Dane techniczne
Autor: Carlos Ruiz Zafon
Tytuł: Marina
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 302
Premiera: 2009 (polska)
Gatunek: Powieść obyczajowa, Magic realism
Barcelona, lata
osiemdziesiąte XX wieku. Oscar Drai, zauroczony atmosferą
podupadających secesyjnych pałacyków otaczających jego szkołę z
internatem, śni swoje sny na jawie. Pewnego dnia spotyka Marinę,
która od pierwszej chwili wydaje mu się nie mniej fascynująca niż
sekrety dawnej Barcelony. Śledząc zagadkową damę w czerni,
odwiedzająca co miesiąc bezimienny nagrobek na cmentarzu dzielnicy
Sarriá, Oscar i jego przyjaciółka poznają zapomnianą od lat
historię rodem z Frankensteina i XIX-wiecznych thrillerów.
Historię, której dramatyczny finał ma się dopiero rozegrać...
Czy potrafimy sobie
radzić z samotnością? Jak wiele zdołamy poświęcić dla tych,
których kochamy? Ile jesteśmy w stanie zrobić by poznać
tajemnicę?
Jest to opowieść o
nastolatku, Oskarze Drai, który spędza swój czas w szkole z
internatem, umieszczonej w wielkim, niemal warownym gmachu. Akcja
toczy się pod koniec lat siedemdziesiątych. Kiedy poznajemy
chłopaka, jest wyizolowany, ma jednego kolegę. Opowieść, jaką
snuje dzieje się zdecydowanie poza obrębem murów szkoły.
Oskara fascynują stare
dworki wokół szkoły. Jedna z jego wycieczek owocuje poznaniem
Mariny – dziewczyny tyleż fascynującej, co tajemniczej.
Wraz z kolejnymi stronami
poznajemy więź łączącą dwoje nastolatków. Oscar, wciągnięty
w fascynację Mariny niezwykłą kobietą w czerni, przeżywa coś,
co trudno jemu samemu, nawet po latach, uznać za całkowicie
realne...
W trakcie lektury
odniosłam wrażenie, że pewne elementy w powieści powielają się
z „Grą anioła” - główny bohater jest samotny i swojej
samotności nie cierpi, a Barcelona nie jest miastem, jakie
przychodziłoby na myśl, gdy pomyśli się o Hiszpanii. Ponownie
Zafon każe nam wyobrażać sobie miasto ciemne, ponure, czasem
zasnute woalem deszczu czy śniegu i zagadkowe. Ma mnóstwo
intrygujących zaułków i uliczek, tajemnic ukrytych na zapomnianych
cmentarzach, starych budowlach i w opuszczonych domach.
Zabiegiem, który Zafon
stosuje dodatkowo jest element „opowieści w opowieści”. Dwójka
głównych bohaterów, dążąc do rozwiązania zagadki odwiedza
różne osoby, a każda z nich opowiada o tym, co wie, z biegiem
czasu pozwalając się odnajdywać elementom układanki.
Język Zafona jak zwykle
porwał mnie bez reszty. Naturalny dar pisarza do tworzenia ciekawej
historii okraszonej niewymuszonym, wciągającym i plastycznym
językiem sprawił, że niemal nie zadawałam sobie pytań, nie
dociekałam, pozwalając się prowadzić przez fabułę. Styl, którym
napisana jest książka silnie na mnie oddziaływał. W miarę
przewracania kolejnych kartek czułam, jak autor gra mi na nosie i
bez wysiłku skłania mnie a to do zaciekawienia godnego kilkulatka,
a to do czucia narastającego niepokoju czy wręcz dygotania ze
strachu, a to – przy końcu - do płaczu i uśmiechu na przemian.
Zadałam sobie pytanie –
do czego może doprowadzić zawiść i chciwość? Czy geniusz tak
często musi iść w parze z pewną dozą szaleństwa i nie radzenia
sobie z rzeczywistością? Jak wielka musi być miłość, która
przetrwa największą próbę – śmierć? Ile jest jeszcze
człowieka w osobie, która usiłuje oszukać naturę i doprowadza
się do ruiny?
Mam nadzieję, że
każdemu ta książka przyniesie choć tyle emocji, co mnie i choć
kilka pytań z tych, które ja sobie zadaję. Po raz kolejny Zafon
oczarował mnie i uwiódł. Polecam.
Tak się zastanawiam i Zafona chyba nie czytałam wcześniej. A przynajmniej nie pamiętam. Z Twoich zachwytów wynika, że swoją przygodę powinnam zacząć właśnie od tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńJa wobec Zafona chyba nigdy nie będę obiektywna. ;) Warto.
UsuńJa mam dwie książki Zafona do przeczytania - Cień wiatru i Dotyk Anioła (jeśli nie pomyliłam tytułu). Do Mariny z pewnością dojdę w przyszłości. Bardzo zachęcająca recenzja - jak to zwykle u Zafona.
OdpowiedzUsuńTo jest "Gra anioła". :) Bardzo się starałam tym razem napisać już coś więcej niż suchą relację - cieszy mnie, że wzbudziłam zainteresowanie książką. Pozdrawiam. :)
Usuń