6/30/2012

Czerwiec - podsumowanie miesiąca

Czerwiec - podsumowanie miesiąca
Czerwiec był dla mnie bardzo udanym miesiącem. Po pierwsze przeczytałam 10 książek, o różnej tematyce i stopniu "trudności" co bardzo mocno mnie podbudowało. Dodatkowo wygrałam po raz pierwszy w konkursie blogerskim i to nie jednym, a dwóch :)

- e-book "W kolorze krwi. Wieczna miłość" Katarzyny Stachowiak, na blogu ksiazki-sardegny.blogspot.com
- papierowa  "Kroniki Archeo. Klątwa złotego smoka" Agnieszka Stelmaszyk - wygrana w konkursie u Giffin - magnolie.blogspot.com

Dodatkowo zaledwie dwa dni temu dostałam maila z informacją o wygranej w konkursie Nexto - księgarnii ebooków. Moja recenzja "Anioła" została nagrodzona kwotą 100 zł na zakupy w ich księgarnii. Dla zainteresowanych - http://www.nexto.pl/kasiarz.xml

Moje postanowienie o zakupie maksymalnie 10 książek spaliło na panewce, choć kupiłam trochę mniej książek, niż w poprzednim miesiącu. Może dlatego, że sporo pozycji udało mi się dostać za darmo.

Kupione ebooki:




I stosik papierowy:


- "Sprawa osobista" Kenzaburō Ōe - recenzja
- "Igrzyska Śmierci" Suzanne Collins - recenzja
- "Wyrzutki" John Flanagan - nowa seria autora "Zwiadowców", recenzja "się pisze" :)
- "Kroniki Archeo. Klątwa złotego smoka" Agnieszka Stelmaszyk - wygrana w konkursie u Giffin
- "Mistrz" Andy Andrews - darmowa książka w akcji Wydawnictwa Otwartego, okryta dzięki Sardegnie.

Całą resztę udało mi się dostać za darmo.

Woblink miał sporą awarię, która trwała ponad tydzień. W międzyczasie można było pobrać od nich sporo ciekawych pozycji:















Oraz z innych źródeł:
                                            














I z racji, że dużo jeżdżę na rowerze, chodzę itp. zaczynam przepraszać się z audiobookami.












6/28/2012

Dane techniczne:
  • Autor: Collins Suzanne
  • Tytuł: Igrzyska śmierci
  • Tytuł oryginalny:  The Hunger Games
  • Seria:  Igrzyska śmierci tom 1
  • Wydawnictwo Media Rodzina
  • Liczba stron: 352
  • Premiera:  2012-03-21
  • Gatunek: Fantastyka

Czy zdołałbyś przetrwać w dziczy, zdany na własne siły, gdyby wszyscy dookoła próbowali wykończyć cię za wszelką cenę? 
Na ruinach dawnej Ameryki Północnej rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym przez dwanaście dystryktów. Okrutne władze stolicy zmuszają podległe sobie rejony do składania upiornej daniny. Raz w roku każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i dziewczynę między dwunastym a osiemnastym rokiem życia, by wzięli udział w Głodowych Igrzyskach, turnieju na śmierć i życie, transmitowanym na żywo przez telewizję. Bohaterką, a jednocześnie narratorką książki jest szesnastoletnia Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów nowego państwa. Katniss po śmierci ojca jest głową rodziny – musi troszczyć się, by zapewnić byt młodszej siostrze i chorej matce, a to prawdziwa walka o przetrwanie...

Od kiedy ekranizacja "Igrzysk..." weszła do kin czytałam naprawdę dużo recenzji tej książki. Większość z nich była pozytywna więc postanowiłam po nią sięgnąć. I zastanawiam się co napisać, żeby nie powielać tych licznych pozytywnych słów. Wszystkie najważniejsze sprawy zostały poruszone. Mimo to dorzucę swoje trzy grosze.

Zazwyczaj czytając książkę, nawet tą najbardziej krwawą i nieprawdopodobną, która zalicza się do fikcji nie przeżywam jej aż tak bardzo. Wystarczy jednak, żeby książka była napisana "na faktach" lub zawierała czyjeś wspomnienia, aby moje postrzeganie się zmieniło. W wypadku "Igrzysk..." początkowo czytałam ją jak dobrą literaturę przygodowo-fantastyczną. Pod tym względem książka jest wyśmienita. Główna bohaterka - młoda dziewczyna pochodząca z najbiedniejszego dystynktu, z najbiedniejszej dzielnicy, posiada cechy, dzięki którym daje się od razu polubić. Jest niesamowicie dojrzała jak na swój wiek, co wynika z życia jakie wiedzie. Bardzo często podziwiałam ją za zgadywanie życzeń widzów. Akcja jest wartka, nie ma dłużyzn. Do tego na scenie pojawia się aż dwóch chłopców, mających w przyszłości rozwinąć wątek miłosny.

A teraz spójrzcie na tą książkę z innej strony. Pamiętacie gladiatorów? Rzymianie z chęcią przyglądali się walkom ludzi na śmierć i życie. Byli to dorośli, rośli mężczyźni. Ale ja pomyślałam o wydarzeniach nie aż tak odległych. Wyobraźcie sobie że hitlerowcy wygrywają II wojnę. Podporządkowują sobie całą Europę, czyniąć z nich poszczególne dystynkty sobie podległe. Jeden z nich się buntuje i zostaje zmieciony z powierzchni ziemi. Z pozostałych dla przykładu, co roku losuje się chłopca i dziewczynkę, którzy biorą udział w igrzyskach na śmierć i życie. Kiedy spojrzałam na tą książkę z tej strony, włosy mi się zjeżyły na głowie. Bo czy jest to do końca niemożliwe? Zawsze znajdzie się taka grupa ludzi, która lubuje się w przemocy i śmierci, szczególnie jeśli dotyczy innych osób. Tutaj mamy jeszcze dzieci, osoby między 12 a 18 rokiem życia. Nikt w tym okresie nie jest bezpieczny. Rodzina nie może pomóc jeśli zostanie się wylosowanym. Pomyślcie że to naprawdę jest możliwe. Wtedy ta książka wydaje się przerażająca.

Dwunastolatka ginie od przebicia oszczepem, chłopak zostaje rozszarpany przez wilki, szalone osy powalają połowę uczestników, las płonie... czy trzeba powiedzieć więcej, żeby pokazać okrucieństwo tej książki? A mimo wszystko czytałam ją z wypiekami na twarzy. Nie było momentu, żebym się nie zastanawiała, co będzie dalej i jak skończy się ta "przygoda" Katniss.

Cała historia napisana jest z punktu widzenia głównej bohaterki, co dodatkowo do niej zbliża. Widać motywy które nią powodują oraz skąd wynikają poszczególne plany. Katniss mimo że biedna, a może właśnie dzięki temu, jest bardzo zaradna. Naprawdę podobała mi się ta postać. Swoją drogą ciekawym motywem jest krytyka Kapitolu. Ci wszyscy ludzie wyglądający jak malowane lalki i zapatrzeni tylko w siebie. Widziałam lekkie przebłyski współczesnego społeczeństwa. Szczególnie niektórych subkultur. W porównaniu z nimi mieszkańcy pozostałych dystynktów wydają się fajnymi, normalnymi ludźmi.

Zastanawiam się też, jaką rysę na psychice musi mieć główna bohaterka. I wszyscy którzy przeżyli taką rzeź. Widzieli śmierć innych i wiedzieli że sami nie są bezpieczni. Zgiń albo zabij. Przecież później nie można normalnie żyć.

"To nie jest książka dla dzieci. To jest powieść dla dojrzałych młodych ludzi, którzy rozumieją, że okrucieństwo jest częścią historii ludzkości, którzy potrafią dostrzec jego znamiona w najbardziej wyrafinowanych formach i którzy jak Katniss mają w sobie odwagę i determinację, by mu się przeciwstawić."*

Nie oglądałam ekranizacji, ale myślę że się na nią skuszę. Ciekawa jestem czy pokażą te wszystkie krwawe momenty. Na pewno film nie wywrze na mnie tak dużego wrażenia. I jestem już pewna że sięgnę po pozostałe dwie części trylogii.



* Opis z okładki książki

6/27/2012

Konkurs wakacyjny

Konkurs wakacyjny

I oto pojawia się obiecany konkurs ( wybaczcie za lekkie opóźnienie, ale obowiązki dały o sobie znać)

Chciałybyśmy zorganizować tą małą zabawę ze względu na początek lata oraz wakacje. A oto co można wygrać biorąc udział w zabawie. 


1. James Jones "Stąd do wieczności" 

Powieść wielokrotnie nagradzana, ciągle wydawana na całym świecie, jest książką o wojsku - wojsku jako machinie; która odczłowiecza każdego, kto się dostanie w jej tryby; jest książką o ludziach, którzy nie poddają się przemocy, nie ulegają bezmyślności i okrucieństwu przełożonych; jest także książką o wielkiej miłości. 
To zarazem wstrząsające oskarżenie drylu panującego w wojsku i dowód na to, że człowiek z charakterem w żadnych okolicznościach nie traci godności.





2. Jenny Downham "Zanim umrę"

Każdy musi umrzeć.
Szesnastoletniej Tessie zostało zaledwie kilka miesięcy życia, więc rozumie to lepiej niż inni. Przygotowała jednak listę dziesięciu rzeczy, które chce zrobić przed śmiercią. Na pierwszym miejscu umieściła seks. Termin - tego wieczoru.
 





3. Lisa See "Miłość Peonii" 


Romans obyczajowy z akcją w XVII-wiecznych Chinach pióra sławnej autorki. Oryginalna historia miłosna rozgrywająca się na ziemi i w zaświatach. 
Szesnastoletnia Peonia, urodziwa i majętna, na kilka miesięcy przed ślubem z nieznanym sobie mężczyzną zakochuje się w młodym poecie. Prowadzi to do dramatycznych sytuacji...






4. Tanya Huff "Ślad krwi"


Ona ma 32 lata. On – 450. Ona pracować może tylko za dnia, on po zapadnięciu zmroku. Dla niego wilkołactwo to taka sama norma jak wampiryzm. Ona dochodzi do wniosku, że skoro współpracowała z Radą Miejską Toronto, dogada się i z wilkołakami. W przypadku tych ostatnich, dogryzanie sobie czy powarkiwanie przynajmniej coś znaczy…
Na początku były dwa ciała, dwa różne miejsca zbrodni, ale ta sama przyczyna zgonu. Prywatna detektyw Vicki Nelson wiedziała, że nie będzie to łatwa sprawa. Świadczyły o tym nie tylko znalezione przy zwłokach srebrne kule. Przemiana, jaką przeszła na jej oczach siostrzenica ofiar potwierdziła, że Vicki wytropić musi zabójcę opętanego zamiarem wybicia co do nogi watahy kanadyjskich łaków.
A jako że Vicki, na wsparcie jego nieumarłej wysokości Henry’ego Fitzroy’a - bękarta Henryka VIII i eksksięcia Richmond - liczyć może tylko nocą, zaczyna wkrótce żałować, że podjęła się sprawy. Na dzikich terenach Ontario nie tylko wilkołaki znalazły się na celowniku myśliwego…


Każda z tych pozycji jest naprawdę godna uwagi, więc zapraszam do zabawy. A co trzeba zrobić?

Zadania będą dwa i bez różnicy którą książkę wybierzecie, możecie podjąć się jednego albo drugiego. Będzie też możliwość powalczenia o obie książki  - w tym jednak wypadku trzeba wykonać oba zadania.


1. Jaka książka (którą do tej pory czytałaś/eś) najbardziej kojarzy Ci się z latem i wakacjami? Co takiego w tej pozycji jest najbardziej charakterystyczne dla tej pory roku? Nie musi być to nic namacalnego. Czasem nasze skojarzenia nie muszą odnosić się bezpośrednio. Być może jest to jakieś wspomnienie, może przeczucie? Każda z odpowiedzi będzie mile widziana. 

2. Wyobraź sobie, że spotykasz nastoletnią dziewczynę. Ma twarz anioła, jednak zwracasz uwagę na jej oczy - są bezdennie smutne. Dowiadujesz się, że jest ciężko chora, poznajesz ją odwiedzając kogoś innego w szpitalu. Nie wiesz, czy wyzdrowieje, nie wiesz, czy dożyje jutra. Widzisz w niej całkowitą rezygnację i rozpacz, zwątpienie w jakiekolwiek dobre wartości. Przekonaj ją, że istnieje dobro, przyjaźń, miłość. Możesz posłużyć się dowolnymi przykładami ze znanych Ci książek. Opowiedz to, tak jakbyś do niej przemiawiał/a.

Zasady konkursu:

  • Chęć uczestnictwa wpisujcie w komentarzach.
  • Odpowiedzi wysyłajcie na adres: ksiazkowe.wyliczanki@gmail.com, w treści maila napiszcie:
      • Którą książkę, lub książki (maksymalnie dwie) chcecie wygrać.
      • Napiszcie którego zadania się podejmujecie (może być jedno albo dwa). Oczywiście czekamy też na rozwiązanie pytań/poleceń :)
      • Zostawcie swoje dane: adres bloga (jeśli posiadacie), swój nick oraz zwrotny adres mailowy.
  • W zabawie mogą brać wszystkie osoby na terenie Polski. Nie musicie posiadać bloga, jednak w tym wypadku prosimy o taką informację oraz swój mail.
  • Będziemy wdzięczne za udostępnienie banera wraz z informacja o konkursie. 
  • Wygrają osoby, których odpowiedzi będą najciekawsze.
  • Konkurs trwa do 31 lipca 2012. Wyniki ogłosimy 5.08..2012
  • Konkurs został przedłużony do 31 sierpnia 2012. Wyniki na początku września.


6/26/2012

Dane techniczne:
  • Autor:  Allende Isabel
  • Tytuł: Córka fortuny
  • Tytuł oryginalny:  Hija de la fortuna
  • Seria: Dom Duchów 01
  • Wydawnictwo Muza
  • Liczba stron: 456
  • Premiera: 2008
  • Gatunek: Powieść historyczna

W roku 1849 amerykański stan Kalifornia ogarnia gorączka złota. W tym samym czasie w chilijskim mieście Valparaiso mieszka młoda dziewczyna Eliza Sommers. Kiedy jej kochanek, Joaquin Andieta, w poszukiwaniu fortuny postanawia wyjechać na północ, decyduje się ruszyć za nim. Upiorna podróż, jaka odbywa "na gapę" pod pokładem żaglowca, i wieloletnia tułaczka sprawiają, że niewinna dziewczyna wyrasta na nieprzeciętna kobietę. Towarzyszy jej chiński lekarz Tao Chi'en, który, będąc początkowo jej opiekunem i przyjacielem, z czasem okazuje się miłością jej życia.


Po tą książkę pofatygowałam się do biblioteki, w której nie byłam co najmniej od roku. Zmusiło mnie do tego wyzwanie, w którym musiałam pokusić się o przeczytanie książki z lit. iberoamerykańskiej. Nie miałam ochoty ani na Marqueza, ani innych znanych pisarzy z tamtego rejonu. W ten sposób wróciłam do domu z książką Isabel Allende. Słyszałam o tej pisarce wcześniej. Dopiero teraz miałam jednak okazję sięgnąć po jakąś jej pozycję.

W sumie okładka była powodem, który przeważył że właśnie z "Córką..." wróciłam do domu. Przywodzi mi na myśl dagerotyp głównej bohaterki, jeszcze przed jej przemianą. Idealny klimat do powieści.

Na początku byłam trochę nieufna. Z jakiegoś powodu nie byłam przekonana do tej pozycji. Jednak zaledwie po parunastu stronach zmieniłam nastawienie i wtedy też zaczęłam ją pochłaniać. Przede wszystkim przyczynił się do tego język. Jest plastyczny, nie ma nadmiernych opisów, a mimo to miejsca które autorka opisuje są bardzo wyraźne. Narrator jest trzecioosobowy, wszystkowiedzący i nie integruje się z żadnym bohaterem. Mimo to z przejęciem czytałam o życiu Tao przed spotkaniem z Elizą. O życiu jej przybranej matki oraz innych bohaterów.

W "Córce fortuny" cały czas coś się dzieje. Nie ma nudnego, powolnego życia. Każdy bohater, który pojawia się na scenie, da się poznać. Losy poszczególnych ludzi splatają się i rozplatają, co jakiś czas krzyżując. Autorka opowiada o życiu w połowie XIX wieku z wszystkimi szczegółami. Są małżeństwa z rozsądku, handel ludźmi, dzikie instynkty poszukiwaczy złota. Pojawiają się "złote lotosy" oraz podporządkowanie kobiet.

O dziwo główna bohaterka - Eliza jest bardzo zaradną młodą kobietą. Choć wychowana w domu szlacheckim na młodą damę nie boi się złamać praw świata w którym żyje. W chwili kiedy się zakochuje w biednym chłopaku postanawia się z nim spotykać bez zgody rodziny. I tak zostają kochankami. A potem Joaquin wyjeżdża do Kalifornii. Elza szybko przekonuje się o wielu problemach z tym związanych. Dzięki pomocy udaje jej się niepostrzeżenie dostać na pokład i wyruszyć w swoją podróż na północ. Muszę przyznać że zarówno szczęście, jak i pomysły dziewczyny bardzo jej w życiu pomogły. Byłam ciekawa jak poradzi sobie w świecie gdzie żyje tysiące mężczyzn, a jedynymi kobietami są kurtyzany. I udało jej się to nad wyraz dobrze.

Książka momentami zaskakuje, żadne wydarzenie nie jest z góry do przewidzenia. Zarówno w pierwszej części książki, gdy mowa o życiu dziewczyny do poznania Joaquina (przeplatane wspomnieniami o innych bohaterach, którzy pojawiają się na kartach książki) jak i druga część, gdzie dziewczyna wyrusza na wyprawę swojego życia - czytało mi się świetnie. Z jednej strony chciałam się dowiedzieć co będzie dalej a z drugiej nie chciałam za szybko skończyć tej książki.

Autorka mnie oczarowała i już wczoraj wróciłam do domu z drugą częścią trylogii. Od dawna czekałam na tego typu książkę - połączenie historii, przygody, miłości. Nikt nie ma idealnego życia. Każdy musi coś poświecić. Ludzie są pełni wad i zalet. Można spotkać bohaterów pozytywnych i negatywnych, nawet w tych najmniej prawdopodobnych miejscach. Na kartach powieści widać różnorodność świata - oprócz Chile i Kalifornii, autorka przenosi nas do Chin oraz Anglii.

Isabel Allende póki co zyskała u mnie pozytywne punkty. I jeśli tylko kolejne książki autorki będą tak samo dobre z pewnością stanie się jedną z moich ulubionych pisarzy.


Książkę przeczytałam z okazji wyzwania Trójka e-pik.



6/24/2012


Dane techniczne:
  • Autor: John Flanagan
  • Tytuł: Zwiadowcy, tom 8: Królowie Clonmelu
  • Wydawnictwo Jaguar
  • Liczba stron: 472 
  • Premiera:  2011 (Polska)  
  • Gatunek: przygodowa, dla młodzieży 





    Współczesny rynek wydawniczy oferuje nam mnogość tytułów. Również w sekcji literatury dla dzieci i młodzieży - wystarczy wejść do dowolnego empiku, aby zobaczyć długie regały książek. Tytuły te prezentują różny poziom, ale i daje się zauważyć pewną jednorodność jeśli idzie o tytuły wydawane w ostatnich 5 latach. Tematyka skupiona na zjawiskach paranaturalnych zdominowała ten segment rynku wydawniczego. Jeśli jednak nie mamy ochoty na kolejną powieść o aniołach, wampirach czy wilkołakach, to czy książki młodzieżowe naprawdę nie oferują nic poza tym? Na szczęście nie, jak pokazuje seria "Zwiadowcy", której 8 tom miałam przyjemność czytać. Nie każdy pisarz upatruje szansy w podczepieniu się w wampirzy trend.

    Na serię nie trafiłam sama, a za poleceniem barwinki. Zaciekawiona, pożyczyłam od niej już jakiś czas temu 1 tom... a potem już samo poleciało.

    John Flanagan, australijski pisarz, serwuje nam serię książek na wzorzec powieści rycerskich, z dzielnymi wojami i pięknymi kobietami, okraszonymi przygodą, która często dzieje się w podróży. Tu jednak mamy przykład uproszczenia pod względem językowym i fabularnym, któro ma służyć młodemu odbiorcy (na stronie Jaguara, wydawcy serii, jest ona określona przedziałem wiekowym 11+). Nie umniejsza to jednak żadnej z części serii - przeciwnie, brak skomplikowanych figur językowych naprawdę umila lekturę, nie zmusza do zastanawiania się, o co właściwie tu chodzi i czemu autor nie wyraża się jaśniej.

    W tym tomie Will styka się z problemem sekty i tego, jak groźne potrafi być krasomówstwo w ustach osoby z chorobliwą ambicją władzy. Razem z Haltem i Horacem wyruszają do królestwa Clonmelu, aby zbadać sprawę wędrownego samozwańczego proroka, który mąci ludziom w głowach i dąży do obalenia słabego króla. Trzeba przyznać, że autor proponuje nam ciekawy problem, a książka wcale nie kończy się happy endem (również dlatego, że 9 tom ma być drugą częścią sprawy z oszustem-sekciarzem, Tennysonem). Książkę złapałam w końcówce sesji, więc czytanie rozłożyło mi się w czasie, kiedy na lekturę dla przyjemności nie mogłam sobie zbytnio pozwolić i czytałam mocno "z doskoku". Zwykle jednak pochłaniam tom "Zwiadowców" w przeciągu 2-3 dni. 

    To, co da się zauważyć w serii, to, podobnie jak w przypadku serii o Harrym Potterze, dojrzewanie głównego bohatera z tomu na tom. Poznajemy Willa jako dziecko, kiedy dostaje się pod opiekę Halta. Tu, w 8 tomie, jest to już dorosły, młody mężczyzna, otoczony już pewnym nimbem sławy poprzez to, czego dokonał. Jednocześnie przy tym to rozsądny, utalentowany zwiadowca i pozbawiony egoizmu, pogodny chłopak. Postać Willa ma być wzorem dla młodego czytelnika, dlatego można przymknąć oko na dużą idealizację tej postaci, jak i większości bohaterów w tym uniwersum. Podsumowując, seria jest miłym cyklem, dobrze napisanym i z postaciami, które zdobywają naszą sympatię bardzo szybko. Nie inaczej jest i w tym tomie, i nawet drobne niejasności i potknięcia językowe nie mącą nam przyjemności odbioru.

6/20/2012

Dane techniczne:
  • Autor: Kenzaburō Ōe
  • Tytuł: Sprawa osobista
  • Wydawnictwo Państwowy Instytut Wydawniczy
  • Liczba stron: 184
  • Premiera: 2005
  • Gatunek: literatura współczesna obca

Jest to wstrząsająca, silnie autobiograficzna historia mężczyzny imieniem Ptak, który zostaje ojcem niepełnosprawnego syna. Z maestrią, nie stroniąc od szokujących opisów, Oë przedstawia przemianę bohatera i jego stopniowe godzenie się z sytuacją, od której w pierwszym odruchu pragnął uciec. Kenzaburo Oë tworzy od pół wieku. Pisze powieści, opowiadania, eseje. Należy do nielicznej grupy współczesnych pisarzy, dzięki którym proza XX wieku nie tylko nie obumarła, ale zagarnęła i zagospodarowała nowe obszary. Oë łączy liryzm najwyższej próby z naturalistycznymi opisami takich trudnych tematów jak nieuleczalna choroba, śmierć, seks. Pierwowzorem chorego syna ze Sprawy osobistej jest syn samego pisarza, obecnie utalentowany kompozytor i koncertujący muzyk.


Sięgając po kolejną książkę w podejmowanych wyzwaniach połączyłam ze sobą dwa - Trójkę e-pik: książka noblisty oraz Literatura w Azji, Azja w literaturze - książkę pisarza japońskiego. W ten sposób w moje ręce trafiła pozycja Kenzaburo Oe, który na swoim koncie ma liczne publikacje. W Polsce doczekaliśmy się do tej pory jedynie parę jego książek.


Historia rozgrywa się w połowie ubiegłego wieku. Japonia była krajem silnie rozwijającym się. Ale ludzie nie cieszyli się szczególnymi względami. W takiej chwili poznajemy Ptaka - mężczyznę, który przez całą książkę nie zdradza nawet swojego imienia. Przezwisko które do niego przylgnęło jeszcze w wieku nastoletnim wyrażało przede wszystkim jego fizjonomię. I tak oto mając 27 lat Ptak snuje się po mieście i dzwoni co chwila do szpitala w oczekiwaniu na potomka. Sam nie jest pewien czy jest na niego gotowy. Wspomina swoją młodość. Zastanawia się nad życiem. Marzy o wyprawie do Afryki, co jest jego największym marzeniem. I zostaje brutalnie wyrwany z tych marzeń:


"Proszę natychmiast przyjechać do szpitala. Dziecko urodziło się nienormalne, szczegółowych informacji udzieli lekarz"*


W dzisiejszych czasach w trakcie porodu w szpitalu znajduje się cała rodzina. Ojciec bardzo często asystuje. A jeśli dziecko urodzi się z jakimiś wadami lekarz stara się przekazać taką informację delikatnie. Wytłumaczyć na czym polega problem. 

"Czy chce pan najpierw zobaczyć rzecz?"*

Po takim wstępnie nie dziwie się, że mężczyzna nie wiedział co ze sobą zrobić. Dowiadując się że dziecko będzie żyło na poziomie rośliny. Nie miał wsparcia z żadnej strony. Żona nie wiedziała o całej sytuacji, żeby jej nie denerwować. Teściowa obwiniała Ptaka o zaistniała sytuację. Co w takiej sytuacji można zrobić? Ptak czeka na śmierć potomka, po delikatnych ustaleniach z lekarzem. Na te dni zaszywa się u przyjaciółki. Tam czeka go przemiana. Jest ona powolna. Czasem niezrozumiała. Wielokrotnie jego postępowania wprawiało mnie w zdziwienie, czasem rozczarowanie. Z pewnością wynika to z różnic kulturowych. Ciekawa byłam jak zakończy się zaistniała sytuacja. Choć wyraźnie nie chciał tego dziecka to było mi go szkoda. Nie mogłam go do końca potępić. Był sam i dlatego tak długo akceptował noworodka.

Książka jest krótka i można poświęcić jej jeden wieczór. Język jest prosty i zrozumiały, choć autor pisze dosadnie, nie uciekając od opisów drastycznych, czasem ordynarnych. Na okładce książki można doczytać się, że "Pisarstwo Oë to zdumiewające połączenie groteski, turpizmu i ostrej krytyki społecznej". To wszystko można znaleźć w tej krótkiej w sumie powieści. Kiedy jednak przełknie się język ujawnia się społeczeństwo japońskie z połowy XX wieku. Pokazane są samotne dylematy jednostki. Czy człowiek może uciekać przed swoim przeznaczeniem? Przed obowiązkami? Czy zabójstwo "w białych rękawiczkach" nas dotyka? Autor przemyca wiele pytań i stara się wskazać na nie odpowiedzi.

Warto sięgnąć po tą książkę, zastanowić się nad życiem i nad odpowiedzialnością.




*Książka, str. 20
* Książka, str. 23

6/13/2012

Dane techniczne:
  • Autor: DeStefano Lauren
  • Tytuł: Atrofia 
  • Seria:  Chemiczne światy cz. 1
  • Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
  • Liczba stron: 320
  • Premiera: 2011
  • Gatunek: Fantastyka

Dzieci poczęte naturalnie są niedoskonałe. Dlatego – żeby stworzyć idealnych ludzi – ruszyła produkcja embrionów bez najmniejszych wad genetycznych. Ale tylko pierwsze pokolenie to okazy zdrowia; potomkowie perfekcyjnych ludzi umierają w wieku dwudziestu paru lat. W tym ponurym świecie dziewczęta zmuszane są do poligamicznych małżeństw, by zapewnić przetrwanie gatunku. Rhine, Jenna i Cecily trafiają do ekskluzywnej rezydencji w gaju pomarańczowym, gdzie wszystkie poślubia młody syn właściciela. Serce Rhine bije jednak dla Gabriela, młodego Służącego, który zaryzykuje wszystko, by pomóc jej odzyskać wolność. Dziwaczny świat luksusu i piękna, skrywający mroczne sekrety, rozciąga swoje macki, wabi dziewczęta iluzją. Lecz widmo śmierci wciąż krąży wokół nich, niepogodzonych z losem. Liczą na cud, a każdemu z czymś innym się kojarzy prawdziwe życie.


Atrofia (gr.) - inaczej zanik. Zmniejszenie wielkości komórki, tkanki, organu, lub narządów, związane z różnymi schorzeniami, takimi jak nieprawidłowe zmiany komórkowe, niedokrwienie, niedożywienie i zaburzenia hormonalne.* Tytuł polski ukazuje sedno problemu społeczeństwa, które opisuje autorka. Zanik społeczeństwa.

DeStefano w swojej książce przestawia jedną z wizji świata, do której w jakimś stopniu dążymy. Eksperymenty na ludziach w tej chwili bardzo powoli wchodzą w życie. Sztuczne zapłodnienie już istnieje. W świecie powieści to od tego zaczęły się kłopoty. Ludzie sztucznie poczęci byli lepsi, nie chorowali, więcej umieli. Do czasu. Tylko pierwsze pokolenie było idealne. Okazało się bowiem że ich dzieci nie dożywają starości, ba, nie dożywają nawet wieku średniego. Każda dziewczynka po skończeniu 20 lat umiera. Męska część populacji dożywa 25 lat. I pojawił się paradoks. Żyją ludzie 70-80 letni, z pierwszego pokolenia, a potem tylko dzieci i młodzież. A przecież społeczeństwo musi przetrwać. Więc trzeba płodzić nowe dzieci. Najlepiej jak najwięcej. Dziewczynki w tym świecie nie mogą czuć się bezpiecznie.

"Tam, skąd pochodzę, dziewczyny znikają bez śladu od dawna. Z własnych łóżek i ulicy. (...) Znikają, mając około trzynastu lat, tuż po pierwszej miesiączce (...) *"

Rhine, która jest narratorem powieści, ma dużo szczęścia. Z powodu swojego wyglądu zostaje wydana za mąż za Zarządce. "Te, które nie przechodzą wstępnej selekcji, wysyła się do burdeli w czerwonych dzielnicach. Inne się znajduje gnijące na poboczach dróg, bo Kolekcjonerzy nie zadają sobie nawet trudu zlikwidowania ciał."*

Po wstępnie, który postawił mi włosy na głowie, spodziewałam się dalszych opisów tak okrutnych praktyk. Tym bardziej, że porwanie i selekcja skojarzyła mi się z wywozem do obozu koncentracyjnego. Rhine zostaje jednak sprowadzona do domu Zarządcy, aby wraz z dwiema innymi dziewczynami, zostać jego żoną. Tam została zamknięta niczym ptak w złotej klatce. Ma wszystko prócz wolności. Nawet mąż nie okazuje się tak okrutny, jak się spodziewała. Co z tego kiedy po drugiej stronie istniejącego świata został jej ukochany brat. Nie ma zamiaru spędzić ostatnich czterech lat życia w zamknięciu. Do tego okazuje się, że w domu znajduje się osoba, stanowiąca wieczne zagrożenie dla dziewczyn.

Książka zalicza się do antyutopii. Świat przedstawiony przez autorkę jest niebezpieczny, pozbawiony wszelkich zasad i norm. Jedyne co się liczy to przetrwanie gatunku oraz ewentualne znalezienie lekarstwa. Z jednej strony są elity, wśród których znajdują się Zarządcy, posiadające wszelkie bogactwa. Wielkie domy, służbę i wiele żon. Z drugiej strony na ulicach wielkich miast wegetują sieroty, których rodzice umarli zaraz po porodzie. Do domów w każdej chwili mogą włamać się złodzieje albo Kolekcjonerzy. Normalności w tym świecie jest niewiele.

Pierwszoosobowa narracja oraz naprawdę przystępny język sprawiły, że właściwie pochłonęłam tą pozycję. Byłam ciekawa czy plany Rhine się powiodą, a jednocześnie razem z nią poznawałam dom i rządzące nim zasady. Dziewczyna zaprzyjaźnia się z pozostałymi żonami a także ze służbą. Poznaje mroczne tajemnice, które tam rządzą. W sumie cały czas się coś dzieje. I nie można oderwać się od tej książki.

Jest to pozycja dająca do myślenia na temat przyszłości Ziemi. A jednocześnie z niecierpliwością czekam na wydanie w Polsce drugiego tomu. Jak potoczą się losy Rhine i Gabriela? A może jednak uda się znaleźć lekarstwo zanim dziewczyna dożyje dwudziestki? Polecam każdemu, bo warto.


* Za słownikiem medycznym http://slownik.mesh.pl/szczegoly.php?ui=D001284
* Cytat z książki, str. 6
* Tamże.

6/12/2012

Dane techniczne:
  • Autor:  Dorota Wieczorek
  • Tytuł: Dotyk mroku
  • Seria: Dotyk mroku t.1
  • Wydawnictwo: Zielona Sowa  
  • Liczba stron: 304
  • Premiera: 2011
  • Gatunek: Fantastyka, dla młodzieży
Jacek ma 15 lat, mieszka w Gdańsku i dałby wiele, żeby być zwykłym gimnazjalistą… Wcale nie chce zostać czarodziejem, jednak jako siostrzeniec jednego z największych magów musi wprawiać się w tym fachu. Nie chce też widzieć mroków – ukrytych przed wzrokiem zwykłych ludzi – ani tym bardziej z nimi walczyć.
Chłopak posiada jednak ogromną, niezrozumiałą dla niego i otoczenia moc, która początkowo objawia się wywoływaniem burz czy nieprzewidzianych eksplozji, a z czasem wciąga go w wir dramatycznych wydarzeń.
Jacek będzie musiał stanąć do walki z mrokami – złowrogimi sługami zagadkowej siły nazywającej siebie Ciemnością, rosnącej w potęgę w podziemiach Góry Gradowej, gdzie wydobywana jest najpotężniejsza magiczna substancja na Ziemi i gdzie kryje się rozwiązanie zagadki Wielkich Czarodziejów, legendarnych kosmicznych wędrowców i przodków wszystkich magów. A gra toczy się o najwyższą stawkę…


Czy wiesz jak niebezpieczne jest wychodzenie po zmroku z domu? Nie, nie chodzi o złodziei czy morderców, ale o Mroki. Ale oczywiście najpewniej nawet nie wiesz że istnieją. I nie jesteś w stanie ich zobaczyć. Twoje oczy pokrywa bielmo ślepoty. A jeśli jednak jesteś szczęściarzem i widzisz te mroczne cienie, masz wgląd w świat magii. Nad dachami domów cumują latające łodzie, po niebie latają smoki, na ulicach możesz spotkać elfa czy krasnoludy. Choć w dzisiejszych czasach te ostatnie są bardzo ciężko spotykane. W Gdańsku został tylko jeden przedstawiciel tej rasy. A wszystko zaczęło się w pamiętnym dniu Rozdzielenia. Od tego czasu między światem magicznym a zwykłym pojawia się coraz większy rozłam. A Mroków, którzy służą Ciemności, jest coraz więcej. 

Jacek jako dziecko był świadkiem strasznych wydarzeń, które zostawiły po sobie traumę i o które siebie oskarża. W chwili obecnej nie jest w stanie poskromić swoich mocy. Każdy kolejny nauczyciel dość szybko kończy jego edukację. Pewnego dnia jednak jego życie zaczyna się zmieniać. Magiczny koń wpada pod tramwaj, co samo w sobie jest niezwykłe. Od tego momentu akcja zaczyna przyśpieszać, Jacek musi podjąć ważną decyzję i razem z nowo poznanym chłopakiem wyrusza na poszukiwania małej rusałki. 

Lubię fantastykę i z chęcią czytam tę z własnego podwórka. "Dotyk mroku" skierowany jest raczej dla młodzieży, jednak i ja pokusiłam się na tę pozycję. Opis bardzo przypadł mi do gustu. Skojarzył mi się trochę z Harrym Potterem. Podobieństwa można doszukać się w głównym bohaterze, który na pewno ma istotny wkład w pokonanie ciemności. Świat przedstawiony przez autorkę jest jednak zupełnie inny.

Pomysł na książkę bardzo przypadł mi do gustu, gorzej z jego wykonaniem. Momentami przeszkadzał mi język. Czasami też gubiłam się w wirach magicznych opisywanych przez autorkę. W sumie na końcu znajduje się słownik, wolałabym jednak z niego nie korzystać. Pierwszych pięćdziesiąt stron trochę mnie nudziło. Jednak czym dalej tym akcja się rozkręca. Język też się poprawia, co sprawa, że czytało mi się coraz lepiej.

Niezwykłe moce Jacka, te które autorka ujawnia jak i te jeszcze nieodkryte, wyraźnie pokazują, że będzie miał on ważne zadanie przy pokonywaniu Ciemności. Pod koniec książki zaczyna nawet zbierać drużynę, choć jest ona dość niezwykła :)

Wnętrze Gradowej Góry kojarzy mi się z miastem krasnoludów z Władcy Pierścieni - Morią. Tak samo piękne, choć dotknięte ręką czasu. I tam też w mroku czai się niebezpieczeństwo. 

"Dotyk mroku" jest pierwszym tomem cyklu i widać wyraźnie, że autorka podkłada tu grunt pod dalsze wydarzenia. Wraz z kolejnymi kartkami (a czasem i Jackiem) poznajemy kawałki układanki. Czym naprawdę było Rozdzielenie. Dlaczego większość ludzi magii nie widzi. Jak bardzo różni się Gdańsk, od tego nam znanego, jeśli spojrzy się na niego przez magię. Muszę przyznać duży plus za odkrywanie tych istotnych faktów powoli. 

Książkę mimo problemów ze stylem przeczytałam szybciutko i z chęcią zapoznam się z drugą częścią. Jeśli język autorki poprawia się nadal, tak jak przy końcu pierwszego tomu, to duży plus dla niej.

6/07/2012

Dane techniczne:
  • Autor: Ulatowska Maria
  • Tytuł: Sosnowe dziedzictwo
  • Seria: Sosnowe dziedzictwo tom 1
  • Wydawnictwo Prószyński i S-ka
  • Liczba stron: 210
  • Premiera: 2011
  • Gatunek: Powieść obyczajowa

Ciepła opowieść o kobiecie, której przeszłość zgotowała najwspanialszą niespodziankę – pomogła odnaleźć własne miejsce na ziemi. To historia, o której pomyślisz: chciałabym, żeby była moja...

Kwilące niemowlę, ukryte pod biurkiem pewnego tragicznego dnia podczas powstania warszawskiego, zamknięty na cztery spusty sejf, przez czterdzieści lat strzegący powierzonej mu tajemnicy, otoczony sosnami stary dwór nad jeziorem, czekający cierpliwie na swoją właścicielkę... Przeszłość i teraźniejszość splatają się tu w chwilami dramatyczną, a chwilami pełną humoru opowieść pokazującą, że los potrafi się do nas uśmiechnąć nawet wówczas, gdy zupełnie tego nie oczekujemy.


To moje drugie spotkanie z autorką. Zastanawiałam się czy będę pod takim samym urokiem jak przy "Domku nad morzem". I rzeczywiście tak było. Książka jest pełna ciepła, pozwala się na chwilę odciąć od codziennego życia i różnych jego problemów.

Ania przyjeżdża do małego miasteczka gdzieś na Kujawach. Ma tam stary dworek, którego niespodziewanie została dziedziczką. Już pierwszego dnia poznaje sporą grupę mieszkańców, z którymi od razu się zaprzyjaźnia. Wydarzenia z czasów współczesnych przeplatają się z przeszłością. Nagle cofamy się do ogarniętej powstaniem Warszawy, gdzie pewna kobieta właśnie rodzi. Przez lata różne wydarzenia oraz przyjaźni ludzie sprawiają, że prawie siedemdziesiąt lat później młoda kobieta staje na progu swojego dziedzictwa. 

Tak jak i w poprzedniej książce, także i tu każda osoba od razu da się polubić. Nie ma tu ludzi złych, złośliwych, czy zgorzkniałych. Mimo licznych problemów, które każdy z nich przeżył są pogodni i szczęśliwi. 


To historia, o której pomyślisz: chciałabym, żeby była moja...


Zgadzam się z tymi słowami opisu. Po skończeniu książki z chęcią przeniosłabym się do Sosnówki, poznała bywających tam ludzi. Autorka stworzyła naprawdę nieliczną grupę cudownych osób. Choć momentami uśmiechałam się pod nosem nad nadmiernym fantazjowaniem autorki - Ania z każdym po paru chwilach jest na Ty, nie ma żadnych problemów, każdy by jej nieba uchylił... Trochę jak w Raju. Zresztą główna bohaterka staje się tam po trochę aniołem. Rozwiązuje wszystkie problemy zarówno swoje jak i innych :)

Ania po licznych problemach życiowych, zarówno swoich jak i rodziców, wreszcie znalazła oazę. Dwór w Sosnówce ma bowiem wszystko, czego dusza zapragnie. Choć być może początkowo wymaga remontu, to oczami wyobraźni widziałam budynek podobny do tego z "Rancza" dworku Lucy. Do tego tuż za progiem jezioro, las... Żyć nie umierać ;) 

Znowu można zauważyć wiele szczegółów z biografii autorki - pojawia się nadmierne zamiłowanie do książek, Klif Orłowski, Warszawa i właśnie ten dworek - miejsce do spędzania czasu w zgodzie z naturą, no i nie można zapomnieć o psach.  

Fragmenty z czasów Powstania Warszawskiego i lat zaraz po wojnie były dla mnie sentymentalne. Zrobiło mi się przykro że nie znałam tej Warszawy sprzed wyburzeń. Widać wyraźnie że to zupełnie inny świat.

Spędziłam z tą książką naprawdę miłe chwile. Pomimo nadmiernego dobra w bohaterach (a może właśnie dzięki nim) książkę pochłonęłam prawie w jeden dzień. Z chęcią też przeczytam drugą część cyklu, żeby się przekonać z kim Ania postanowi być. Mężczyźni bowiem lgną do niej jak muchy. Jeśli ktoś chciałby odpocząć od codziennych problemów i zobaczyć Polskę i jej mieszkańców w o wiele lepszym świetle, zapraszam do Sosnówki :)

Była to moja pierwsza książka z czerwcowego wyzwania Trójki e-pik.


Z racji początku kolejnego "długiego weekendu" będę przez chwilę odcięta od internetu. Sama jadę odpocząć na łonie natury, poczytać książki. Może nie do dworku, ale na działkę ;) Życzę wszystkim udanego odpoczynku.

6/06/2012

Dane techniczne:
  • Autor:  Merrill Christine
  • TytułDwa światy, jedna miłość
  • Wydawnictwo: Harlequin Enterprises
  • Liczba stron: 191
  • Premiera: 2012
  • Gatunek: Romans historyczny

Anglia, XIX wiek Zabójstwo, zdrada, posądzenie o szpiegostwo - skandal z udziałem trzech przyjaciół, angielskich arystokratów, gmatwa losy ich rodzin. Wydaje się, że po latach tragiczne wydarzenia powinny odejść w zapomnienie, jednak chęć zemsty jest zbyt silna.
Chowana pod kloszem Verity Carlow buntuje się przeciwko panującym w jej sferze obyczajom. Nie chce posłusznie poślubić kandydata wybranego dla niej przez rodzinę. Marzą się jej silne emocje, niezwykłe przeżycia, niezapomniane przygody. Na balu poznaje czarującego nieznajomego, poddaje się jego urokowi i zapomina o ostrożności. Zostaje uprowadzona do cygańskiego taboru. Dowiaduje się tam, że jej prześladowca to Stephano Beshaley, półkrwi Cygan, nieślubny syn angielskiego barona. O tragiczną śmierć ojca i własny zwichrowany los Stephano oskarża ojca Verity, a porwanie traktuje jako część zemsty. Panna Carlow wkrótce przekonuje się, że ma do czynienia ze szlachetnym, choć rozgoryczonym i zagubionym mężczyzną…


Teoria: kobiety dzielą się na te które albo lubią romanse, albo za nimi nie przepadają. Z neutralnością w tym względzie się nie spotkałam. Osobiście zaliczam się do tej pierwszej grupy. Choć te współczesne jakoś nie bardzo do mnie przemawiają. Bardzo lubię historię pod wszelką postacią, dlatego też romanse historyczne , to właśnie tygryski lubią najbardziej.

Ocenianie tego gatunku nie bardzo wchodzi w grę. Jest to książka lekka, przyjemna ale właściwie nic nie wnosząca. Na tle przeczytanych do tej pory pozycji "Dwa światy..." ani sie nie wyróżnia, ani nie wypada bardzo blado. Ot takie miłe czytadło na popołudnie czy wieczór. Autorka ciekawie rozkręca akcję. Główna bohaterka, mimo że dziewczyna wychowana pod kloszem, okazuje się bardzo zaradną młodą damą. Spodobała mi się ta postać. Bohater, mimo że z licznymi problemami w przeszłości, do tego człowiek na styku dwóch kultur, ma same plusy, jak to na bohatera romansu przystało - przystojny, wrażliwy, uczuciowy, choć skrywa swój prawdziwy charakter pod skorupą. Spotykają się ze sobą przez chęć zemsty, lecz później coraz bardziej się do siebie zbliżają. Mimo przeciwności losu wszystko oczywiście kończy sie happy endem.

Książka ma lekki język, wiec czyta się ją błyskawicznie. Ważne jest też tło historyczne - tutaj autorka starała się być wierna realiom. Duży plus.

Co jest najważniejsze w romansie? Rozrywka. Miło spędzony czas. Odrobina wzruszenia. I to wszystko posiada ta pozycja. Więc jest to dobry przedstawiciel swojego gatunku.

Copyright © 2014 Książkowe Wyliczanki , Blogger