Misjonarska miłość. Matka Teresa w teorii i w praktyce
Autor: Christopher Hitchens
Tłumacz: Andrzej Dominiczak
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2001
Wydawca: Prometeusz
Liczba stron: 83
Nie planowałam czytać tej, ani żadnej innej książki o takiej tematyce. Przynajmniej nie w najbliższym czasie. Traf chciał, że tę pozycję podrzucił mi przyjaciel. Książkę przeczytałam relatywnie szybko, zważywszy na tematykę.
Autor w tej krótkiej książeczce ukazuje nam obraz Matki Teresy - jakże odmienny od tego, jaki kreowały media i jak chciała być postrzegana sama zainteresowana. W trakcie lektury przedstawia różne, przemilczane lub przekręcone na potrzeby swoistego PR-u zdarzenia. Ukazuje niezgodności i dwoistość postępowania zarówno Matki Teresy, jak i Kościoła jako takiego.
Przyznaję, że jeszcze w czasach, kiedy oglądałam telewizję, widziałam Matkę Teresę ukazywaną jako osobę nad wyraz pobożną, skromną i czcigodną. Nie pragnęła dóbr doczesnych, pomagała najuboższym, budowała przytułki. I łyknęłam mit "świętej za życia" zakonnicy. Książka ukazuje jej obraz w sposób, który przyprawia o duże zdumienie - owszem, budowała przytułki, lecz były to tak naprawdę miejsca, gdzie ciężko chorzy umierali w męczarniach, gdyż odmawiano im lekarstw, argumentując to zbliżeniem się do Jezusa poprzez cierpienie. Czy to faktycznie jest miłosierdzie...? Albo też potajemne chrzczenie umierających, by rzekomo zapewnić im zbawienie.
Autor bezpardonowo obala mity. Ukazuje nam Matkę Teresę z zupełnie innym obliczem - spotykającą się z osobami wątpliwej reputacji, oszustami i kanciarzami. Sama argumentuje to niewiedzą o ich życiu; nie przeszkadza jej to jednak przyjmować pieniędzy od nich, z nie do końca pewnych źródeł. Czytamy analizy jej wypowiedzi, które ukazują ich głęboką sprzeczność z rzeczywistością. W trakcie lektury można dojść do wniosku, że Matka Teresa, pod maską dobrotliwej, pobożnej i nieco zagubionej w świecie kobiety, jest w gruncie rzeczy znakomitym politycznym graczem. Ludzie biedni zdawali się być dla niej jedynie instrumentem osiągnięcia celu, a było nim zostanie świętą.
Każdemu pozostawiam samodzielnie do oceny, jak widzi treści zawarte w książce. Temat nie jest łatwy, a do tego wielowarstwowy. W przypadku osób związanych z Kościołem zawsze będą fanatyczni zwolennicy, jak i ci krytycznie patrzący. Nigdy nie da się jednoznacznie określić, co jest prawdą, leży ona zapewne gdzieś pośrodku, między zaślepieniem a analizą. Tym niemniej autor na pewno zmusza do chwili refleksji. I o to chyba właśnie chodziło.
Autor w tej krótkiej książeczce ukazuje nam obraz Matki Teresy - jakże odmienny od tego, jaki kreowały media i jak chciała być postrzegana sama zainteresowana. W trakcie lektury przedstawia różne, przemilczane lub przekręcone na potrzeby swoistego PR-u zdarzenia. Ukazuje niezgodności i dwoistość postępowania zarówno Matki Teresy, jak i Kościoła jako takiego.
Przyznaję, że jeszcze w czasach, kiedy oglądałam telewizję, widziałam Matkę Teresę ukazywaną jako osobę nad wyraz pobożną, skromną i czcigodną. Nie pragnęła dóbr doczesnych, pomagała najuboższym, budowała przytułki. I łyknęłam mit "świętej za życia" zakonnicy. Książka ukazuje jej obraz w sposób, który przyprawia o duże zdumienie - owszem, budowała przytułki, lecz były to tak naprawdę miejsca, gdzie ciężko chorzy umierali w męczarniach, gdyż odmawiano im lekarstw, argumentując to zbliżeniem się do Jezusa poprzez cierpienie. Czy to faktycznie jest miłosierdzie...? Albo też potajemne chrzczenie umierających, by rzekomo zapewnić im zbawienie.
Autor bezpardonowo obala mity. Ukazuje nam Matkę Teresę z zupełnie innym obliczem - spotykającą się z osobami wątpliwej reputacji, oszustami i kanciarzami. Sama argumentuje to niewiedzą o ich życiu; nie przeszkadza jej to jednak przyjmować pieniędzy od nich, z nie do końca pewnych źródeł. Czytamy analizy jej wypowiedzi, które ukazują ich głęboką sprzeczność z rzeczywistością. W trakcie lektury można dojść do wniosku, że Matka Teresa, pod maską dobrotliwej, pobożnej i nieco zagubionej w świecie kobiety, jest w gruncie rzeczy znakomitym politycznym graczem. Ludzie biedni zdawali się być dla niej jedynie instrumentem osiągnięcia celu, a było nim zostanie świętą.
Każdemu pozostawiam samodzielnie do oceny, jak widzi treści zawarte w książce. Temat nie jest łatwy, a do tego wielowarstwowy. W przypadku osób związanych z Kościołem zawsze będą fanatyczni zwolennicy, jak i ci krytycznie patrzący. Nigdy nie da się jednoznacznie określić, co jest prawdą, leży ona zapewne gdzieś pośrodku, między zaślepieniem a analizą. Tym niemniej autor na pewno zmusza do chwili refleksji. I o to chyba właśnie chodziło.
Książka rzeczywiście kontrowersyjna. Chciałabym ją przeczytać żeby określić swój stosunek do niej. Mam możliwość, skoro mi ją użyczyłaś. Postaram się napisać parę słów z mojej perspektywy.
OdpowiedzUsuńCiężko mi uwierzyć w to by Matka Teresa była złą kobietą, która patrzyła na swoje finansowe pobudki. Jak powszechnie wiadomo, sama odeszła z domu (w którym miała zapewniony byt) do klasztoru, także nie wiem... nie jestem przekonana do tej książki.
OdpowiedzUsuńMiqa: Właśnie dlatego nie stwierdziłam jednoznacznie, że to była zła kobieta. Takie książki na pewno rzucają nowe światło na postacie powszechnie znane, a jak było naprawdę, tego nikt nie wie. Nie przyjmuję bezkrytycznie tego, co przeczytałam, ponieważ zastanawiające jest jednostronne podejście do problemu. To typ książki, którą każdy musi sam przeczytać i ocenić.
OdpowiedzUsuńTo mogłoby być ciekawe doświadczenie ją przeczytać, ale jeszcze się zastanowię :)
OdpowiedzUsuń