Dane techniczne:
"Misery" Stephena Kinga jest drugą, po "Rio Anaconda" Wojciecha Cejrowskiego książką w ramach mojego wakacyjnego wyzwania czytelniczego.
- Autor: Stephen King
- Tytuł: Misery
- Tytuł oryginalny: Misery
- Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
- Liczba stron: 336
- Premiera: 1987
- Gatunek: Powieść grozy, thrillerOpowiem wam historię. Do diabła, świetną historię.
Paul Sheldon jest pisarzem. Autorem poczytnej i uwielbianej, jak sam wiedział, cukierkowej i melodramatycznej serii romasideł o Misery Chastain. Ma mnóstwo, jak same siebie nazywają, najzagorzalszych wielbicielek. Do tego prowadzi trochę niepoprawne życie - dzieli czas między pisanie, a raczej próby pisania, a chlanie po barach, panienki i fajki. Któregoś dnia chlapnął za dużo i wsiadł za kółko. Ta historia jest morałem.
Dzieci, nie chlejcie jak chcecie prowadzić.
Lubicie pielęgniarki? Ja lubię, choć ta sympatia podszyta jest współczuciem - w naszym kraju nie mają one łatwego życia. Ta opowieść sprawiła, że wiele miesięcy będą wzbudzały one we mnie mniej czy bardziej uświadomiony lęk.
Co byście zrobili, gdyby w waszym domu zagościł ukochany pisarz? Zapewne przychylilibyście mu nieba, i dbali, aby nawet ptasiego mleka mu nie zabrakło.
Annie Wilkes. Najzagorzalsza fanka Paula Sheldona, o tak.
Ona również zatroszczyła się o na wpół zmiażdżonego Paula. Tyle tylko, że od tej troski nie sposób się było uwolnić...
Dzieci, nie prowadźcie po pijaku.
Książka Kinga przenosi nas do Stanów. Pisarz pisze o pisarzu, który odniósł sukces. I miał straszliwego niefarta trafić na swoją fankę. Niefarta?, ktoś spyta. Owszem, ponieważ trzeba naprawdę olbrzymiej ironii życia, aby zawdzięczać życie starej kobiecie ogarniętej psychozą, która uczyniła z niej seryjną zabójczynię.
Niektóre książki czyta się jednym tchem. Tę czyta się bez tchu.
Powieść jest straszna, naturalistyczna, duszna i mroczna. Na początku przewracając kolejne kartki miałam wrażenie mozolnego marszu przez ruchome piaski - wiedziałam, że jeśli się zatrzymam, to koniec, nie ruszę dalej. Więc zaciskałam zęby i parłam naprzód. Mniej więcej w połowie książki poczułam pewniejszy grunt pod stopami, by pod koniec szybkim i miarowym krokiem wyjść z otoczki psychozy towarzyszącej obłąkanej pielęgniarce.
Fanów Kinga nie trzeba nawet zachęcać - oni na pewno już "Misery" przeczytali. Innym ani nie polecę, ani nie odradzę tej książki. Jest trudna, wywołuje dreszcz, obrzydza, ale i przykuwa do stron jak najlepsze kajdanki. Czytałam ją targana na przemian strachem i mdłościami, ale nie umiałam jej zamknąć. Na początku sądziłam, ze ocenię ją nisko, że z niezrozumiałych względów gniot doczekał się takiej popularności. Pod koniec wiedziałam, że gniot nie jest gniotem, a sława jest zasłużona.
Tylko dla osób o bardzo mocnych nerwach.
"Misery" Stephena Kinga jest drugą, po "Rio Anaconda" Wojciecha Cejrowskiego książką w ramach mojego wakacyjnego wyzwania czytelniczego.
Świetny wybór! Ja zdecydowanie należę do fanów Kinga, a "Misery" do moich najulubieńszych pozycji, choć trudno w tym przypadku mówić o "lubieniu"... Znakomite studium szaleństwa, mistrzowska kreacja zamkniętego, hermetycznego kręgu, z którego nie ma wyjścia. Mistrzowstwo. Wielokrotnie kopiowane zreszą:-)
OdpowiedzUsuń"Studium szaleństwa" świetnie określa tę powieść. Budzi dreszcz i fakt, ciężko mówić o "lubieniu" w tej kategorii, ale nie da się ukryć, książka na długo zostaje w pamięci.
UsuńCzytałam Misery i całkowicie się z Tobą zgadzam :) Cieszę się, że odebrałyśmy książkę tak samo. Nie jest to jego najlepsza powieść, ale jest bardzo dobra.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moje odczucia są podobne do Twoich, choć wydaje mi się, że tak naprawdę tak powieść, jak i jej odbieranie może być bardzo wielostronne.
UsuńJeśli nie jest to najlepsza książka Kinga, a wszystkie pisze w podobnym tonie, to boję się sięgać po następne tytuły. ;)
Widziałam okładkę z pielęgniarką dzierżącą w ręce pistolet i strzykawkę, żeby nie było wątpliwości, co jest w środku ;)
OdpowiedzUsuńPewnie jakieś wczesne wydanie, w latach 80-tych okładki jasno stawiały sprawę, po co ktoś sięgnął. :)
UsuńDawno dawno temu oglądałam film na podstawie tej powieści. Zrobił na mnie wtedy spore wrażenie i od tamtego czasu bardzo chcę przeczytać książkę. Jak dotąd nie miałam jeszcze okazji, ale na pewno kiedyś to nadrobię.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj filmy nie dorastają do pięt książkowym pierwowzorom, a jeśli już film robił na Tobie wrażenie, to książka zrobi 5x większe.
Usuń