to mogła sobie trochę podkoloryzować. Może za 50 lat ktoś wyda podobną książkę o romansie z prezydentem Kaczyńskim...
OdpowiedzUsuńPS. Błagam o wyłączenie captcha przy komentarzach!
Pewnie masz rację z tą kasą, choć wielokrotnie w książce zapewniała że nie o to jej chodzi ;)
UsuńNie wiedziałam że mamy zabezpieczenie przy komentarzach. Już się tym zajęłam, dzięki za informację.
Może nie jest to dla mnie priorytetowa książka, ale gdyby wpadła mi w łapki, z chęcią dam jej szansę:)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod wypowiedzą kasandry_85. ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną recenzję tej książki i była bardzo zniechęcająca. Twoja wyraźnie jest inna. Mam teraz mieszane uczucia, bo bardziej jednak interesuje mnie sam John F. Kennedy.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony ciekawy obraz tamtych czasów, z drugiej strony... kurczę, jak ktoś ma na imię Mimi, to jakoś podchodzę do niego z pewną dozą nieufności ;)
OdpowiedzUsuńMnie zbytnio nie interesuje JFK, także sobie odpuszczę poszukiwania tej pozycji w bibliotece:)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś dam jej szansę:)
OdpowiedzUsuńWiadomo, że inaczej tę książkę odbieramy my, a inaczej Amerykanie - u nich książka np. o Kwaśniewskim też pewnie nie stałaby się bestsellerem. Nie jestem przekonana całkowicie do tej lektury, nie lubię publicznego prania brudów (chociaż jest w tym trochę hipokryzji, bo przecież przepadam za biografiami, ale moim zdaniem to zupełnie inna sprawa, gdy sam zainteresowany tworzy książkę o sobie ;)).
OdpowiedzUsuń